-Nakrył swoją żonę z kochankiem, teraz domaga się rozwodu...
-Co czuje dziecko kiedy rodzice są w separacji? Dzisiaj rozmawiamy z panią psycholog...
-W ciągu ostatnich dziesięciu lat odsetek rozwodów wzrósł o ponad...
-Ja mam wielu wujków proszę pani...
-Yhhhh!!!! - jęknęłaś chowając twarz w poduszce i położyłaś się na kanapie. Minęły dwa dni od kiedy ostatni raz widziałaś się z Grillbym. Po tamtym, postanowiłaś wrócić do siebie do domu, aby pocieszyć się tym, że jesteś sama. Samotność, którą czułaś, nie była już ... niemiła. Zastanawiasz się dlaczego pierwszego dnia ich wyjazdu tak bardzo nie mogłaś jej znieść. Teraz wszystkie znaki na ziemi i niebie dawały Ci do zrozumienia o tym co zaszło i jakie konsekwencje Twojego wyboru może nieść przyszłość. Czy żałowałaś? Nie. To nie to. Te znaki Cię denerwowały.
Jako, że przywykłaś do robienia ciągle czegoś, tych kilka dni bezczynności stały się ... uciążliwe. A wizja następnym nieznośna. Byłaś wściekła tym, że się nudzisz, i zła na siebie, że nie umiesz cieszyć się teraz tą nudą. Tym bardziej, że z godziny na godzinę masz jej mniej. Cóż jednak poradzisz na to, że w obecnej chwili chciałaś zrobić cokolwiek.
Gotowanie obiadu? Jasne! Tylko, że dla samej siebie Ci się nie chce. Może zaniesiesz coś potworowi? Nie. Pomyśli, że się narzucasz. A nawet jak nie, to zapewne znowu skończycie w łóżku. Wasze spotkania zawsze się tam kończyły. Nie rozmawialiście zbyt wiele, nie pytaliście o samopoczucie. Nie czułaś, że chcesz to wiedzieć. Nie czułaś, że chcesz go poznać. Taka prawda, smutna, i ona bolała najbardziej. Kiedy byłaś z nim, nie czułaś już tego, co czułaś na początku. Brakowało Ci czegoś. Chciałaś zrobić coś. Jak to dokładnie opisać? Ten wewnętrzny gniew? Niezadowolenie? Furię? Która nie chce wyjść, ale zmusza Cię do zrobienia wszystkiego. Ale czego?
Posprzątać? Na samą myśl o wyciąganiu odkurzacza skręcało Cię w żołądku.
Telewizja? Ile można.
Książka? Nie masz ochoty czytać.
Może zadzwonić do Judy? Nie. Jakoś wybitnie nie masz ochoty z nią rozmawiać.
-...Zadzwoń już teraz, a dostaniesz dodatkowo wyciskarkę do owoców!... - podniosłaś poduszkę i zerknęłaś na monitor. Może wybrać się na zakupy? To będzie zły pomysł? Nie. W sumie to dobry. Weźmiesz trochę pieniędzy i kupisz coś dla siebie. Należy Ci się. To nie będą zakupy dla rodziny, dla dziecka, na obiad. Idziesz na miasto kupić coś dla siebie.Na miasto? Ebott to raczej mieścina, aniżeli miasto. Odkryłaś to bardzo mocno, kiedy znalazłaś tylko jeden większy sklep z ubraniami. No, ale cóż, darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby, prawda? Wzruszając ramionami weszłaś do środka.
Ekspedientką była ludzka dziewczyna, lecz pozostali pracownicy wymieszani rasowo. Było... coś... co przypominało... bombę na węzłach? Ugh, potwory czasem potrafią być... dziwaczne. W każdym razie! Postanowiłaś się nie zrażać i zachowywać jak każdy normalny klient. Przecież byłaś jednym z nich!
Biała bluzka? Nie. To może spódnica? O. Tamta jest ładna.
-W czymś pomóc? - zapytała sprzedawczyni, odwróciłaś się. Wyglądała jak wielki biały pies. Czerwone ślepia wpatrywały się w Ciebie, a Ty... miałaś ochotę podrapać ją za uchem! Nie, przestań, nie wolno, jak mogłaby zareagować? Heh.
-Właściwie to chyba nie... - odpowiedziałaś niepewnie - Przyszłam się rozejrzeć.
-Dobrze, gdyby potrzebowała pani jakiejść pomocy, to proszę powiedzieć - skinęłaś głową, że zrozumiałaś i wróciłaś do swoich zakupów.
Wizyta w centrum okazała się nie taka znowu zła. Wyszłaś z kilkoma siatkami zakupów. Buty. Koszulki. Kurtkę. Czułaś się... na miejscu. Od dawna nie robiłaś sobie takich przyjemności i naprawdę możliwość przepierdolenia pieniędzy była ... zajebista. Nie przeszkadzało Ci też to, że jesteś sama. Nie myślałaś o tym. Poszłaś do cukierni Muffet i na miejscu zjadłaś donuta. Zrobiłaś kilka zdjęć telefonem złotym kwiatom na rynku, bardzo Ci się podobały. I tak minął cały dzień, nawet nie wiesz kiedy zleciał.Wysiadłaś ze swojego samochodu. Zimno szczypało w policzki i marzyłaś tylko o powrocie na swoją kanapę. Wróciła nawet chęć do czytania! Usłyszałaś otwieranie drzwi. Nie. Nie Twoich. Grillbiego. Serce zabiło Ci mocniej. A co jeżeli pomyśli, że go unikasz?
-Cześć. - odezwał się pierwszy mierząc Cię wzrokiem gdy przekręcał klucz w drzwiach.
-Cześć - odpowiedziałaś, może nieco zbyt głośno. Dlaczego wychodzi? A... no tak... praca. - Idziesz do baru? - Uniósł jedną brew. No tak, głupia, pytasz go o oczywistość.
-Tak. - mówiąc to wsadził ręce do kieszeni swojego płaszcza, jedną z nich grzebał po wnętrzu, by potem wyciągnąć komplet zapasowych kluczy. Rzucił nimi w Twoją stronę, nie złapałaś, te wpadły w ścieg u Twoich stóp. - Jakbyś chciała do mnie przyjść, nie krępuj się - po co to zrobił?
-Dzięki... - Tyle mogłaś powiedzieć, nadal zaskoczona jego zachowaniem, pochyliłaś się i wyciągnęłaś trzy srebrne klucze by potem je otrzepać. Nawet przez rękawiczki czułaś, jakie są ciepłe.
-To pa
-Pa...
CZYTASZ
Diabelska karuzela [opowiadanie interaktywne]
FanfictionAutor okładki: https://the-chaos-factory.deviantart.com/ Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone...