Rozdział 7 - Niebieski aksamit

3K 136 25
                                    

*Występują sceny erotyczne, czytasz na własną odpowiedzialność.*
Dedykuję ten rozdział odbytmendesa i też zapraszam serdecznie na największe zboczeństwo tego świata, jakiego jeszcze nie widziałaś.

Wypinam się tyłem w stronę Twan i czuję delikatne uderzenie w lewy pośladek.

- Będziesz liczyć. - Bardziej rozkazuje, niż pyta, ale nie sprzeciwiam się.

- Raz, dwa, trzy... - Przymykam oczy, skóra zaczyna mnie już lekko piec. - Cztery. Pięć, sześć. - Przylegam do łóżka, bolą mnie nogi. - Siedem.

- No dobrze, wystarczy. - Uśmiecha się i pochyla nad moim karkiem. - Uważasz, że zasłużyłaś też na nagrodę? - Szepcze z seksowną chrypką prosto do mojego ucha.

W odpowiedzi wydaję z siebie głośny jęk, czując, jak zjeżdża dłonią pod materiał moich majtek. Obracam się i wpijam w jego usta, zasysając dolną wargę mężczyzny. Kładzie mnie na łóżku i zdejmuje ze mnie ubrania.
Zawstydzam się i czerwienieję po twarzy, zakrywając swoje górne partie ciała.

- Nie rób tego. - Warczy i schodzi pocałunkami na moją klatkę piersiową.

Nie mogę zapanować nad swoim nierównomiernym oddechem, wkładam rękę w jego włosy i delikatnie pociągam za ich końcówki.

Zjeżdża pocałunkami na mój brzuch i jednym ruchem zdejmuje ze mnie dolną część bielizny. Czuję, że drażni się ze mną, a po chwili wkłada we mnie palca, kręcąc nim w moim wnętrzu.

- Mocniej. - Dyszę i odchylam głowę do tyłu.

Dodaje drugiego, a mi robi się bardzo gorąco. Po chwili zanurza się we mnie coś... Znacznie większego. Głośno jęczę i z trudem otwieram oczy.

- Będę delikatny. - Zarzeka i płynnym ruchem we mnie wchodzi. Na początku czuję bolesne uczucie w dolnej partii ciała, ale po chwili zamienia się ono w czystą przyjemność.

Brunet przyspiesza, nasze jęki i odgłos odbijających się od siebie ciał są już słyszalne nie tylko w sypialni, ale zapewne też w całym budynku.

Po stosunku składa buziaka na moim policzku i kładzie się obok.

Charlotte Sophie Cruise, właśnie przespałaś się ze swoim korepetytorem.

I wiecie co? Charlotte Sophie Crusie jest z tym bardzo dobrze.

Wtulam się w tors mężczyzny, a on mocniej mnie obejmuje i całuje w czoło. Rumienię się. W ciemności tego na szczęście nie widać, chociaż jestem pewna, że Twan nazwałby to uroczym.

Budzę się i rozglądam dookoła. Jest mi zimno, obok mnie nie zastaję nikogo, ale nie ma też żadnej kartki, więc brunet musi być na dole.
Siódma trzydzieści pięć.
Przeciągam się i piszczę zauważając, że nadal jestem naga.

Schylam się po jasną koszulę mężczyzny i niechlujnie ją zakładam, z wahaniem schodząc na dół.

Z kuchni dobiegają jakieś odgłosy, więc od razu się tam udaję. Brunet robi śniadanie, a przynajmniej tak to wygląda. Podchodzę od tyłu na palcach i mocno się w niego wtulam.

- Dzień dobry, kochanie. Jak się spało?

Na to pytanie odpowiadam ziewnięciem. Uroczo się śmieje i obraca, aby po chwili usadowić mnie na blacie. Łączy nasze usta i obejmuje mnie w pasie.

- Chciałem ci zrobić śniadanie do łóżka, ale jak zwykle musiałaś mi pokrzyżować plany. - Mruczy z udawanym niezadowoleniem.

- Zawsze mogę do niego wrócić. - Unoszę lewą brew i oblizuję wargi.

Ujarzmić ogieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz