40

2.9K 330 273
                                    

Siedzieli oparci o drzewo, otoczeni barwami natury. Towarzyszyło im słońce, które z każdą chwilą zniżało się coraz bardziej. Yoongi oddychał spokojnie, mając zamknięte oczy. Jimin oczywiście z tego korzystał i zerkał na jego profil, uśmiechając się pod nosem.

Było dobrze w miejscu, w którym się znajdowali. Niewielki park odwiedzała niewielka ilość osób. Tak było bardziej komfortowo. Obaj mogli cieszyć się ciszą, spokojem i swoją obecnością.

- Hyung, dlaczego niebo jest niebieskie?

Jimin wyrzucił pytanie w przestrzeń wokół nich. Yoongi uchylił jedną powiekę i cicho zaśmiał się pod nosem. Zabawnie było słyszeć pytanie czteroletniego dziecka, wypływające z ust dziewiętnastolatka.

- Bo promienie światła się rozpraszają, czy coś... - Min wzruszył ramionami.

- Nie uważasz, że to niesamowite? - blondyn westchnął, przyglądając się niebu.

- Ale co?

- Kolory na niebie. To nie tylko niebieski, ale też szary, granatowy, czerwony, różowy, pomarańczowy. Czy to nie cudowne? Mamy na wyciągnięcie ręki całą tęczę. Wystarczy spojrzeć w górę...

Jimin uśmiechnął się błogo i spojrzał na Yoongiego, który odwdzięczył mu się tym samym. Błądzili wzrokiem po swoich twarzach. W ciszy analizowali każdy centymetr skóry i doszukiwali się nawet najmniejszych znaków szczególnych.

Min w końcu odwrócił wzrok, by spojrzeć na słońce, które powoli znikało za horyzontem. Uśmiechnął się pod nosem. Widok był naprawdę piękny, zważając na czyste niebo.

- To przyjemne - westchnął. - Muszę się przyznać, że kilka razy podziwiałem zachody słońca.

- Sam? Bez przyjaciół? - wypalił Jimin, gdy nie usłyszał od czarnowłosego wzmianki o bliskich osobach.

- Ja nie mam przyjaciół, nie potrzebuję ich - starszy prychnął.

- Kłamiesz, każdy człowiek potrzebuje kontaktu z drugą osobą.

- Nie byłbym tego taki pewien - chłopak zaśmiał się kpiąco.

- W tym tkwi twój problem, hyung - Park powiedział z poważnym wyrazem twarzy.

- Co? - zdezorientowany Yoongi spojrzał na blondyna.

- Lubię cię. Nie widzisz tego? - w głosie Jimina można było wyczuć nutkę desperacji.

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czuję tego samego - starszy odważnie spojrzał w oczy młodszego.

Blondyn rozchylił lekko usta w zdziwieniu. Czuł jakby jego serce na kilka sekund się zatrzymało, żeby po chwili zacząć wybijać przyśpieszony rytm. Czas stanął w miejscu, a oni byli jedynymi elementami, których nie mógł dosięgnąć. Jak dwa puzzle, pasujące do siebie idealnie i złączone na wieki. Byli nietykalni.

Nie wiadomo dlaczego, po co, jak. Ich usta weszły na wspólną ścieżkę i złączyły się. Nieśmiały, delikatny pocałunek. Nie poruszali wargami, a jednak smakowali siebie nawzajem. Trwali tak w nieskończoność. Przyjemne ciepło w środku, serca bijące tym samym rytmem. Czuli, jakby zaraz mieli eksplodować pod wpływem kumulujących się emocji.

Wszystko prysło, gdy powróciwszy do rzeczywistości Jimin, oderwał się od Yoongiego. Speszony, z nikłymi rumieńcami na policzkach, odwrócił wzrok.

- Yoongi, ja...

- Cicho bądź - Min mruknął pod nosem. Uciszył młodszego wargami. Złączył ich usta ponownie w śmielszym pocałunku.

Zatracili się w tym uczuciu. Nic innego nie miało znaczenia. Istnieli tylko oni oraz szczęście przepełniające ich. Starszy ujął twarz blondyna w chłodne dłonie, których temperatura kontrastowała z ciepłymi policzkami chłopaka.

Pożegnali słońce, gdy oderwali się od siebie, normując oddech i łącząc swe czoła z uśmiechem na twarzy.
Ono schowało się za horyzontem, a oni w swoich ramionach.




a/n: najważniejszy rozdział
(pierwszy raz opisywałam pocałunek, nie bijcie mnie)

blue sky || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz