<3.6 Zostały uprowadzone. Nie wiemy przez kogo...>

321 11 4
                                    

<Robert>
Kiedy Natalia z dziewczynami pojechały na zakupy postanowiłem że z chłopakami pooglądamy jakiś mecz. Często gdy moja żona z córkami szły do galerii my z chłopakami oglądaliśmy sobie mecze. Jak się okazało tym razem wszystko było inaczej... Dwie godziny po wyjściu dziewczyn usłyszeliśmy że wróciły. Zdziwiło mnie to, bo zakupy zajmują im najmniej 4-5 godzin... Postanowiłem że je o to zapytam. Tak też zrobiłem..
- Cześć, co tak szybko? - zapytałem dziewczyny. - Gdzie mama, Nadia i Liliana?
- One... On.. - próbowała tłumaczyć Sonia. Każda z nich była roztrzęsiona.
- Co jest? Dziewczyny nie straszcie nas. To nie jest śmieszne.
- Aurelia wyjaśnisz? - spytałem.
- Mama wyszła przed galerię... Wcześniej rozmawiałyśmy.. Mama chciała się przewietrzyć.. Poszła sama.. Była zdenerwowana trochę dlatego wysłałam za nią Nadię i Lilę, ale.. Potem jeszcze za nimi Sonię...
- Widziałam jak podszedł do mamy jakiś łysy koleś. Kłócili się. Potem podeszły dziewczyny, on wyjął pistolet taki jak ty mama i Aurela macie. Przystawił Nadi do głowy. Mama i dziewczyny wsiadły do auta z nim... Ja nagrałam to co widziałam i jak odjechali to pobiegłam do Aureli...
- Czyli zostały uprowadzone. - upewnił się Michał.
- Nie wiemy przez kogo... - dokończył Antek.
- Pokaż Sonia to nagranie.
Gdy Sonia pokazała mi to nagranie nie miałem już żadnych wątpliwości... Moja żona i córki zostały uprowadzone przez Dawida Hawryluka...

<Nadia>
Bałam się.. Cholernie się bałam... Bałam się nie o siebie, ale o mamę. Jeśli ten typek groził mi bronią to znaczy, że mógłby wywołać u mamy bez problemu poronienie... Tyle, że ja nie chce stracić rodzeństwa. Prędzej chyba sama dam się zabić... W pewnym momencie Lila powiedziała.
- Nadia. Jesteś najmłodsza. Zmieścisz się w tym oknie?
- Nawet jeśli nie pójdę. Nie zostawie was samych. Nie licz na to.
- Słońce proszę. - powiedziała teraz mama. - Jesteś jedyną osobą, która może sprowadzić pomoc.
- Mamo on może wam coś zrobić. Nie zgadzam się.
- Dobra inaczej. Obie się z tąd wydostaniecie. Jasne?
- Ale...
- Posłuchajcie dziewczyny. Znam Dawida. Wiem do czego jest zdolny. Jemu chodzi tak naprawdę tylko o mnie. Musicie uciec. Sprowadzicie pomoc, a ja dam sobie radę.
- Obiecaj że będziesz na was uważać i nie narazisz się mu...
- Obiecuję. - mama przytuliła nas i powiedziała- Kocham was, Sonię, tatę i chłopaków.
- To ma być pożegnanie? - zapytała Lilka.
- Nie. Przypominajka. - odpowiedziała mama.z uśmiechem. - Uciekajcie.

<Natalia>

Jakąś godzinę po tym jak dziewczyny uciekły przyszedł Dawid.
- Gdzie one są?
- Daj nam spokój Dawid. Zrozum, że ja jestem z Robertem. Mam z nim dzieci.
- Co z tego. Możesz mieć je ze mną.
- Dobra może inaczej. Ja mam z Robertem szóstkę dzieci. Teraz jakbyś nie widział idioto ja jestem w ciąży. Z Robertem. Urodze bliźnięta. Teraz coś dotarło?
- Jak w ciąży? Jesteś moja, nie możesz z nim być, nie możesz mieć z nim dzieci!
- Nie drzyj się. Nie jestem twoją własnością! Mam męża, dzieci i kocham ich. Nie Ciebie. Ty to już dawno przeszłość!...

Rozmawiałam tak z tym bałwanem przez dobre półtorej godziny. W pewnym momencie zobaczyłam za nim Antyterrorystów, Krystiana i Olgierda, którzy zaczęli krzyczeć:
- Zostaw ją policja! Gleba! Na glebę, już!
Oczywiście on nie odpuścił. Wziął mnie za zakładnika...
- Dawid puść ją! Ona nic ci nie...
- Nic mi nie zrobiła? A jak mnie zostawiła to było nic?
Postanowiłam zastosować pewną sztuczkę. Podjełam rozmowę z moim ex chłopakiem.
- Dawid proszę. Jeśli chcesz okej. Będe z Tobą tylko daj mi najpierw urodzić. Jak dzieci podrosną to zostawie Roberta, dzieci i będe z Tobą. Dobrze?
- Obiecujesz? Na życie swojej rodzinki?
- Tak. Na co zechcesz.
- Dobra. - gdy to powiedział wypuścił mnie, ale nie spodziewał się jednego. Że sama potrafię skuć przestępców. Po chwili obezwładniłam mojego oprawcę.
- Chłopaki dajcie kajdanki.
- Trzymaj. - powiedział Olo podając mi wcześniej wspomniany przedmiot...
- Dzięki.
Gdy Dawid skuty został zabrany z AT-kami poczułam skurcz.
- Ałć.
- Natalia co jest?
- Nie wiem. Brzuch mnie boli...
- Spokojnie. Już po wszystkim. Nie denerwuj się.
- Wiecie co z dziewczynami?
- Są bezpieczne. Z Robertem. Chodź. Zawieźć cię do szpitala?
- Nie. Ja chcę się zobaczyć z Robertem i dziećmi. Proszę cię.
- Natalia nie. Jedziemy kuzynka do szpitala. Zadzwonie do Roberta. Przyjedzie z dzieciakami. Jasne?
- No dobra. Ałć..
- Chodź. Powoli...
Po trzech godzinach byłam już w szpitalu na oddziale. Sale dzieliłam z jakąś siedemnastolatką w szóstym miesiącu ciąży. Sama zaś jestem w piątym. Po kolejnej godzinie do mojej sali wszedł mój mąż z dziećmi.
- Cześć kochanie. Jak się czujesz?
- Hej. Lepiej już. Wiecie co z Dawidem?
- Ma być jutro przetransportowany z Warszawy do Lublina. Tam będzie do rozprawy. Nie martw się. Już dzwoniłam na komendę do naszych. Będziesz miała ochronę.
- Lepiej żebyście uważali na siebie...
- Natalia co ty ukrywasz?
Opowiedziałam mojemu mężowi i dzieciom wszystko.. Kiedy powiedziałam Robertowi co obiecałam Dawidowi ten się zdenerwował..
- Natalia cholera po co ci to!?
- Robert proszę cię nie krzycz na mnie. Ja nie myślałam co mu mówię. Chciałam po prostu się uwolnić. Chciałam żeby dzieci były bezpieczne...
- K**na jakie dzieci? Przecież...
- Idioto ja jestem w bliźniaczej ciąży!
- Nie krzyczcie! Mamo ty się uspokój. Nie możesz się denerwować, a ty tato czasem byś pomyślał najpierw, a dopiero potem robił coś, czy mówił.
- Dobra. Natalia może zacznij od początku. Jak długo to wiesz?
- ... - milczałam nie wiedząc co mój mąż ma zamiar.
- Nati.. Przepraszam cie. Kochanie porozmawiaj ze mną. Obiecuję że nie będe na Ciebie już krzyczał. - powiedział łagodnie mój mąż.
-  Prawie miesiąc...
- Chodź tu. - powiedział Robert i przytulił mnie do siebie..
Po chwili wszedł lekarz.
- Pani Natalio mam niestety dla Pani złe wieści...

******************************

  Hej wam.. Postanowiłam, że skoro dzisiaj wyszłam ze szpitala to napiszę wam rozdział. Przepraszam, że pomimo iż długi (889 słów)  to do bani, ale pisałam go będąc bardzo słaba... Nie pytajcie kiedy next, bo nie wiem. Całą energię jaką miałam poświęciłam na rozdział i nawet siły żeby z bratem iść na plac zabaw mi nie starczyło... Przepraszam was. Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem... Życzę miłej nocy, spokojnego snu i udanego dnia <3. Pozdrawiam!

To życie.. Gonić je trzeba... 2 &lt;ZAKOŃCZONA&gt;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz