7.

194 13 7
                                    

Evelin wstała, otrzepała spódnicę i ruszyła w stronę zamku, nie zwracając uwagi na Gryfonów, którzy nadal wygłupiali się nad jeziorem.

A przynajmniej próbowała nie zwracać na nich uwagi. Po chwili usłyszała jednak głośny plusk i jeszcze głośniejszy śmiech. Odwróciła się.

Remus Lupin i James Potter stali po kolana w wodzie, a obok nich leżał Peter Pettigrew. Po ich minach można było wywnioskować, że żaden z nich nie jest zadowolony ze swojego położenia.

Jako jedyny z Gryfonów dobrze bawił się Syriusz Black, który, zupełnie suchy, siedział na sporym kamieniu tuż nad brzegiem jeziora i zanosił się śmiechem.

Nie mógł jednak zbyt długo napawać się tym widokiem, ponieważ Remus wyciągnął różdżkę i wskazując na przewieszoną przez ramię Blacka torbę, spokojnie powiedział:

- Accio.

Torba chłopaka wyrwała do przodu, ciągnąc go za sobą. Poszybowała prosto do rąk Lupina, a Syriusz wylądował twarzą w wodzie, ochlapując wstającego Petera.

Blondynka parsknęła śmiechem, czym zwróciła na siebie uwagę całej czwórki.

Syriusz szybko się podniósł. Jego trochę przydługie, ciemne włosy opadły mu na twarz, ociekając wodą. Puchonce, nie wiadomo czemu, skojarzyły się z mopem.

Zapadła dość niezręczna cisza. Evelin patrzyła się na Gryfonów, nie mając pojęcia, co mogłaby powiedzieć. Gryfoni patrzyli się na Evelin że zdziwieniem, nie mając pojęcia, skąd ona się tam wzięła.

- Długo tu stoisz? - spytał w końcu James.

- Stoję chwilę, ale na Błoniach siedzę od jakiś trzech godzin - odpowiedziała - właściwie to już idę do zamku.

Huncwoci spojrzeli się na siebie, James kiwnął głową i cała czwórka zaczęła gramolić się na brzeg.

- To zabierzemy się z tobą - oznajmił Peter, gdy stanęli koło niej.

- Nie ma takiej potrzeby -

- Ależ jest. Przecież jest już późno. Ten zamek jest bardzo niebezpieczny. Słyszałaś kiedyś o grozie Slytherina? Albo -

- Grozie Slytherina? - przerwał Jamesowi Black - Błagam cię, to bujda. Już bardziej obawiałbym się tej dziewczynki z telekinezą z książki Remusa.

- Carrie White? - parsknął Lupin. Chciał chyba jeszcze coś dodać, ale odezwała się Evelin.

- Czytałeś Kinga? - spytała z niedowierzaniem.

- No, tak się jakoś złożyło.

- Złożyło? - wtrącił się Peter, po czym zwrócił się do Evelin - Jak chodziliśmy po Londynie to zobaczyliśmy przez okno księgarni, że w środku jest Liam z piątego roku i chcieliśmy się przywitać. Kiedy ten już poszedł zostaliśmy chwilę dłużej, bo Remus chciał sobie coś szybko wybrać. Zeszło mu się z dwie godziny.

- Skąd miałeś mugolskie pieniądze?

- Właśnie w tym problem. Nie miał. Przeczytał książkę jeszcze w sklepie.

- Naprawdę? - uśmiechnęła się Evelin.

- Ta. Musiałem im później postawić kremowe, bo się na mnie wściekli.

Zaczęli powoli iść w stronę zamku.

- Podobała ci się? Według mnie Stephen King jest genialny, chodź to dopiero jego pierwsza książka. Myślę, że jeszcze ich kilka napisze.

A sky full of stars || Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz