2. Wszystko pod kontrolą

1K 78 21
                                    

Każdy dzień przypomina mi to,
Jesteś pośrodku mej głowy jak echo,
Pogubiliśmy gdzieś kod,
Potem pomyliliśmy peron

- Tak? - zapytał, lekko uchylając drzwi.

- Elwira, siostra Marietty? - odparła nieco zdziwiona. - Mieliśmy już okazję się poznać.

- Tak, pamiętam - powiedział, jednocześnie otwierając nieco szerzej drzwi. - Marietta wyszła...

- Tak, wiem. Widziałam się z nią dzisiaj. Mogę wejść do środka? - W jej głosie wyczuł coś na kształt zniecierpliwienia.

Wolno cofnął się w głąb mieszkania, robiąc jej miejsce, a ona zamknęła za sobą drzwi.

- Byłam u niej dzisiaj do południa, by pomóc w opiece nad dzieckiem. Przyjechałam ponownie, ponieważ nie mogę znaleźć kluczy od biura. Pomyślałam, że może są gdzieś tutaj i przyjechałam ich poszukać.

Stał tak, przyglądając się jej uważnie, gdy ona zdejmowała buty. Lekkie, skórzane tenisówki wydawały się solidnie zasznurowane na jej zgrabnych nogach.

- W każdym razie rozejrzę się tu trochę, dobrze?

Z zamyślenia wyrwał go jej głos, na co od razu zareagował, robiąc jej miejsce w przejściu do salonu.

Elwira jednak swoje pierwsze kroki skierowała od razu do sypialni. Jakoś wcale go to nie zdziwiło. Od razu wpadł na to, że nie przyszła tutaj po klucze, tylko po to, by skontrolować czy z dzieckiem wszystko w porządku. Pewnie Marietta powiedziała jej, że to on dzisiaj zostanie z bratankiem dwie godziny i uznała to za swego rodzaju stan zagrożenia dla dziecka.

Wszedł za nią do pokoju i zobaczył, jak trzyma na rękach małego.

- Nie spał - wytłumaczyła, gdy go zauważyła. - Zmieniałeś mu pieluchę?

Zaprzeczył głową. Był tutaj niespełna piętnaście minut, a gdy bratowa wychodziła, mały spał. Jednak tę informację postanowił zachować dla siebie. Wszak winni się tłumaczą.

Elwira położyła malucha na przewijaku i zaczęła rozbierać.

- Miał dzisiaj mocno odparzoną pupę - powiedziała, a on stanął obok łóżeczka. - Ciekawe czy Marietta już go wykąpała.

- Z tego, co pamiętam, myją go dopiero późnym wieczorem. - Elwira spojrzała na niego. - Tak około dwudziestej drugiej, trzeciej, gdy kładą do dłuższego spania.

- Dziwne zwyczaje. Skoro już tu jestem, to chętnie się tym zajmę. Marietta i tak pewnie będzie zmęczona, jak wróci, a przy odparzeniu bardzo ważna jest dokładna pielęgnacja. - Ponownie spojrzała na malca i machając delikatnie jego nóżkami, dodała jakby do niego. - A nie chcemy, by mały bączek poszedł spać nieumyty, prawda maleńki?

Nic na to nie odpowiedział, zarówno maluch, jak i on sam, bo co też takiego mógł powiedzieć. Zabronić jej przecież, nie zabroni, a kąpiel dziecku nie zaszkodzi. Elwira zaprzestała rozbierania dzidziusia i odłożyłam go z powrotem do łóżeczka.

- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytał naiwnie.

- Poradzę sobie - odparła, przeszukując półki w szafie.

Wybrała świeże ubranka dla dziecka, pieluchę oraz jakieś smarowidła i zaniosła do łazienki.

- Miej na niego oko, a ja sobie wszystko przygotuję.

Stał tak nieporadnie, zerkając co chwilę na malca. Z łazienki dobiegł go odgłos pracującej suszarki, a gdy ustał, pojawiła się Elwira.

- Gotowe - oznajmiła zadowolona i zabrała malca.

Nowe widokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz