*20.12.2012 r. 16:54*
Jechałem spokojnie moim samochodem, starając się całą swoją uwagę skupiać na drodze. Było ślisko i ciemno, więc musiałem prowadzić ostrożnie. Dodatkowo padał śnieg, a w radiu leciała jakaś stara, świąteczna piosenka. Pragnąłem tylko jak najszybciej być już na miejscu, ale nie było mi to dane. Auto zachrzęściło i nagle zgasło. Zatrzymałem się na środku drogi. W pobliżu nie było żadnych innych pojazdów. Spróbowałem odpalić silnik, ale nic z tego nie wyszło. Za drugim razem próbowałem dłużej. Trzeci i czwarty raz też nic nie wniosły. Za piątym zoriętowałem się, że mogę zatrzeć silnik, jeśli to przewody paliwowe były zamarznięte, ale było już za późno. Samochód już w ogóle nie odpalił.Świetnie! Zajebiście!
Przeklinałem w myślach swoją głupotę.
Ten dzień może być jeszcze gorszy?
Jak okazało się później, może być. Próbując wezwać pomoc, zorientowałem się, że na tym odludziu nie ma zasięgu. Kompletne nie wiedziałem jak mam się zachować w tej sytuacji. Gdyby był wtedy ze mną mój brat... Musiałem poradzić sobie sam. Nie zamierzałem bezczynnie czekać, aż zamarznę w samochodzie. Opatuliłem się najcieplej jak mogłem, zamknąłem samochód i ruszyłem w poszukiwaniu jakiejś cywilizacji. Ciężko było cokolwiek dostrzec. Do okoła tylko zaśnieżony las. Szedłem tak jakieś pół godziny. Bez celu, przed siebie, szukając ratunku. Było mi bardzo zimno i czułem, że moje ubranie przesiąka. Nagle dostrzegłem małe światełko. Czyżby to było wybawienie? Tak czy inaczej, obrałem sobie go za cel. Im bliżej niego byłem, tym lepiej widziałem, że to duży dom z oknami, a w nich zapalone lampy. Poczułem gwałtowny przypływ nadzieji. Po chwili byłem pod drzwiami. Nie miałem żadnych oporów by zapukać. No może tylko skostniałe z zimna palce. Po paru sekundach drzwi się uchyliły.
- Tak? - Wysoki, rozbudowany brunet z lekko kręconymi włosami stał na przeciw mnie. Miał na sobie czarną koszulkę i długie spodnie od piżamy.
- D-dobry wieczór. Cz-czy mógł b-bym zadzwonić po pomoc i trochę się rozgrzać? - Jąkałem się, sam nie wiem czy z zimna, czy z nerwów.
- Pewnie nie ma problemu. Proszę, wejdź. - Odsunął się bym mógł przejść.
Już na wejściu poczułem przyjemne ciepło. Biło z kominka w pokoju, do którego zaprowadził mnie chłopak. Był pewnie w podobnym wieku co ja, więc darowaliśmy sobie uprzejmości. Zdjąłem kurtkę i położyłem obok na kanapie, na której siedziałem. Wyjąłem również telefon na blat stolika przed sobą.
- Chcesz się czegoś napić, albo coś zjeść? - Zapytał widząc w jakim jestem stanie.
- Z chęcią napił bym się gorącej herbaty. - Uśmiechnąłem się.
Po chwili chłopak przyniosł dwie filiżanki i postawił na stole. Rzuciłem się na swoją jak wygłodniały tygrys na mięso. Była taka ciepła i smaczna. Rozgrzewała mnie od środka.
- Tak w ogóle jestem Arthur. - Zaczął brunet.
- Finn. Dzięki za wszystko.
- Nie ma sprawy. Jak to się stało, że tu trafiłeś? - Dopytywał.
- Samochód mi nawalił na środku drogi i nie mogłem nawet wezwać lawety. Teraz to na pewno się spóźnię.
- A gdzie jechałeś?
- Do rodziny na święta.
Nagle kubek, który trzymał w rękach Arthur, spadł z hukiem na ziemię i rozbił się. Wzdrygnąłem się.
- To nic, zaraz to posprzątam. - Powiedział z lekkim grymasem na twarzy.
Pozbierał większe kawałki rękami i zniknął za drzwiami od kuchni.
To było dziwne.
Gdy go nie było zająłem się oglądaniem wystroju. Ściany w kolorze beżu pasowały do kominka z białej cegły. Na nim stały trzy zdjęcia. Z ciekawości podeszłem bliżej. Na wszystkich była ta sama kobieta. Odrazu wydała mi się piękna. Zwłaszcza jedno zdjęcie zwróciło moją uwagę. Siedziała w starym, dużym fotelu. Obok stała pięknie przyozdobiona choinka. A pod nią siedziało dziecko odpakowywujące prezenty.
To jego żona?
Tak bardzo zamyśliłem się, że nie zauważyłem jak ktoś prawie bezszelestnie wchodzi do pomieszczenia i zbliża się do moich pleców. Ja nadal patrzyłem na fotografię. Coś było nie tak z tą kobietą. Była zbyt idealna, taka uśmiechnięta.
Nieoczekiwanie ktoś przyłożył mi do twarzy materiał nasączony jakimś środkiem. Zacząłem się wyrywać i szarpać, ale byłem za słaby, a po chwili zaczęło robić mi się słabo. Przed oczami robiło mi się coraz ciemniej. Powieki same się zamykały. W końcu całkiem straciłem przytomność.* * * * * * * * *
Lekko otwarłem jedno oko. Leżałem na środku jakiegoś pomieszczenia. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Było ciemno i zimno. Ledwo dostrzegłem co znajduje się w tym... "pokoju". Parę pustych szafek, jakiś blat przy ścianie, a w rogu fotel. I nic więcej. Chwila... Co? A to na fotelu? Dopiero po paru sekundach dostrzegłem meską sylwetkę. Serce zaczęło mi szybciej bić. Przypomniałem sobie co się stało, gdy usłyszałem jego głos.
- Wreszcie. Ile można czekać aż się obudzisz? - Te dźwięki mnie przerażały. Mówił takim nieprzyjemnym tonem.
- Gdzie ja jestem? - Zapytałem niepewnie, prawie szeptem.
- Gdzieś, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. - Zaśmiał się arogancko, wstając z fotela i podszedł do mnie.
Odrazu zacząłem się odsuwać, po chwili natrafiając plecami na ścianę. Z tej odległości już dobrze widziałem swojego rozmówcę. To był Arthur. Ten sam, który wybawił mnie przed chłodem i zaproponował herbatkę. Teraz już nie był taki miły, a raczej zimny i odpychający. Przykucnął przedemną z nożem w ręce.
- Myślę, że się dogadamy. - Uśmiechnął się, a ja czułem, że zaraz moje serce wyjdzie mi z piersi. - Mam tylko jeden warunek... Nie próbuj uciekać. - Dodał przykładając ostrze do mojej szyji, a przez mój policzek przepłynęła łza i zacząłem się trząść.
Umrę... umrę tu! On mnie zabije!
Gwałtownie poczułem przypływ bólu w okolicy brzucha. Już myślałem że to koniec, ale na szczęście oberwałem tylko pięścią. Przewróciłem się na ziemię. Obraz był niewyraźny, ale widziałem jak Arthur wychodzi. Zostałem sam.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Witam, witam, o nic nie pytam :D
Mam tylko nadzieję, że te wypociny spodobają się komuś :3
To do następnego rozdziału.
CZYTASZ
Stockholm syndrome [Yaoi]
Teen FictionMłody chłopak imieniem Finn postanawia zrobić niespodziankę rodzinie, z którą dawno nie miał kontaktu. Niestety przez pogodę, jego samochód się psuje i ląduje na jakimś odludziu. Poszukując pomocy trafia do domu pewnego mężczyzny - Arthura. Wkrótce...