2.

330 27 4
                                    

- Podsumowując. Eliksir słodkiego snu powoduje natychmiastowe zaśnięcie osoby, która go wypije, nie ma się po nim żadnych snów. Do jego przygotowania potrzebne są do niego między innymi dwie krople śluzu gumochłoma i cztery gałązki waleriany. Czy coś jeszcze? - ręka Evelin wystrzeliła w górę - Tak, panno Constell?

- Cztery gałązki lawendy, panie profesorze.

- Bardzo dobrze, świetnie! - wykrzyknął z entuzjazmem Slughorn. - Pięć punktów dla Hufflepuffu!

Kątem oka dziewczyna zauważyła, jak Nancy cieszy się conajmniej, jakby wygrała Puchar Domów dla Hufflepuffu.

Poprzedniego dnia zrobiła jej dość... konkretną awanturę o te dwadzieścia punktów, które ich dom stracił przez awanturę z Huncwotami i Eve miała nadzieję, że Harris przynajmniej przestanie narzekać.

Na samą myśl o incydencie z brokatem blondynka poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuchu.

Do szlabanu zostały jeszcze trzy godziny, a mimo to na każdą wzmiankę o nim Evelin miała ochotę zwrócić śniadanie. Nie chodziło o to, że bała się samej kary, ale o sam fakt, że miała ją odbyć razem z czterema osobnikami płci męskiej zwanej Huncwotami i o to, że pierwszego dnia podpadła profesorce.

- Hej, Eve! - Lily szturchnęła ją łokciem. - Co jest?

Eliksiry to jedyna lekcja, na której Constell nie siedziała sama. Dwa lata wcześniej, gdy była na drugim roku na pierwszej lekcji tego przedmiotu za Evans usiadł nie kto inny jak James Potter i Syriusz Black. Już po chwili dziewczyna nie wytrzymała i przesiadła się na jedyne wolne miejsce, obok niskiej i drobnej blondynki. I tak już zostało.

Paradoksalnie to właśnie przez, a może bardziej dzięki, Huncwotom dziewczyny się zakolegowały. Jednak jakoś żadna nie rwała się, żeby im podziękować.

- A co ma być? - mruknęła roztargniona koleżanka.

- Profesor pięć minut temu kazał otworzyć książki na stronie trzynastej, a ty nawet nie drgnęłaś - zauważyła Gryfonka. - Do tego wyglądasz jakbyś zjadła fasolkę o smaku... no, sama wiesz czego.

- Fioletowego, panie profesorze - powiedziała głośniej Puchonka, odpowiadając na pytanie nauczyciela.

Podczas gdy ten wykrzykiwał swoje ,,Bardzo dobrze, świetnie!", dziewczyna szepnęła do rudowłosej:

- Nie rozumiem, o co ci chodzi.

Ta tylko wywróciła oczami.

- Denerwujesz się samym szlabanem, czy tym, jak zareagują rodzice?

- To drugie - odparła po chwili blondynka.

- No to im nie mów.

- Jak nie powiem od razu, to potem będzie jeszcze gorzej.

- To napisz teraz, do świąt im przejdzie. Zresztą, i tak Ci wyjca nie wyślą - zaproponowała Lily.

Blondynka uśmiechnęła się lekko.

- W sumie racja.

To jednak najwyraźniej nie przekonało rudowłosej.

- Zrób tak: pójdź do profesorki tuż przed szóstą, żeby nie musieć tam stać razem z tymi amebami. Siedź cicho i rób swoje to może nawet puści cię wcześniej. A potem zwijaj się najszybciej jak możesz i zmykaj do dormitorium jakby cię goniło stado wściekłych sklątek tylnowybuchowuch.

- To nie odbiega zbytnio od prawdy - prychnęła rozbawiona Constell.
 
                               ***
Stukot obcasów niósł się po pustych korytarzach Hogwartu. Z każdym krokiem wnętrzności Evelin zaciskały się w coraz ciaśniejszy supeł.

A sky full of stars || Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz