((Marry POV))
Idąc ramię w ramię z Holly myślałam czego od nas może chcieć straż królewska. W końcu ostatnimi czasy byłyśmy dość spokojne. Moje rozmyślenia przerwała Gretel podchodząc do nas. Gretel miała dość mocno charakterystyczny styl. Jej odrosty były farbowane na ciemne kolory typu granatowy fioletowy, a reszta tworzyła poziomą tęczę. Najczęściej była ubrana na czarno nie licząc topu, który akurat tego dnia miał motyw galaxy.
— Was też zawołała straż? — zapytała robiąc balona z gumy.
— Ta jednak nie za bardzo wiemy co złego zrobiłyśmy. — powiedziała za nas obie Holly.
— Nie jesteście sami. — powiedziała Issabelle idąca tuż przed nami razem z bratem Zevonem. Ta dwójka prawie zawsze była ubrana w taki sam lub bardzo podobny sposób. Dzisiaj mieli kurtki, spodnie i buty czarne, z czego te Iss były na wysokim obcasie, i niebieskie topy. Inną rzeczą, która ich rozróżniała były włosy Zevon miał je ciemne brązowe, a jego siostra miętowo-fioletowe.
— Czego mogą chcieć od aż tak wielkiej grupy ludzi? — zapytał mój chłopak Heath, który właśnie wyszedł z tłumu razem z Hakiem. No przecież widać, że to kumple na śmierć i życie. Dosłownie. Ja i Heath byliśmy dość podobnie ubrani skórzane kurtki, czarne przetarte spodnie i tego samego koloru buty, moje jak zawsze na wysokim obcasie. Ja miałam do tego ciemny butelkowo-zielony top, a on szary zwykły tank top.
— Szczerze mówiąc to nie wiem, ale jakby co to będzie ich problem. W końcu dzięki aż tak wielkiej ilości osób mamy przewagę nad nimi. —powiedziałam patrząc na wszystkich.
— W Auradonie tez mieliśmy przewagę liczebną, a zobacz jak to się skończyło. — powiedziała Holly przewracając oczami. Ona jak zawsze najbardziej się z nas wyróżniała strojem. Zawsze śmiałyśmy się, że jest to winą pochodzenia z Krainy Czarów. Tym razem miała na sobie czarną dość elegancką jak na nią koszulę, która była na krótki rękaw i miała zawiązany tuż pod kołnierzykiem dodatkowy materiał, który przysłaniał kawałek czerwono-czarnego, z przeważaniem czerwonego gorsetu, do tego czerwona spódnica i czarne rajtuzy, które z tyłu miały czerwone serca i czarne buty na wysokim obcasie.
— Tym razem jednak się ubezpieczyli. Mają ze sobą Mal, Evie, Carlosa i Jay'a. — powiedział Harry.
— Zróbmy z nich idiotów. — powiedziała w pewnym momencie Holly patrząc w górę. Nikomu z nas nie trzeba było dwa razy powtarzać. W końcu takie coś to sama przyjemność.
((Mal POV))
— Ben jak dla mnie popełniasz błąd. Będzie ich za dużo. —powiedziałam patrząc na swojego chłopaka błagalnym wzrokiem. Bardzo chciałam aby wycofał się ze swojego pomysłu.
— Nie przesadzaj Mal. Będzie dobrze. — odpowiedział mi z uśmiechem.
— Czego chcecie na naszej wyspie?! — zawołała Uma przy okazji podburzając tłum potępionych.
Niebyło koło niej Harry'ego co było dla mnie nowością. Nie odpowiedzieliśmy dziewczynie dalej patrząc w tłum. Spojrzałam w górę słysząc stamtąd śmiech. Na jednym z dachów siedziała grupa osób, na które czekaliśmy. Przyjrzałam im się dokładniej. Harry i Heath nie zmienili się w ogóle od ostatniego razu. Gretel widziałam tylko raz na oczy, więc nie jestem w stanie określić czy się zmieniła. Tak samo z Issabelle. Natomiast jej brat Zevon był kiedyś we mnie zakochany. Jednak jedyna zmiana były jego włosy bo nie miał już niebieskich pasemek. Natomiast Holly i Marry przeszły dość dużą zmianę. Włosy miały przefarbowane i zmieniły swoje ulubione ubrania.
Przestałam się im przyglądać i powiedziałam do Bena:
— Są na jednym z dachów. — przy wypowiadaniu tych słów kiwnęłam głową w stronę dachu, na którym siedzieli śmiejąc się z czegoś co było dla nas niedostępne wzrokiem ze względu na zwisający materiał, których na wyspie było dość sporo. Niestety, ale często za nimi znajdowały się nasze podobizny wykonane w dość karykaturalny sposób.
— Witajcie!— krzyknął do nich z uśmiechem. Cała banda z widoczną niechęcią odwróciła się w naszą stronę z morderczym wzrokiem.
— Prosiłbym abyście zeszli z dachu abyśmy mogli porozmawiać twarzą w twarz.
— Chyba twarzą w pięść. — zaśmiał się Gil stojąc przy Umie. Cały tłum dołączył do niego. Przestali się śmiać dopiero wtedy kiedy cała grupa zaskoczyła z dachu na ziemie i skierowali się w naszą stronę.
— No, więc czego od nas chcesz? — zapytała Gretel tuż po tym jak pękł jej balon z gumy.
— Ty musisz być Gretel córka Gertrudy z Korony. — powiedział Ben po czym odwrócił się w stronę rodzeństwa. — wy jesteście dziećmi Izmy. — teraz stanął na wprost Haka i Heath'a. — wy dwaj to synowie Kapitana Haka i Hadesa. — na sam koniec zostawił sobie moją siostrę i Holly. — a wy to córki Królowej Kier i Diaboliny. — zakończył z uśmiechem.
— Nie wiem czy masz świadomość, ale uwierz mi na słowo. My wiemy kim są nasi rodzice i jak mamy na imię. — powiedziała Holly opierając łokieć na ramieniu wyższego od niej Haka.
— No tak, ale chciałem mieć pewność, że nikogo z was nie pomyliłem.— rzucił na szybko po czym zaśmiał się nerwowo na co ludzie z wyspy zaczęli się śmiać. Jedni głośniej inni ciszej. —Wracając do tematu tutaj są dla was listy chciałbym abyście je przeczytali na spokojnie i zdecydowali czy chcecie tego czy nie. —powiedział Ben po czym zaczął im wręczać po kolei listy.
((HollyPOV))
— Ty aby na pewno masz mózg?— usłyszałam pytanie Marry. Widocznie ona miała takie samo zdanie jak ja. Nawet nie musieliśmy dokładnie czytać tych listów. Samo "Serdecznie zapraszamy do Auradonu" było wystarczające.
— Chcesz sprowadzić do Auradonu siódemkę niebezpiecznych dzieci złoczyńców?— zapytał z podniesioną brwią Zevon.
— Tak w końcu każdemu należy się druga szansa. Wy chcieliście tylko pomóc wyspie i ludziom na niej. To nie jest zły uczynek. —powiedział król, a mi zachciało się śmiać.
— Ben oni chcieli zniszczyć Auradon. — powiedział Jay cicho.
— Wy też chcieliście na początku to zrobić, ale ostatecznie wybraliście dobro. — bronił swojego zdania król. Rzadko kiedy można się spotkać z człowiekiem, który aż tak bardzo broni swojego mylnego zdania.
— Nie wystarczy ci w Auradonie CJ i Freedie? — zapytała Evie.
To tam podziały się nasze dwie zguby. Nigdy nie zapomnę jak Kapitan Hak wrzeszczał na całą wyspę kiedy dowiedział się, że jego córka nie pomogła nam i najprawdopodobniej została tam aby być dobrą.
— Posłuchajcie koniec tematu ja już podjąłem decyzje i jej nie zmienię. —powiedział chłopak patrząc na grupę za nim.
Miło wiedzieć, że kompletnie ignorują to, że stoimy tuż obok i jak gdyby nigdy nic rozmawiają sobie o nas. Tylko Carlos się uśmiechał, jakby to była najlepsza dla niego decyzja.
— Już skończyliście negocjować? Bo jak tak to z łaski wam powiem, że z wielką chęcią pojedziemy do Auradonu. — powiedział Heath za nas wszystkich. W końcu to było to czego chcieliśmy dostać się tam i zniszczyć królestwo od środka. Plan idealny. Tak jak poprzedni. Bo w końcu do trzech razy sztuka.
— Świetnie! W takim razie weźcie najpotrzebniejsze rzeczy, a my tu na was zaczekamy. — stwierdził król z szerokim uśmiechem. Ruszyłam razem z Gretel w stronę wschodu wyspy. Reszta mieszkała albo na południu, albo na zachodzie wyspy.
CZYTASZ
Następcy: It's Not The End
FanfictionHolly, Marry, Harry, Uma, Gil i kilkoro innych postaci powracają! Jednak tym razem ich plan jest lepiej dopracowany. Na dodatek do ich gangu dołączy jeszcze kilka osób. Jednak pozostaje pytanie po czyjej stronie tym razem stanie Mal, Evie, Jay i Car...