Rozdział 10 - Podejrzenia i Koszmary

181 13 0
                                    

Niedługo potem zostałem perfektem i dostałem swoje prywatne dormitorium. Tylko Harry, Ron, Hermiona i Eris znali do niego hasło. 

Dormitorium było duże. Na samym środku leżał biały dywan, na nim mały stół, duża kanapa i dwa fotele. Po prawej stronie był barek, a po prawej na prawie całej ścianie była półka na książki. Trochę dalej od tego regału były drzwi do łazienki, dość dużej. Pod ścianą na samym końcu pokoju było ogromne czteroosobowe łóżko z masą poduszek i baldachimem. Wszystko było utrzymane w czarno-srebrnych barwach. 

W połowie roku, tak jak zwykle spotkaliśmy się w moim dormitorium. Harry usiadł na fotelu, Ron, Hermiona i Eris na kanapie, a ja na drugim fotelu. 

- Co się stało? - spytałem

- Harry dostał świra. Podobno w slitherinie jest zdrajca. 

- Ale to jest prawda! - bronił się Harry - Ślizgoni to zdradzieccy, wredni i bezmózdzy idioci - zamilkł - Wybacz Draco - dodał zmieszany po chwili

- Nie ma sprawy, ale masz jakiś podejrzanych, tak?

- Tak! Mam dwie podejrzane...Astoria i Pansy. Ostatnio rzadko są na zajęciach, a poza tym Snape ciągle im pobłaża.

- Jak na razie są to zwykłe domysły - wtrąciła się Hermiona

- A co ty o tym myślisz? Obie znasz, więc - zaczął Ron

- Co do Pansy to wątpię. Jest szarą myszką, która nie lubi wyzywać i nie wie co robi w domu węża, a jeśli chodzi o Astorie to nie wiem. Jest wredna i bezmyślna, ale nie sądzę że jest w stanie zabić człowieka. - nie byłem pewien co do tej drugiej. Zawsze była typową ślizgonką, ale żeby kogoś zabić? Nie, nie sądzę.

Potem znów rozmawialiśmy na różne tematy. Zaczęliśmy coraz bardziej się lubić. Oni mi zaufali (Ron też), a ja ich polubiłem.  Hermiona jak zwykle była zazdrosna o rudzielca, bo ten spotykał się z Lavender Brown. Klasycznie.

Parę dni później siedziałem w wielkiej sali na kolacji. Od dłuższego czasu nie siedziałem już przy stole ślizgonów. Oczywiście Hermiona siedziała po drugiej stronie stołu. 

- Niech zgadnę, mapa Huncwotów? - spytałem patrząc na Harrego, na co ten od razu oderwał wzrok od kartki

- Astoria jest na wierzy astronomicznej, razem z Pnasy... - odpowiedział

- W takim razie ja pójdę - powiedziała ochoczo Eris, na co nie zareagowałem dość pozytywnie - Draco wszystko będzie dobrze - uśmiechnęła się, zmieniła w sokoła i wyleciała z sali. 

- Ona się kiedyś zabiję - szepnąłem sam do siebie

- Draco, mam pytanie - zaczął Ron - Może mi się wydawać, ale myślę że jesteś...

- Nie tylko tobie się tak wydaje - dołączył Harry

- Że niby ja jestem zakochany? I to w niej? Niby dlaczego tak myślicie? - dasz radę udawaj idiotę

- Draco, proszę nie udawaj idioty. 

- Zgadzam się z Ronem. To widać jak na dłoni. - cholera...

- No i co z tego? 

- HA, przyznałeś się! - ucieszył się rudzielec, a Harry zaśmiał się. Przewróciłem oczami.  Niedługo potem wróciła Eris. 

- Masz coś? - spytał Harry

- Niewiele, ale coś mam. Kłóciły się. Pansy była niezdecydowana, a Astoria była wkurzona i zdeterminowana. Mówiły coś o jakimś zadaniu.

- To już coś. Teraz też myślicie że zwariowałem? - spytał dumnie Harry

- Są to jakieś dowody - przyznałem

Po skończonym posiłku. Wszyscy udali się do siebie. Zdjąłem z siebie szatę szkolną i przebrałem się w podkoszulek, dresowe spodnie. Sięgnąłem po jedną ze swoich książek i wygodnie umościłem się na kanapie.

Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają. Spojrzałem w tamtą stronę, a to co zobaczyłem...

Eris. Jej zawszę proste włosy były w nieładzie, oczy miała czerwone i zeszklone od płaczu. Wstałem szybko i podszedłem do niej, a ta rzuciła mi się na szyję. Zacząłem delikatnie głaskać ją po głowie.

- Eris...spokojnie nie jesteś sama... - szepnąłem starając się ją uspokoić. Wtuliła się w mnie bardziej, starając się opanować płacz. Kiedy się trochę uspokoiła popatrzyła mi prosto w oczy - Spokojnie. Jestem tu 

- Ja...ja przepraszam że cię nachodzę...ale... - plątała się w swoich słowach.  Złapałem jej twarz w dłonie.

- Nie musisz przepraszać. Choć - złapałem ją za nadgarstek i zaprowadziłem ją na kanapę.  Usiadła obok mnie. Była załamana.

- Miałam...koszmar...ja... - przytuliłem ją, na co ona się w mnie wtuliła - W moim śnie...Dumbledore...został zabity... - znów zaczęła płakać - A ja nie mogłam nic zrobić... - zacząłem ją głaskać - Mogę zostać?

- Oczywiście - odpowiedziałem bez chwili namysłu. Nie sądziłem że kiedykolwiek zobaczę ją w takim stanie, a jednak.

- Dziękuję - szepnęła

Po pewnym czasie zasnęła. Delikatnie przeniosłem ją na łóżko i kiedy chciałem udać się na kanapę, złapała mnie za nadgarstek. 

- Zostań - szepnęła, a ja nawet jakbym chciał, nie potrafiłem odmówić. Ułożyłem się obok niej. Od razu się we mnie wtuliła, a ja objąłem ją ramieniem.  Niedługo po tym i ja zasnąłem.

Wilk I Ptak | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now