#8

40 6 6
                                    

Cisza. Przerażająca, ale kojąca cisza. Jest późny wieczór, słońca już prawie nie widać, a niebo jest teraz piękną mieszaniną granatu, fioletu i różu. Las trochę pozieleniał, a pierwsze kwiaty już zakwitły. Na skraju tego zbiorowiska drzew pojawia się łąką, z jeszcze żółtą (pozostałą po zimie) trawą , na której stoi duży samochód terenowy, którego czarny lakier odbijał padające światło. Na masce auta widać kałużę połyskującej, ciemnoczerwonej cieczy. To jednak nie był jedyny samochód na łące. Po bokach ustawiło się jeszcze kilka "osobówek", które rozprzestrzeniały niebieskie i czerwone światło. Wszędzie chodzili ludzie, jedni wyglądali, jakby czegoś szukali, drudzy, robili zdjęcia, a flash z ich aparatów oślepiał pozostałych. Byli też ludzie z mikrofonami i wielkimi, telewizyjnymi kamerami. Z lotu ptaka mogłoby to wyglądać na mrowisko pełne malutkich, krzątających się mrówek-ludzi. Po środku tego całego rozgardiaszu stała dziewczyna okryta kremowym kocem. Jej podkrążone oczy, których kolor przypominał teraz już bardziej szarość niż zieleń, zwrócone były w stronę czarnego Jeep'a. Dziewczyna wyglądała jak zahipnotyzowana, jej blond włosy zostały potargane przez wiatr i teraz opadały na jej czoło oraz rozpalone poliki. Tylko patrzyła, nic więcej. Niczego nie słyszała, ani krzyków policjantów, ani reporterów, ani wycia syren. Kompletna cisza...

- Kate! Skarbie! - krzyknął mężczyzna, który właśnie wybiegł z samochodu - Jak dobrze, że nic ci się nie stało - widząc, że córka nie reaguje, nie musiał o nic pytać, tylko przytulił ją mocno do piersi i szeptał - Będzie dobrze, wszystko będzie dobrze, obiecuję...

Po chwili do dziewczyny i jej ojca podszedł wysoki, szczupły mężczyzna z krzaczastym wąsem. Z kieszeni munduru wyjął notes w skórzanej oprawie oraz długopis. Ciekawe, czemu zamierza notować, skoro ma kamerkę przypiętą do ubrania, zastanawia się ojciec Kate.

- Dzień dobry, nazywam się Robert Jackson, jestem komendantem brytyjskiej policji w Norwitch. Ty jesteś Kate Rizzoli, tak? - dziewczyna tylko nieznacznie kiwnęła głową, potwierdzając swoją tożsamość - Teraz zadam ci kilka pytań, dobrze? - rzekł łagodnym głosem mężczyzna.

- Tak - odpowiedziała Kate nie zaszczyciwszy policjanta swoim spojrzeniem.

- Same przyjechałyście tutaj? - spytał spokojnie.

- Tak - odpowiedziała beznamiętnie.

- Od której godziny tu byłyście? - zapytał bazgrając coś w notesie.

- Około 16.

- Cały czas tutaj byłyście? W tym miejscu?

- Tak.

- Czy widziałaś jakieś zwierzę albo człowieka w pobliżu?

- Nie.

- Co robiłyście?

- Rozmawiałyśmy.

- Co robiłaś, kiedy doszło do zabójstwa? - Kate mimowolnie wzdrygnęła się na dźwięk tych słów.

- Poszłam szukać zasięgu - odparła bez emocji.

- Dobrze, skąd znałaś Amy? - spytał ostrożnie policjant.

Ja ją znam, cały czas ją znam. Nie używaj czasu przeszłego, ja ją ZNAM, mówiła w myślach Kate.

- Ze szkoły.

- Długo się znałyście? - głos Roberta zwolniła i robił się coraz ciechszy.

- Nie, była nowa, znamy się dopiero 3 tygodnie - po słowach dziewczyny zapadła niezręczna cisza - To znaczy, znałyśmy się - poprawiła się Kate, a do jej oczu napłynęły łzy.

- Kim dla ciebie była Amy?

Była moją dziewczyną. Była kimś, kto nareszcie mnie pokochał. Kimś, kto mnie zauważył. Kimś, z kim mogłam być szczęśliwa, te właśnie słowa podpowiadał jej głos w głowie.

Kolejna OfiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz