<3. 2 To moja wina...>

460 14 2
                                    

<Natalia>
To był..............
Stanisław Potocki. Dawny przyjaciel mojego męża.
- Stanisław? Czego ty jeszcze chcesz? Mało ci problemów?
- Natalko... Przecież twój mąż wiedział że mi się podobasz i dlatego z tobą się związał...
- On się ze mną związał bo się kochamy i mamy dzieci. Po co ci ja i dziecko? Wypuść chłopca.
- Nie, tak łatwo nie będzie. Najpierw powiesz mężusiowi, że chcesz z nim rozwodu, a potem zostawisz go z bachorami. Wtedy wypuszcze TYLKO to dziecko, a ty będziesz wtedy moja.
- Ja nie mogę z nim zerwać. Zrozum. Nie kocham cię.
- Kochasz tylko o tym nie wiesz.
- Wypuść nas. Proszę cię.
- Bo?
- Jestem w ciąży z Robertem. On na pewno już zgłosił moje zaginięcie na komendę.
- Co? Usuniesz ciąże rozumiesz? Nie możesz urodzić tego bachora.
- Nie. Urodze je. Daj spokój, mi mojej rodzinie i temu dziecku. Co ono ci zrobiło?
Nawet nie zauważyłam jak do środka wparowali AT-cy.
-Policja na ziemie! Gleba!...
Po kilku minutach byłam w objęciach swojego męża...
- Przepraszam Robert... To moja wina... Mogłam z tobą na spokojnie porozmawiać zamiast wychodzić z domu...
- To ja przepraszam. Powinienem był zapewnić wam 24/7 ochronę, a zamiast tego tylko prowokowałem was do kłótni.
- Kocham cie.
- Ja ciebie też.
Po chwili przyjechały karetki i zabrały mnie i chłopca do szpitala...

____________________________________

Hejo. Znalazłam chwilę więc wstawiam. Uprzedzam, że nie wiem Kiedy next bo przez moją "kochaną" chorobę jestem wykończona... Mam nadzieję że mimo wszystko rozdział się spodobał.
Pozdrawiam
Danka❤❤❤😘✋💖

To życie.. Gonić je trzeba... 2 &lt;ZAKOŃCZONA&gt;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz