Dawno, dawno temu, ziemią rządziły potwory oraz ludzie. Pewnego dnia, wojna złamała pokój między nimi. Korzystając z magicznego zaklęcia, uwięziono potwory w górze. Po wielu latach, znalazł się śmiałek, dzielne dziecko imieniem Frisk, które przełamało antyczną barierę i wypuściło potwory na powierzchnię.
Czyyyyy jakoś tak. Stoisz właśnie nad szczeliną przez którą wpadło dziecko wiele, wiele lat temu. Juda jeszcze nie przyszła. Znaczy się, słyszysz jej sapanie i stękanie. Kobieta zdecydowanie nie ma kondycji. Ty ... cóż, na tyle lepszą, że znalazłaś się tutaj przed nią.
-Naprawdę.... nie ma.... - wdech, wydech - tutaj... żadnej bryczki czy coś? - opierała się rękami o kolana. - Boże, zabijesz mnie ____
-Nie - odwracasz się w jej stronę oddychając głęboko. Z waszych ust wydobywa się para - Chodzi o to, aby przebyć dokładnie taką samą drogę co Frisk - bierzesz wdech - Wiesz, to taka atrakcja turystyczna.
-Ja to bym wolała, aby na szczycie tej góry były gorące źródła, a nie dziura w ziemi - mruknęła podchodząc do Ciebie. - To tutaj? - przytaknęłaś - Byłaś tutaj już?
-C-cóóóóż... - zaśmiałaś się nerwowo. Juda patrzyła na Ciebie przez chwilę, a potem z niedowierzaniem wywróciła oczami - Jesteś moją pierwszą! Ciesz się! Do tej pory... nie miałam czasu, nooo~
-Ta, jasne. Ten dzieciak co tu wpadł to ich ambasador, co? - przytaknęłaś - Mieszka gdzieś w tym mieście?
-Z tego co wiem, to nie. Razem z królem i królową potworów mieszkają gdzieś w stolicy w ambasadzie.
-Oh... - zmarszczyła brwi. Frisk jest dorosłym człowiekiem. Wiele lat poświęcił na zostanie politykiem, który będzie mógł godnie walczyć o potworze prawa. Dopiero kiedy on zajął to odpowiedzialne stanowisko, stopa życiowa potworów się bardzo poprawiła. Prawdę powiedziawszy, gdyby nie on, to potwory nie miałby by prawie żadnych praw. Na swój sposób, czułaś do niego wdzięczność. - Dobra, możemy wracać?
-Co? Teraz? - byłaś zaskoczona.
-Kobieto, przyjechałam kilka godzin temu i od razu zabierasz mnie na wycieczkę w góry.
-Myślałam, że lubisz góry.
-Bo lubię, w lato. A jakbyś nie zauważyła kurwa, to jest zima! Zi! Ma! ZIMA! - z gałęzi drzewa spadła czapa śniegu - Dupa mi zamarznie, jak się stąd nie ruszymy.
-Narzekasz...- znowu wywróciła oczami - Dobra, dobra, po prostu nie rozumiesz.
-Skarbie, z przyjemnością pogadam z tobą o dziurze w ziemi, ale nie wiem, w jakiejś kawiarence czy coś? - przytaknęłaś. Zeszłyście tą samą drogą którą weszłyście. Kilka razy myślałaś, że się wywalisz, ale nie. Udało się. Całe i zdrowe. Teraz.. kawiarenka... Zazwyczaj podróżowałaś po miasteczku samochodem. Wiesz gdzie mają wszystkie knajpy i bary szybkiej obsługi, ale kawiarnia? I to jakaś fajna, aby się jej spodobało. Główny rynek! Tak! Tam powinno być coś w tym stylu. Po drodze rozmawiałyście o wielu rzeczach, głównie to obie narzekałyście, na pogodę, na politykę, na ceny w sklepach. Takie zwyczajne, luźne pogadanki na zajęcie czasu. Nic istotnego. Juda opowiadała o ostatnim filmie jaki widziała i o aktorze na jakiego leci, opowiadała o serialu o wystroju mieszkania i co chciałaby do niego jeszcze kupić. W takiej atmosferze dotarłyście do rynku. Był to niewielki placyk z grządką żółtych kwiatów na środku. Tak. Żółte kwiaty nie więdły nawet w zimę. Kwitły roztaczając piękny słodkawy zapach. Stałaś oczarowana pierwszy raz na oczy widząc rynek. Pośród starych kamienic z czerwonymi dachami i wielkimi oknami, ośnieżony miękkim puchem, z kwiatami na środku. Był cudowny.
CZYTASZ
Diabelska karuzela [opowiadanie interaktywne]
FanfictionAutor okładki: https://the-chaos-factory.deviantart.com/ Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone...