cz1.

752 44 25
                                    

Rey szła z Finnem i Poe do kawiarni. Chodzili tam co piątek. Zawsze siadali przy stoliku obok okna i potrafili rozmawiać do nocy. Gdy weszli na ich miejscu siedział czarnowłosy chłopak.

- No nie... Zaprosiłaś go!?- spytał poirytowany Finn

- To mój przyjaciel. - powiedhdziała dziewczyna i ruszyła w stronę stolika.

- Heja Ben- uśmiechnęła się i przytuliła chłopaka

- mówiłam żebyś tak do mnie nie mówiła- uśmiechną się i poczochrał włosy dziewczyny

- Kylo...- zza pleców wyłonił się czarnoskóry chłopak.  Jego głos był wypełniony nieukrytą niechęcią i pogardą. - Cóż się stało że zawitałeś w tę jakże skromne progi. - chwycił się teatralnie za serce.

- Zdrajca się odezwał - warknął.

Rey widząc jak atmosfera się napina usiadła obok Bena. I kazała chłopakom zrobić to samo lecz po drugiej stronie stołu. Wieczór mijał spokojnie nie wliczając kilku docinek Finna i ciętych ripost Kylo.  Gdy wychodzili z kawiarni było ciemno. Rey miała tylko bluzkę na długi rękaw więc jak tylko wyszli skuliła się z zimna. Ben widząc to zdjął swoją kurtkę i zarzucił jej ją na ramiona.

- choć odprowadzę cię. O tej godzinie miasto jest niebezpieczne.

- odezwał się.- mruknął Finn i pożegnał się z dziewczyną.

Nie podobało mu się że ten jak on uważał pierdolony szmaciarz rozmawia z Rey. Kochał odkąd tylko ją poznał. 

"Ten zasrany gangster coś jej kiedyś zrobi" myślał idąc ulicą.

Tak bardzo go nie nawidził. Widział jak Rey na niego patrzy. Nienawidził go za to że Rey go pokochała a jego uważa tylko na przyjaciela.
Ciągle rozmyślając wrócił do domu.

★★★★★★

W tym samym czasie Ben i Rey szli główną ulicą. Młody Solo zamiast do domu wyciągną ją do kina. Zrobił to dość nietypowo...

-Rey...- spytał
- Co?- dziewczyna popatrzyła na przyjaciela
- Rey, Rey, Rey- zaczął powtarzać w kółko - choć do kina!
- nie jest późno. - odpowiedziała
- ale jutro sobota!- zrobił maślane oczka.
- no nie wiem...- powiedziała

Nikt nie wiedział że w soboty i niedziele pracowała w jednym z barów. Czasami jako kelnerka lub tancerka aby więcej zarobić. Nie nawidziła tej roboty. Niestety musiała. Jej opiekun, wieczny pijak i skąpiec nie dawał jej żadnych pieniędzy więc musiała pracować za marne grosze aby mieć co jeść. Ten człowiek był bardzo specyficzny. Miał sklep do którego zakazał wchodzić Rey. Co zarobił przepił a później wyżywał się na dziewczynie uważając że jak dał jej dach nad głową to ta musi go wielbić i robi co chce.

Nagle poczuła jak ktoś ją podnosi. Zdezorientowana nie wiedziała co się dzieje. Ben zaczął nieść ją jak pannę młodą przez pół miasta.

- Co ty robisz?!- spytała oburzona widzą wzrok ludzi przechodzących obok.

- Nie chcesz iść to cię zaniosę- uśmiechną się

Gdy byli pod kinem Ben kupił bilety. Uważał że on jako facet musi je kupić. Rey nie miała ochoty się kłucić więc po prostu dała mu spokój.  Ben wybrał horror którego nawet nazwy dziewczyna nie mogła wymówić. Całe dwie godziny siedziała przytulona do chłopaka z zamkniętymi oczami. Tak się bała że myślała że zaraz zejdzie. W jednym momencie tak się przestraszyła że aż krzyknęła.
Ben objął ją ramieniem i przytulił

- spokojnie to tylko film.- tłumaczył trzęsącej się jak galareta dziewczynie.

- Ben... Boje się...

★★★★★★

- Gdzie on się podziewa!?- krzykną Han Solo chodząc w kółko- jest już 23!!! Ten smarkacz miał wrzucić o 20!

- Han uspokój się- jego żona próbowała uspokoić mężczyznę. - zawsze wracał to i teraz wróci

- Leyo... Jutro mam ważne spotkanie... Idę spać i tobie radzę to samo. Jutro sobie z nim porozmawiam - rozzłoszczony Solo poszedł schodami w górę.

Kobieta upiła ostatni łyk herbaty i zrobiła to samo co jej mąż. Była zbyt zmęczona aby na niego czekać. Praca ją wykańczała. Kładąc się pod kołdrę myślała co teraz robi jej syn...

" Taki sam jak Anakin..." - pomyślała zasypiając

★★★★★
Ben szedł obok Rey do jej domu. Nie było najlepszym pomysłem brać ją na horror. Dziewczyna szła trzymając go za ramię jakby zaraz miał ktoś wyskoczyć z piłą mechaniczną.

- Następnym razem weźmiemy komedię romantyczną- powiedział obejmując ja ramieniem.

Będąc w przy drzwiach Rey otworzyła drzwi do starego domu i odwróciła się do Bena. Patrzył w jej oczy. Widział w nich coś czego nie mógł odczytać. Taki dziwny blask. Patrzyli przez chwilę sobie w oczy.

- dziękuję... Mimo iż boje się teraz zamknąć oczy podobało mi się - stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
Jej twarz zatrzymała się kilka milimetrów od niego. Jej oddech był niespokojny ale w miarę równomierny. Patrzył na nią swoimi czarnymi oczami. Tak bardzo chciał ją pocałować. Przytulić i powiedzieć że ją kocha. Nagle zza drzwi wyłonił się wysoki mężczyzna. Trzymał butelkę piwa w ręku.

-Rey!- krzykną- Do domu!

Dziewczyna przestraszona spuściła głowę i posyłając ostatnie spojrzenie chłopakowi weszła do środka zamykając je. Wiedziała że zaraz rozpęta się piekło. Gdy tylko przekroczyła próg w jej stronę poleciała pusta butelka. Rozbiła się o ścianę obok niej.

- Kto to był! - krzyknął waląc ją w głowę ręką- już się puszczasz! Marsz do pokoju. Jutro masz pracę! - powiedział waląc jej plecami o ścianę i chwiejnym krokiem idąc w stronę sofy.

Rey weszła do małego pomieszczenia zanikając drzwi. Osunęła się po nich na ziemię i zaczęła płakać.

- Czemu wszystko musi być takie pojebane- szepnęła zasypiając na ziemi

★★★

Kylo szedł do dobrze znanego sobie miejsca.  Zakładając na głowę czarną maskę wszedł do pomieszczenia. Na środku siedział facet z deformowaną twarzą. Młody Solo klęknął na jedno kolano i pochylił głowę.
- Kylo Ren...
- Gotowy na zlecenie... Szefie.

******
No to mamy pierwszy rozdział.
Trochę długi wiem...
Jak się nudzicie mogę je skracać.
Mam nadzieję że się podobał 🤗🤗🤗

Niech Moc Będzie Z Wami
😘😘😘😘😘🤗🙂☺️☺️☺️😊😉😉😉😉😎😎😎

Porady na zdrady - czyli Reylo w szkolnym wydaniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz