Rozdział 4 - Niepewność

20 4 2
                                    

Po czterech dniach odpoczynku i szwędania się bezcelowo po miasteczku, słuchając muzyki, wreszcie wyruszyła w drogę po otrzymaniu kolejnych instrukcji od Swaroga.

,,Następny cel to zamek w Łęczycy, tam czeka cię trudne zadanie. Zatrzymasz się w zajeździe ,,Senator", pokój wraz ze śniadaniem i pieniądze na obiady w okolicznych knajpach będą starczyć na pięć dni. Powodzenia.

Swaróg"

Na miejscu była około godziny dziesiątej rano. Niezwłocznie zameldowała się we wskazanym miejscu i rozpoczęła poszukiwania sprawy w lokalnych gazetach i policyjnej bazie danych. Jak narazie nic nie znalazła, co zmusiło ją do pewnych refleksji. Dlaczego mnie tu przysłał? Przecież nic się tu nie dzieje. – kontemplowała. – Jaki ma w tym cel?
Jednakże nie miała na to za wiele czasu. Nagle na ekranie pojawił się komunikat o zgonie pochodzący z bazy tutejszej policji. Dosłownie kilka ulic dalej znaleziono ciało. Niezwłocznie przebrała się i ruszyła na miejsce zbrodni, Bolesława Prusa 2. Nie chciała rozminąć się z policją.

~*~

– Dzień dobry, Anita Daszewska, CBŚ. Co się tu stało? – podeszła do pierwszego policjanta, jakiego zobaczyła, pokazując odznakę, lecz młody stróż prawa nie zwrócił szczególnej uwagi na przedmiot.

– Dzień dobry, morderstwo, proszę pani. Ciało zostało prawie rozerwane na strzępy. Ostrzegam, to nie jest przyjemny widok. – rzekł, wskazując ręką w stronę małego domu jednorodzinnego.
Weszli do przedsionku, gdzie znajdowały się zwłoki mężczyzny w wieku około trzydziestu lat. Był w szaro-niebieskiej piżamie, lecz teraz do owej kolorystyki jego ubioru dochodził nowy kolor – czerwień. Na lewej ręce był ślad po prawdopodobnie zegarku. Przyczyna śmierci była oczywista, miał poderżnięte gardło, jednakże dlaczego ręce i nogi były niemal w strzępach. Po co ten zabieg?

– Okropne, prawda? Czasami ludzie potrafią być istnymi potworami. – usłyszała za sobą głos starszego mężczyzny. Prawdopodobnie prowadzącego śledztwo.

– Straszne, czy ofiara miała jakichś wrogów? – zapytała, wstając i odwracając się do rozmówcy.

– Ryszard był za miły, by mieć wrogów. Czy nie jest pani trochę za młoda na pracę w CBŚ? – zdziwił się.

– Wyszscy o to pytają. Mam więcej lat niż wyglądam. – odparła, gładko kłamiąc.

– Więc przepraszam. Wracając do ofiary, od razu widać jak zginął, ale sekcja wszystko wykaże. Powiadomić panią, gdy wyniki będą gotowe? – zmienił temat po przeprosinach, wstydząc się swej uwagi.

– Tak, poproszę. – powiedziała, podając stróżowi prawa wizytówkę. Na nic więcej nie mogła sobie pozwolić. Mierzenie fal EMF nic nie wykazało. Nie dostrzegła nic podejrzanego, dopiero, kiedy wychodziła jeden z patologów podniósł rękę denata, a pod nią dostrzegła odrobinę siarki. No proszę, czyżby demon? – pomyślała.

~*~

Z wstępnego rozeznania wynikało, iż najprawdopodobniej sprawcą jest Diabeł Boruta, żyjący, według legendy, w zamku Łęczyckim. Dlaczego się wychylił? Czemu zaczął zabijać? – zadawała sobie pytania. – Czy ofiara chciała wykraść jego skarb? Dlatego go zabił? Sama nie była już pewna. Z jednej strony, nikt tu nie zginął z rąk Boruty od bardzo dawna, a z drugiej to nie jest żadne wytłumaczenie i powinna właśnie się wybierać do zamku. Skąd Swaróg wiedział, że tu ktoś zginie? – rozmyślała. – Może go podpuścił? Może to nie Boruta? Myśli te kłębiły się w jej głowie, nie pozwalając na zrobienie czegokolwiek. Dodatkowo brak możliwości skontaktowania się z bożkiem stawiał kolejne pytania. Czy nie powinna mieć takiej możliwości?
Zrezygnowana opadła ciężko na łóżko, wzdychając.

Maki: DuetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz