cz6

615 31 30
                                    

Hux siedział obok Phasmy na kanapie. Jego matka darła się w niebogłosy i rzucała przedmiotami

- co ja zrobiłam złego!!!!- krzyczała- masz wszystko co może chcieć taki gówniarz!!!! A ty co?!?!?!?! Obmacujesz się z córką wrogów!!!! Jej rodzice to nic innego jak sku....

- nie obrażaj moich rodziców - Phasma krzyknęła wstając

- zamknij się puszczalska smarkulo!!!- krzyknęła kobieta

- nie mów tak na moją dziewczynę- Hux też wstał- jesteśmy razem czy ci się to podoba czy nie!!! Jesteś szalona!!! Myślisz że mam wszystko co chcę? A wasz czas?!!!! Nigdy nie przeszłaś nie powiedziałaś mi dobranoc!!! Nigdy nie pochwaliłaś za najlepsze stopnie w szkole!!! Zawsze mówiłaś tylko "Idź się uczyć!!! "Albo "Nie mam czasu!!??"

Hux krzyczał wskazując matkę palcem. Ta patrzyła na niego zdziwiona. Zawsze myślała że jest najlepszą matką. Te słowa ją zdenerwowały. Czerwieniąc się ze złości podeszła do syna i walnęła go z otwartej dłoni.

Hux złapał się za policzek i spojrzał na kobietę którą nazywał matką. Chwycił Phas za rękę i powiedział spokojnie zatroskanym głosem.

- Choć Phas. Idziemy z tąd. Nie będę w tym domu ani minuty dłużej.- pogłaskał ja po policzku i uśmiechnął się smutno.

Zostawiając zdezorientowaną kobietę wyszli z domu zabierając swoje plecaki z książkami. Hux zaprowadził blondynkę do garażu i usiadł za kółkiem czarnego passata. Ruszył z piaskiem opon zostawiając swój były dom za sobą.

- co teraz zrobimy?- spytała dziewczyna załamując ręce

- jedziemy do Siedziby Najwyższego Porządku...

Moc jedyna wie ile czasu po tym zdarzeniu

Ben siedział dniami i nocami w sali medycznej StalKiller ( a  wafel wie jak to się pisze 🙄🤣;).

Od pewnego czasu Rey jest w śpiączce. Leży z zamkniętymi oczami nie ruszając się. Ben nie odstępywał jej na krok. Ciągle obwiniał się za to co się stało. Gdyby tylko mógł zareagować wcześniej... Gdyby mógł zabić wtedy tego zdrajcę... Gdyby teraz udusił go gołymi rękami napewno polepszyło by mu to humor.

Młody Solo trzymał dziewczynę za rękę i lekko głaskał. Była taka niewinna... Taka spokojna...

- Kocham cię Rey- mówił Kylo od kilku godzin- Przepraszam... To wszystko moja wina... Gdyby nie moja głupota teraz roześmiana szła byś ze mną że szkoły... Tak cię przepraszam... 

- Przepraszam?- usłyszał głos szturmowca za plecami- Najwyższy Dowódca chce pana widzieć...

- Idę.- warknął

Wstając pocałował Rey w czoło i skierował się do pokoju Szefa.  Ren założył maskę, otworzył ogromne metalowe drzwi i wszedł do środka. Na jednym z krzeseł ujrzał czarnoskórego zdrajcę. Był cały poobijany i we krwi. Posłał Renowi gardzące spojrzenie i prychnął.

- Mam dobre wieści... Będziesz mógł go zabić.

★★★★

Rey poczuła coś ciepłego na ręku. Po chwili usłyszała dziwnie znajomy głos.

-Kocham cię Rey- mówił jedwabisty lekko zachrypnięty głos - Przepraszam... To wszystko moja wina... Gdyby nie moja głupota teraz roześmiana szła byś ze mną że szkoły... Tak cię przepraszam... 

Rey rozpoznała głos jej ukochanego. Tak bardzo chciała otworzyć oczy i krzyknąć że też go kocha i to nie jego wina ale jej powieki były strasznie ciężkie.

Porady na zdrady - czyli Reylo w szkolnym wydaniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz