#3

52 6 0
                                    

- Panno Rizzoli! - donośny głos przerwał rozmyślania Kate.

- Tak panie profesorze? - spytała zdekoncentrowana wstając.

- Widzę, że dzisejsza lekcja cię mało obchodzi - na te słowa dziewczyna spuściła wzrok - Na artystów nie ma rady, prawda? Może pokażesz klasie co tam narysowałaś?

Kate wytrzeszczyła oczy na nauczyciela dając mu tym do zrozumienia, że bardzo jej zależy, aby jej rysunek pozostał w zeszycie i nie ma zamiaru go nikomu pokazywać. Profesor udawał, że się zastanawia co zrobić jednocześnie jego surowy wzrok tkwił na twarzy dziewczyny.

  - Dobrze, nie będziemy na to tracić czasu, siadaj - w tym momencie „Panna Rizzoli" odetchnęła z ulgą i akurat teraz, ten jeden, jedyny raz, w głębi duszy była bardzo wdzięczna nauczycielowi, choć z nim to różnie bywało.

Chwilę później zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli. Kate pakowała się najwolniej, bo nie mogła odpędzić myśli od Amy. To właśnie ją szkicowała w zeszycie do biologii. Ta dziewczyna od razu przykuła jej uwagę. Czy to mogła być miłość od pierwszego wejrzenia?

  - Kate! - usłyszała swoje imię wychodząc z klasy, a już miała cichą nadzieję, że wyjdzie niezauważona. Ostatecznie pomimo wielkiej niechęci odwróciła się w stronę mówiącego - Co to miało być? Wiesz, że nie powinno się robić takich rzeczy na lekcji. Od mojej najlepszej uczennicy wymagam więcej skupienia i pracy.

-Oczywiście, przepraszam Mark...to znaczy panie profesorze.

- Nic nie szkodzi Kate, zdarza się najlepszym - puścił oczko i się uśmiechnął - Widzimy się o 17:30 na zajęciach, prawda? - po tym pytaniu lekko oblizał swoją górną wargę, co powodowało u niej chcęć zwrócenia dzisiejszego śniadania. Dla wielu dziewczyn, nawet lesbijek, to mogło być seksowne, ale nie dla Kate.

- Tak jak zawsze - odpowiedziała, odwróciła się w stronę wyjścia i prawie, że wybiegła na korytarz chcąc jak najszybciej uciec od niego.

Kate była bardzo dobra z biologii i chemii. Jej marzeniem jest dostanie się do Oxfordu i rozpoczęcie tam nauki, bo w przyszłości marzy jej się zawód chirurga. Ojciec Marka Camerona jest w komisji egzaminacyjnej w Oxfordzie, dlatego, gdy usłyszał o planach ambitnej dziewczyny, zaoferował swoją pomoc. W skrócie, miał poprosić ojca, żeby przyjął Kate na uczelnię. Wszystko wydaje się takie piękne i proste. W rzeczywistości był haczyk. Tym haczykiem, a właściwie warunkiem ich „umowy" były obowiązkowe „zajęcia dodatkowe", które odbywały się w domu nauczyciela. Jakby się uprzeć to biologia na tych zajęciach była, ale prędzej to można podciągnąć pod WDŻ. Tak, mieli romans. Nauczyciel i uczennica takich historii jest mnóstwo, ale tutaj romansem tego nazwać nie można. To było po prostu wykorzystywanie. Kate nie mogła odmówić, bardzo zależy jej na uczelni, bo nie żyje w biedzie, ale jej ojciec nie zarabia zbyt dużo pieniędzy, więc wyprowadzając się mogłaby go odciążyć finansowo. O tym sekrecie wiedział tylko James, nie popierał decyzji przyjaciółki, ale ze wszystkich sił strał się ją wspierać. Dzisiaj, jak co tydzień przez ostatnie 5 miesięcy Kate przygotowywała się psychicznie przed największym horrorem, w którym tkwi zdecydowanie za długo...

*********

Witajcie, jak widzicie, przestaje być kolorowo. Jeśli komuś podoba się ten klimat, niech zostanie. Dziękuję, że jesteście❤️ To najdłuższa część tego opowiadania jak na razie😊

Kolejna OfiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz