Rozdział 6 - Pamiętnik?

16 3 2
                                    

10 czerwca 1944 r.

Będąc w innych czasach aniżeli moje stwierdziłam, że zapiszę wszystko, co pamiętam z przełomowego etapu w moim życiu. O ironio, spisuję to pięćdziesiąt cztery lata przed moimi narodzinami. Właściwie, wszystko znajduje się na poprzednich stronach, lecz w nieco innej formie i bez dat. Czas to pojęcie względne, zwłaszcza dla łowcy. Trochę mi zajęło przypomnienie sobie dokładnie tego, co się działo, nie mówiąc już o opisaniu, jednakże ostatecznie jestem z siebie dumna. Nawet zrobiłam z tego swego rodzaju, krótką, bo krótką, ale książkę. Zawsze o tym marzyłam.
Drogi czytelniku, teraz mógłbyś zacząć się zastanawiać dlaczego to spisałam. Jaki mam cel? To proste. Chciałam jeszcze raz przeżyć to wszystko, choć może i nie są to me najszczęśliwsze chwile z mego życia, oraz uwiecznić. Czuję, że nie przeżyję tego, co ma nadejść. Z lekcji historii wiem dokładnie kiedy wybuchło powstanie warszawskie i jak się skończyło. Jednak nie mam zamiaru uciekać. Będę walczyć.

17 czerwca 1944 r.

Cały czas szukam kogokolwiek z konspiracji, choć nie jest to łatwe, zwłaszcza, iż jestem jakby ,,nowa". Nikt mi nie ufa. Chciałabym dotrzeć do kogoś ze zgrupowania Radosław. Dołączyć do nich w trakcie powstania lub po prostu im towarzyszyć.

29 czerwca 1944 r.

Nie udało się, ale nie tracę nadziei. Będę walczyć w pojedynkę. Teraz jedynie pozostaje odpowiednio się przygotować. Wiem gdzie i o której mniej więcej spodziewać się poszczególnych ataków powstańców czy też Niemców. Dzięki Bogu za fascynację drugą wojną światową.

30 czerwca 1944 r.

Jestem gotowa na wszystko. Mam nawet swój plan, aczkolwiek nie będę go tu opisywać, gdyż mógłby trafić w niepowołane ręce.
Nie brak mi werwy i woli walki, jak innym, lecz ja w przeciwieństwie do nich wiem jak to wszystko się skończy. Ale nie mogę tego nikomu wyjawić, ratując go przed śmiercią. Nie chcę zbytnio wpływać na historię. Nie powinnam. Nie mogę. Na domiar złego czuję w sobie dziwną, jakby moc (?), która nie pozwala mi uciec a nakazuje walczyć. Wtedy, gdy podejmowałam ostateczną decyzję, szeptała mi do ucha, abym została, pomogła Polakom wyzwolić Warszawę. Nie wiem dlaczego. Czy jestem ważna? W książkach czy internecie nie widziałam nawet słowa o choćby nieznanym powstańcu płci żeńskiej.

16 lipca 1944 r.

Żyję w swego rodzaju letargu. Czekam na nieuniknione i liczę na to, iż przeżyję więcej niż kilka dni. Być może nawet całe powstanie.

30 lipca 1944 r.

Dziś rano poczułam znajome ciepło. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam obok siebie małą kartkę i trzy płatki maku. Samej wiadomości, którą otrzymałam nie będę tu przytaczać, chyba nie powinnam. Jedno jest pewne, teraz znam część mojego dalszego losu, a właściwie kilka z wielu puzzli, z których się składa. Jednakże nadal pozostaje dużo małych i większych fragmentów układanki. Te są jeszcze nie ułożone, lecz w tym pomoże mi Swaróg. Teraz jestem już o krok od zrozumienia jego wcześniejszych poczynań. Niebawem z tych wszystkich kawałeczków powstanie pełny obraz. Dowiem się co się stało prawie dwa lata temu. Zagadka wreszcie zostanie rozwiązana. Mrok wokół tajemnicy zostanie rozwiany przez światło, głoszące prawdę.

_________________________

Troszeczkę zagmatwane i (mam nadzieję) nieprzewidywalne, ale o to chodziło. Czekają nas jeszcze dwa rozdziały, z czego jeden to epilog. Ta część dobiega końca, lecz nie wszystko zostanie wyjaśnione. Cała fabuła stanie się jasna dopiero po przeczytaniu 3 części, zaś ta to zaledwie pierwsza z nich.

Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca :)

~ Karvi

Maki: DuetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz