Rozdział 5 - Przemiana

230 13 0
                                    

Rozeszła się plotka że w Hogwarcie powstała jakaś Gwardia Dumbledora. W odpowiedzi Umbrige powołała Brygadę Inkwizycyjną. Należał bym do niej, ale miałem lepsze rzeczy do roboty niż bawienie się z Potterem i jego kolegami w kotka i myszkę. Każdą wolną chwilę poświęcałem na naukę animagi. Czułem że to mi się przyda. Erisa tłumaczyła mi podstawowe zasady. Miałem sobie wybrać zwierzę w które będę się zmieniać. Mówiła że za pierwszym razem boli jak cholera, a potem jest już przyjemniej. 

- Jesteś pewny? - spytała po raz kolejny

- Tak. - byłem pewny. Chcę w końcu poczuć choć odrobinę wolności

- Dobrze. 

Byliśmy w zakazanym lesie, bynajmniej na jego obrzeżach. 

- Pamiętaj skup się tylko na tym zwierzęciu. Nie myśl o niczym innym. 

- Dam radę

- To wiem - uśmiechnęła się i odeszła parę kroków. Zamknąłem oczy.

- Transmutatio - szepnąłem, a w głowie miałem obraz tego stworzenia. Poczułem jak zaczynam się zmniejszać, a moja skóra staję się grubsza i porośnięta futrem. Nie kłamała. Zmienianie kości bolało jak nie wiem, ale wytrzymałem. Kiedy otworzyłem oczy pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to że byłem niższy od Eris. 

- Witamy w królestwie zwierząt - powiedziała dumnie. Spojrzałem na moje ręce, choć teraz bardziej pasuje określenie łapy. Nieopodal był staw do którego podszedłem. W odbiciu zobaczyłem swoją nową postać. Wilka o srebrnej sierści i platynowych oczach. Nagle na mojej głowie wylądował dobrze znany my sokół.  Psiknęła i wzbiła się w powietrze, a ja pobiegłem za nią. Moje zmysły wariowały. Do moich uszu docierały odgłosy, których wcześniej nie znałem, a nos ukazywał mi wiele ścieżek. Jako człowiek byłem szybki, ale teraz robiłem cuda. Biegłem za ptakiem, skakałem nad przeszkodami, wymijałem drzewa, aż w końcu trafiliśmy drogą okrężną koło chaty Hagrida. Dyszałem, po raz pierwszy poczułem smak wolności. To było niesamowite! Sokół wylądował na moim grzbiecie. Spojrzałem na niego. Dumnie wypinała opierzoną pierś. Zaraz nie zrobiłem jeszcze jednej rzeczy. Wziąłem głęboki wdech i zawyłem. Teraz jestem spełniony. Czekaj...CZY JA MERDAM OGONEM? 

Moją radość przerwał Hagrid. Spojrzał na nas spode łba, a potem zaśmiał.

- Holipka, już się bałem że to jakieś nieoswojone wilki. - zaraz, skąd....a no tak przecież mam Erise na plecach. To wiele wyjaśnia. Sokół zmienił się w białowłosą.

- Witaj Hagridzie - przywitała się

- Witaj, kim jest twój towarzysz? - spytał patrząc na mnie. Cholera.

- A obiecujesz zachować jego sekret? - spytała

- Obiecuję. - jakoś w to nie uwierzyłem. Dopiero wzrok mojej towarzyszki skłonił mnie do przybrania mojej normalnej formy. Jego mina była bezcenna. 

- Malfoy? Nie sądziłem, holipka, ale spokojnie dochował twojej tajemnicy. - on tak na serio, czy tylko ściemnia? Oby temu nikomu nie powiedział. Jakoś nie chcę, by ktokolwiek o tym wiedział. - Chodźcie na herbatę. Niedługo będzie się ściemniać. - zaprowadził nas do swojej chaty. Zrobił nam ciepłego napoju. Tak zaczęliśmy rozmawiać i muszę przyznać że Hagrid naprawdę jest miły, a nawet trochę zabawny. Kiedy nastała noc odprowadził nas do zamku. 

- I jak ci się podobał dzień? 

- Chyba żartujesz? To był jeden z moich najlepszych dni w życiu. - to akurat była prawda. 

- Draco...muszę ci coś powiedzieć - zatrzymała się i nerwowo złapała się za kark.

- Tak?

- Bo ja zaprzyjaźniłam się z golden trio. Wiem że ich nie lubisz, ale nie są tacy źli. Nie chcę tego ukrywać, bo jesteś moim najlepszym przyjacielem... - z jednej strony byłem na nią wściekły, bo jak to? Bratać się z wrogiem? Ale z drugiej strony, ona nie należy do Slitherinu, a poza tym, czy na serio chciałem zmarnować naszą relację tylko dla tego że od czasu do czasu gada z tym pożal się Merlinie wybrańcem?

- No i?

- Nie jesteś zły? - w jej czerwonych oczach zabłysły iskierki szczęścia.

- Nie, ale ja nadal mam byś tym najlepszym - zaśmiałem się, a Erisa...mocno nie przytuliła. Trochę (trochę to za małe słowo) zdziwiony niepewnie odwzajemniłem uścisk.  

Odprowadziła mnie do mojego dormitorum. Na szczęście nikogo nie było w pokoju wspólnym, ale niestety w moim pokoju już byli. Blease i Teo stali z rękami skrzyżowanymi na piersiach.

- A gdzie to się było, co? - spytał Zab

- A co cię to? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Podszedłem do łóżka i szybko się na nim  położyłem. 

- Draco martwimy się o ciebie - zaczął Nott, a ja wiedziałem że zapowiada się pogadanka. Ja pierdole.

- Myśleliśmy że ty jako pierwszy zapiszesz się do Brygady Inkwizycyjne,  a tu proszę, nawet do niej nie dołączyłeś. Dlaczego? - ciągną Diabeł...zaczynają mnie wkurzać

- Bo mam ważniejsze i ciekawsze rzeczy do roboty niż uganianie się za Gwardią. 

- Przez 'ważniejsze i ciekawsze" mam rozumieć Erise, tak? - momentalnie podniosłem się do pozycji siedzącej.

- Czy to była aluzja? Że niby co?

-  Że się w niej zakochałeś - ...

- Weście pierdolnijcie się w te wasze puste łby. Ona jest moją przyjaciółką!

- Tylko? - Diabeł poruszył brwiami. Nie no tego już za wiele!

- Tak. - nie chciało mi się dalej ciągnąć tego tematu. Zabrałem piżamę i poszedłem do łazienki. Musiałem uspokoić się po tej przemianie. Tego właśnie mi brakowało.




Wilk I Ptak | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now