Nie wiedzieć czemu, widok jego nieco pochylonej sylwetki, zmierzającej przejściem w górę poszczególnych rzędów foteli, wprawił ją w swego rodzaju zakłopotanie. Wiedziała, że tutaj będzie, gdyż przecież to on miał drugie zaproszenie. Wcześniej, gdy się nad tym zastanawiała, nie miała w sobie pewnych obaw, które pojawiły się właśnie w tej chwili.
Trzy dni temu, podczas wizyty u Marietty, jej siostra położyła przed nią na stole kopertę z biletem do teatru.
- Weź, jeśli masz ochotę, a jak nie to przepadnie.
- Bilet na spektakl? - spytała, oglądając zawartość liścika. - Zaraz, czy to nie jest to samo zaproszenie, które dostał od was Marek?
- Zgadza się - odparła wesoło Marietta. - Tymek przyniósł to wczoraj od niego. Marek powiedział, że nikogo nie zaprosił i idzie sam, co było raczej do przewidzenia. - Jej siostra zrobiła nieco znudzoną minę.
- W takim razie, dlaczego kupiliście dla niego dwa bilety?
- Nie kupiliśmy, tylko Tymek dostał, a że sami obecnie nigdzie nie wychodzimy, to oddaliśmy mu w podziękowaniu za przysługę. Nie ukrywam, że razem z mężem uważamy, iż powinien on w końcu zakończyć tę żałobę po ukochanej i zacząć żyć. Dziesięć lat to chyba wystarczający okres, by ochłonąć po nieszczęśliwej miłości, prawda?
- Myślę, że jeśli chodzi o miłość, to czasami i wieczność może okazać się niewystarczająca.
- Tak czy inaczej, to miło z jego strony, że chciał się podzielić nim z tobą.
- Niby tak - Elwira starała się znaleźć odpowiednie słowa. - Mimo wszystko dziwnie by to wyglądało.
- Co masz na myśli?
- Takie wspólne wyjście do teatru.
- Wybacz, ale chyba przesadzasz. Sama zresztą mi powiedziałaś, że po naszym weselu jesteś stuprocentowo pewna, że Marek nie jest tobą zainteresowany. Poza tym, gdyby to miała być randka, zaprosiłby cię, a nie chciał oddać bilet.
Elwira nie była tego tak do końca pewna, zważywszy na fakt, że szwagier siostry był dość skrytym człowiekiem i kto tam mógł wiedzieć, co siedziało w jego wnętrzu. Może i na weselu nie był nią zainteresowany, ale tydzień temu, gdy razem kąpali małego, miła wrażenie, że coś w jego spojrzeniu się zmieniło.
- Posłuchaj, przedstawienie jest w niedzielę, więc może się namyślisz. Jeśli masz już inne plany, to po prostu wyrzuć to do kosza, bo u nas nikt z tego zaproszenia nie skorzysta.
Zgarnęła ten bilet ze stołu i schowała do torebki dla świętego spokoju. Nie chciała iść na to przedstawienie, ale też nie miała zamiaru otwarcie informować o tym Marietty. Ilość argumentów „za wyjściem" była już i tak, jak dla niej, wystarczająca, a siostra na pewno nie zaakceptowała jej negatywnej decyzji.
- Zastanowię się - skwitowała z uśmiechem i zmieniła temat.
Dlaczego więc teraz siedziała pośrodku sali teatralnej, czekając na spektakl? Po trochu dlatego, że był to jej ulubiony teatr w centrum miasta, a i obsada na ten wieczór miło cieszyła oko. Szkoda jej było tego biletu, a sama nie miała żadnych planów na wieczór. Dodatkowo jeszcze, gdzieś w środku cieszyła się jak dziecko, na myśl o spotkaniu ze swoim internetowym przyjacielem.
O tak, właśnie podczas ich ostatniej rozmowy dowiedziała się, że Dreptak będzie w mieście. „Szkolenie w firmie" - przeczytała na czacie i o mało co, nie klasnęła w dłonie. Czuła się prawie tak, jakby wygrała jakąś nagrodę w dużym teleturnieju. Na co dzień opanowana i pewna siebie, okazjonalnie szczęśliwa jak mała dziewczynka. Oczywiście tej euforii towarzyszyła również nutka strachu, nie tylko dlatego, że jej przyjaciel mógł się okazać jakimś oszustem, ale głównie dlatego, że oboje w prawdziwym świecie mogli się poczuć nawzajem rozczarowani, tym co spotkali poza monitorem komputera. Jednak jeśli i tak się stanie, to trudno. Aktualnie była po prostu szczęśliwa, że się spotkają „naprawdę". I chyba pod wpływem tych endorfin, wybrała się dzisiejszego wieczoru na spektakl.
CZYTASZ
Nowe widoki
Short StoryBo na miłość nigdy nie jest za późno. Dwoje dojrzałych ludzi: kobieta i mężczyzna. Żyją sami, lecz niesamotnie. Być może to los zdecydował o tym za nich, a być może częściowo sami świadomie podjęli taką decyzję. Co, jeśli jednak ten sam los zechce o...