6.

181 12 0
                                    

- Nancy Harris i Noah Taylor!

Blady rudzielec ze Slytherinu spojrzał z lekkim strachem na uśmiechającą się w jego kierunku brunetkę. Ona i Mark chyba jako jedyni cieszyli się z pomysłu profesor Sprout. W sumie Harris cieszyło wszystko związane z Zielarstwem.

Na początku wtorkowej lekcji ze Ślizgonami profesor oznajmiła, że przez następne parę lekcji będą pracować w parach, które wybierała stukając na oślep jakimś korzonkiem w listę obecności.

- Kate May będzie z... Markiem Willowem.

- Jak?! - jęknęła Andrea.

- Mnie się pytasz - odpowiedziała jej Nancy, patrząc jak Kate podchodzi do Marka z uśmiechem i szturcha go w ramię - W sumie to dobrze, bo przynajmniej Kate dostanie jakąś dobrą ocenę. A tobie co? - zwróciła się do Evelin.

Blondynka trochę się denerwowała. Po cichu liczyła, że trafi jej się któraś z jej współlokatorek, więc kiedy Kate została przydzielona i szanse na to zmalały, żołądek Evelin nieprzyjemnie się skurczył.

- No wiesz... nie żebym miała coś do Slytherinu, to dom jak każdy inny, ale jednak jestem mugolaczką. To może przeszkadzać w niektórych przypadkach - jęknęła i wytarła spocone dłonie o spódnicę.

- Merlinie, i tym się tak martwisz? Ich problem. Poza tym, takie osoby mogą być zarówno w Slytherinie jak i na przykład w Gryffindorze.

Constell natychmiast przypomniała sobie swój szlaban i minę Syriusza, kiedy zarzuciła mu, że nazwie ją szlamą. Momentalnie zrobiło się jej głupio.

- Masz rację. Durne stereotypy - odpowiedziała, ale stres jakoś średnio jej minął.

Po wyczytaniu jeszcze paru osób, padło jej nazwisko.

- Evelin Constell i Christina Ryder!

Evelin rozejrzała się po cieplarni. Miała podejrzenia kim była Christina i nie była pewna, czy było dobrze czy źle.

W końcu po chwili profesor wyczytała ostatnią parę:

- Severus Snape i Tobias Lacey! Dobrze to by było na tyle! Proszę ustawić się w parami! No już, szybciutko!

- Ty jesteś Constell, tak?

Blondynka podskoczyła i pisnęła cicho, przestraszona, po czym odwróciła się. Za jej plecami stała wyższa od niej o głowę dziewczyna z niebieskimi jak niebo oczami i dość znudzonym wyrazem twarzy.
Ubrana była w szaty Slytherinu.
Jednak tym co przyciągało uwagę były jej włosy. Ciemnoróżowe fale sięgały jej do łopatek, a u nasady włosów było widać lekkie, czarne odrosty.

Kiedy dziewczyna spostrzegła reakcję Puchonki, na jej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Wyciągnęła rękę w stronę Evelin. Na palcu miała srebrny pierścień ze smokiem.

- Jestem Christina - powiedziała, skanując ją swoim lodowatym spojrzeniem - Ale mów mi Chris. Albo po prostu Ryder.

Blondynka uniosła brwi, ale szybko się zreflektowała i uścisnęła jej rękę.

- Evelin.

- Niech każda para stanie teraz przy jednej z doniczek! - po krótkim zamieszaniu i licznych przepychankach w końcu wszyscy stanęli przed doniczkami. W środku widać było ciemnozielone liście, coś jakby skrzyżowanie paproci i aloesu. Roślina co chwilę trzęsła się, szeleszcząc - To, co tu widzicie to trzepotka. Czy ktoś może podać mi jej charakterystyczne cechy?

Ręka Nancy wystrzeliła w górę, co było normą na tej lekcji.

- Tak, Nancy? - zapytała z uśmiechem profesor Sprout. Była jedną z jej ulubionych uczennic, bo nie dość, że uwielbiała Zielarstwo i była w nim genialna, to jeszce robiła wszystko, żeby Hufflepuff wygrał Puchar Domów. Uczennica marzeń.

A sky full of stars || Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz