To jeden z tych dni i wiedziałaś to od samego początku. To jeden z tych dni, w których absolutnie nic Ci się nie udaje, zaś każdy atom wszechświata postanawia Cię wkurwić. I wiesz co? Udaje mu się to. Lecz nim postradasz całkowicie zmysły, lepiej zmień majtki.... i załóż podpaskę.... albo tampona.
I... tak dla pewności...
Upewnij się czy nie zaplamiłaś prześcieradła czy kołdry.
Obudził Cię ból brzucha, na grubo przed budzikiem. Twój mąż leżał odwrócony do Ciebie plecami. Tyle dobrze. Łatwiej będzie się wymknąć. Do czego można porównać ten ból? Czułaś się jak motylek z wystawy przebity szpilką. Albo jakby niewidzialna ręka samego Boga macała Cię teraz po macicy i postanowiła zrobić z niej swojego gniotka.
Wiedziałaś, że to będzie zły dzień od samego początku. Twoja misja, rodem z filmu kaskaderskiego - wyjść z łóżka, tak aby nikt nie zauważył, zakończyła się sukcesem... Połowicznym. Jako, że to jeden z tych dni... musiałaś przywalić małym palcem o nogę od łóżka. Ale nie, jesteś dzielna, jesteś silna, zacisnęłaś zęby i wzywając wszystkie moce piekielne walczyłaś z paraliżującym bólem przepełniającym Twoje ciało. Od środka.
Lecz to dopiero początek. Masz obowiązki. Prawda? Włosy się nie układały, makijaż nie wyszedł, do tego te ubrania, jakieś takie dziwne. Może raz jeszcze je uprać? Sama nie wiesz. Stałaś dobry kwadrans w kiblu, macając w rękach bluzkę i debatując, czy ją założyć. Tak, to zdecydowanie jeden z tych dni. Dni, które pojawiają się cyklicznie.
Kawa nie wyszła, Piotrek jej nie dopił. Nigdy nie dopija, kiedy mu nie smakuje. Tej wziął łyk. Gdy już wyszedł powąchałaś ją i sama spróbowałaś. Da się spierdolić kawę? Da się. Jesteś tego żywym przykładem. Miałaś nadzieję tylko, że kanapki jakie zrobiłaś Ai do szkoły będą smakować... przynajmniej zjadliwie.
Monotonia i rutyna codziennego życia teraz okazywała się udręką. Każdy krok sprawiał Ci ból, a przecież mama nie może wziąć L4, żona nie może pozwolić sobie na dzień urlopu. To praca na pełen etat. Klnąc pod nosem na wszystkich świętych, prawie ze łzami w oczach zapinałaś buty. Zawsze tak opornie wchodzą, czy tylko dzisiaj? Zamknęłaś za sobą drzwi i wzięłaś głęboki wdech. Dobrze, świat może walić Ci się na głowę, ale zima zawsze poprawiała Ci nastrój. Zwłaszcza taka jak z okładki. Grube czapy śniegu, gdzieś tam w konarach drzew dostrzegłaś ptaka. Jakieś czerwone auto zaparkowane przed domem Grillbiego. Żyć nie umierać!
Zaraz.. auto? To nie jest jego auto, prawda? Podeszłaś do swojego i zaczęłaś odśnieżać. Odpaliłaś go też, aby się zagrzał w środku. Jednocześnie bacznie przyglądałaś się domowi swojego sąsiada. Dlaczego to tak bardzo Cię zaniepokoiło? Czyściłaś może zbyt dokładnie, próbując jednocześnie cokolwiek dostrzec przez okna w jego mieszkaniu. Lecz dopiero kiedy drzwi się otworzyły, kiedy przez próg wyszedł Grillby i stanął, zaś za nim wyszła kobieta. Blondynka. Człowiek. Przesunęła palcem po brodzie potwora i poprawiając czerwony płaszcz, wsiadła do swojego samochodu. Kim ona jest? Co to za kobieta?
Jego kobieta? Nie wspominał nic, że taką ma. No i z tobą flirtował, prawda? Bo to co robił można nazwać flirtem... Myślałaś tylko o tym, nic więc dziwnego, że wyszłaś ze sklepu z rzeczami, które ledwo, ledwo przydadzą się do obiadu. Ryż z kurczakiem. Zawsze to lepsze niż nic. Prawda? Kiedy wróciłaś z zakupami, czerwonego auta nie było. Fakt. Lecz nadal zastanawiałaś się kim może być ta kobieta. Dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz? No i tłuczesz to mięso jakoś zbyt silnie. Zdecydowanie za silnie... Tak. Podniosłaś pierś ubitą na cieniutki plasterek, tak cieniutki, że tłuczek porobił w nim niewielkie otwory.
CZYTASZ
Diabelska karuzela [opowiadanie interaktywne]
FanfictionAutor okładki: https://the-chaos-factory.deviantart.com/ Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone...