Rozdział 3 - Konflikt

18 4 1
                                    

Będąc już w hotelu zaczęła się pakować i przygotowywać do jazdy. Nie wiedziała jeszcze dokąd zmierza, nadal czekała na dokładniejsze instrukcje od Swaroga.
Wtem poczuła jak temperatura w pomieszczeniu zwiększa się. Doskonale wiedziała co to znaczy. Lekki deszczyk, który wcześniej padał, zdecydowanie mocniej zabębnił w szybę, lecz jedynie przez chwilę. Zrobiła wolny obrót wokół własnej osi, celem rozejrzenia się i spostrzegła kartkę z kilkoma płatkami maku na łóżku. Podeszła bliżej, ostrożnie wzięła do ręki jeszcze ciepły papier i zaczęła czytać:

,,W pierwszej kolejności radzę jechać do miejscowości Końskie. Już zarezerwowałem ci pokój w hotelu Łuczyńskim, użyj drugiej z twoich tożsamości.

Swaróg"

Jak on się dostał do moich dokumentów? – pojawiło się w jej głowie pytanie, na które znał odpowiedź tylko jeden byt. Jednakże wolała nie znać prawdy i zająć się sprawami ważniejszymi, mianowicie, jej słuchawki przestawiały działać poprawnie, a tak nie może być. Po spakowaniu wszystkiego wyjęła laptopa i zaczęła poszukiwania nowych, ostatecznie zdecydowała się na bezprzewodowe, które kurier dostarczy jej jutro, już do innego hotelu.

– To załatwione. – szepnęła do siebie, uśmiechając się z lekka. Schowała sprzęt, zabrała co jej i ruszyła ku recepcji, celem wymeldowania się.

~*~

Droga zajęła ponad półtorej godziny. Po ciężkiej nocy była bardzo szczęśliwa, gdy wreszcie budynek hotelu ukazał się jej po prawej stronie drogi. Niezwłocznie zaparkowała i weszła do środka, chcąc jak najszybciej załatwić formalności związane z pokojem.

– Dzień dobry, Joanna Kruk, mam zarezerwowany pokój w tym hotelu. – uśmiechnęła się podchodząc do lady. Drobna brunetka z perfekcyjnie dopasowanymi okularami oraz strojem adekwatnym do stanowiska przywitała się entuzjastycznie i szybko wytłumaczyła najważniejsze rzeczy.
No, no, drogo będzie mnie to kosztować. – pomyślała, podsumowując wszystko w myślach.

– A, i jeszcze jedno. Słyszała pani o ostatnich zdarzeniach? – podjęła kobieta w średnim wieku, chcąc nawiązać konwersację.

– Nie, jakich zdarzeniach? – zainteresowała się szatynka. Lubiła dowiadywać się wszystkiego bezpośrednio od ludzi, o ile mówili na temat, bądź nie odbiegali od niego zbytnio.

– Ostatnio rodzinie w jednym z mieszkań na Kołłątaja raz się powodzi, wie Pani, dzieci dostają wzorowe oceny, nikt nie choruje, a raz co chwila ktoś chory, nie wiadomo skąd i dlaczego, pies im ucieka, jakby się czegoś bał. To dziwne. – powiedziała.

– I co Pani o tym sądzi? – spytała z ciekawości. Opinia ludzi ,,niewtajemniczonych" bywa czasami naprawdę interesująca.

– No cóż, niech mnie Pani nie weźmie za wariatkę, ale coraz bardziej zgadzam się z tym, co mówią. – rzekła, ściszając głos, by współpracownicy jej nie usłyszeli.

– To znaczy? – szatynka przekręciła głowę lekko w prawo, starając się domyśleć co mogli wymyślić okoliczni mieszkańcy.

– Ludzie mówią, że gospodyni zaczęła parać się magią, że to czarownica, ale początkująca, dlatego nie wszystko jej wychodzi. – niemal wyszeptała recepcjonistka.

– Ooo, naprawdę? Skąd taki pomysł? – częściowo udała zaskoczenie, chociaż nie musiała się zbytnio starać. Raczej spodziewała się klątwy lub czegoś podobnego. Czarownicy jeszcze nie spotkała, jednakże to człowiek, więc prawdopodobnie łatwiej można się jej pozbyć, aniżeli demona.

Maki: DuetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz