Jesteś absolutnie pewna tego co robisz?

141 10 2
                                    

Wycierałaś właśnie blat po zmywaniu naczyń. Zawsze się woda rozleje, jak nie na stolik i podłogę, to jeszcze na Ciebie. No pięknie, będziesz musiała się przebrać.

Dzisiejszy dzień był... normalny. Jak wszystkie. Rutyna. Rano mąż do pracy, potem dziecko do szkoły, potem zakupy i sprzątanie, a potem.... a potem cóż, potem gotowanie. Tak. Gotowanie. Problem nie tkwił nigdy w Twojej niechęci. Nawet lubiłaś gotować ot co. Tylko, że... no to tak, przeważnie kiedy pytałaś się Ai albo Piotrka co chcą, odpowiadali zgodnie - zrób co chcesz. ALE! Kiedy robiłaś to na co Ty miałaś ochotę, zostawały resztki. Tak więc zostawałaś z tym sama, wiedząc jedynie czego im nie robić, a nie mając pojęcia co im zrobić.

Codzienność..

I tak czas mijał aż do momentu powrotu któregoś z domowników. Potem podawałaś obiad, sprzątałaś po obiedzie i miałaś chwilę relaksu dla siebie. Ale dosłownie chwilę, nie za długo.

Po zmienieniu koszulki przypomniałaś sobie o parasolce, która wisiała na Twoim wieszaku już od trzech dni. Powiedziałaś Piotrkowi na spokojnie o całym zdarzeniu. Był on naprawdę wdzięczny za pomoc jaką Grillby okazał i tym bardziej zdziwiony, że niczego nie chciał w zamian. Mieszkacie tutaj już dość długo, by wiedzieć, jaką opinię ma wśród tubylców.

-Grillby? O-oh... Cóż, straszny z niego skąpiec - Nie mogliście się z tym zgodzić. Czynsz jaki wam ustalił nie był aż tak wysoki, no i dostaliście darmowe drinki w jego klubie, nie wspominając już o całej podwózce.

-Jak coś sobie uwidzi, to nic go nie powstrzyma - Nie wiedziałaś, czy to w Twoich uszach zabrzmiało bardziej przerażająco, czy seksownie. Chyba jedno i drugie. Ponoć to oschły drań lubiący bawić się kobietami. To jeden z tych płomieni, które wyglądają niegroźnie, a mogą spalić pół mieszkania. Nie wiedziałaś ile w tym wszystkim prawdy, dla was, był naprawdę miłym sąsiadem. Seksownym, miłym sąsiadem, który chyba nawet was lubił. Tak uważałaś.

-Myślisz, że powinnam mu to oddać? - zapytałaś się męża, który właśnie odpoczywał po dniu ciężkim od pracy. Dzisiaj wrócił normalnie i rozkoszował się każdą wolną chwilą, jakby była jego upragnionym rajem. Mruknął coś, co nie do końca zrozumiałaś, ale chyba się zgodził.

Potwór niby mieszka za płotem, dosłownie, lecz co zima to zima. Wskoczyłaś w buty, zarzuciłaś na ramiona ponczo i podreptałaś po chrzęszczącym śniegu. Od kilku dni padało i okolica stała się naprawdę piękna. Wysokie, stare drzewa pokryły czapki białego puchu, a tego na ziemi było aż po kolana! Choć było zimno, nie wiało, więc śnieżki leniwie opadały skrząc się w świetle latarni.

Jakby się tak zastanowić, to nie byłaś jeszcze u niego. Sądząc po szykownym wystroju jego baru, dom musi być urządzony w podobnym stylu, prawda? Zacisnęłaś ręce na parasolce i biorąc kilka głębokich wdechów zastukałaś pewnie w jego drzwi. Nic.

Raczej jest. Widziałaś, jak wchodził do środka.

Zapukałaś raz jeszcze.

Nadal nic.

Może oddasz mu innym razem? Może jednak wyszedł, a nie zauważyłaś kiedy?

Zapukałaś trzeci raz.

Też nic.

Z ciężkim sercem i czując dziwny żal zacisnęłaś mocniej usta i odwróciłaś się plecami do drzwi. Po kilku krokach jakie postawiłaś usłyszałaś, jak zamek strzyka, zaś wejście stoi otworem. W progu był Grillby, wyraźnie zaspany, w samych luźnych spodniach od piżamy. O Boże.

-Obudziłam cię! - stwierdziłaś oczywistość. Nie patrz na jego klatę. Nie patrz na jego klatę - Nie chciałam, przepraszam! - kwiknęłaś chcąc zatopić się w górze śniegu i już nigdy z niej nie wyjść. Potwór tylko ziewnął. Nie wiedziałaś na co się gapić, no lampiłaś się jak na zieloną małpę w ZOO. Czy to na umięśnione fioletowe ciało, cały czas falujące, bo zrobione z ognia, lecz posiadające wyraźne kontury dobrze zbudowanego ludzkiego mężczyzny. Czy na jego usta, a raczej ich wnętrze. Na długi fioletowy język rozdwojony na końcu, i zaraz... czy to są białe kły? Dobrze wiedzieć, że potwór ma zęby... i kły.... No i masz babo placek. Nie przyszłaś tutaj by go podziwiać. Potrząsnęłaś głową przypominając sobie o pierwotnej misji. PARASOL! Właśnie, parasol. - Dziękuję - powiedziałaś podając mu ją zbyt szybko i mechanicznie.

Diabelska karuzela [opowiadanie interaktywne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz