Otworzyłam oczy słysząc wkurzający dźwięk. Nie wkurzała mnie Marry, która gadała do budzika, a właśnie ten znienawidzony przez większość ludzi na świecie przedmiot.
— Wyłącz to dziadostwo! — krzyknęła Marry.
— Sama sobie je wyłącz! — odpowiedziałam również krzykiem dziewczynie. Usłyszałam świst powietrza po czym nagle nastała piękna cisza. Nie podnosząc się z łóżka poklaskałam parę razy po czym wróciłam do poprzedniej pozycji. Jednak mój wypoczynek nie trwał długo, ponieważ już po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
— No to chyba jakiś żart! — krzyknęła Marry.
— Wstawać za dziesięć minut są lekcje! — krzyknął głos zza drzwi.
— Nigdzie nie idę. — powiedziałam sama do siebie nie mając zamiaru wstawać z łóżka.
— No już dobrze wiem, że leżycie i mnie słyszycie!
— Normalnie wszystko wiedzący! — krzyknęła Marry.
Wygrzebałam się ostatecznie z kołdry, założyłam koc na ramiona i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je z rozmachem widząc na zewnątrz uśmiechniętego Carlosa.
— Skoro to jesteś tylko ty to ja wracam spać. — powiedziałam po czym zatrzasnęłam drzwi tuż pod nosem chłopaka. Chwile później znowu byłam w cieplutkiej kołdrze wracając do krainy snów.
— Kto to był? — usłyszałam zachrypnięty głos Marry.
— Curella De Vil. — powiedziałam nie myśląc.
— Ale ona jest na wyspie!
— A co ja powiedziałam? — zapytałam budząc się.
— Że przyszła do nas Curella De Vil!
— No to źle się wyraziłam. Przyszedł do nas jej syn. — powiedziałam.
— Za niańkę naszą robi czy co?
— A skąd mam to wiedzieć? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
— Dobra poczekamy aż zaczną się lekcje i idziemy. — powiedziała nagle rozbudzona Marry.
— Nigdy cię nie zrozumiem.
— Nawet nie próbuj bo zwariujesz.
— Moja rodzina pochodzi z Krainy Czarów. I tak jestem szalona. — powiedziałam.
— Jeszcze nie aż tak jak bardzo możesz być.
— Żebyś się nie zdziwiła. — powiedziałam wstając z łóżka.
Ruszyłam w stronę mojej walizki. Z środka zabrałam czerwoną asymetryczną spódnice, czarną koszule bez rękawków z gorsetem i do tego czarne, zamszowe botki na szpilce. Z takim zestawem ruszyłam do łazienki. Tam ubrałam się i umalowałam. Zaraz po wyjściu z łazienki rozejrzałam się po pokoju.
— Ale my mamy bajzel tutaj. A mieszkamy tu ledwie jeden dzień. —powiedziałam patrząc uważnie na porozrzucane ubrania po podłodze.
— Widzę. Jednak to jesteśmy my. Zapewne posprzątamy jak zaczniemy się przewracać przez nie. — odpowiedziała miprzyjaciółka idąc do łazienki.
Ja za ten czas zaczęłam szukać swoich pierścieni i bransoletek.Znalazłam je zakopane w jednej z kieszeni mojej kurtki. Było tam też pełno papierków, które de facto spadły na podłogę. Kiedy ubierałam swoje ozdoby z łazienki wyszła Marry. Miała na sobie ciemno-zieloną sukienkę z rękawami 3/4. Na to miała narzuconą czarna ramoneskę. Z szyi zwisał długi, srebrny naszyjnik sięgający do połowy klatki piersiowej. Natomiast na nogach miała czarne buty na obcasie z wycięciem na palce i sznurowaniami na łydki. Przyjaciółka ubierała właśnie pierścienie i bransolety.
CZYTASZ
Następcy: It's Not The End
FanfictionHolly, Marry, Harry, Uma, Gil i kilkoro innych postaci powracają! Jednak tym razem ich plan jest lepiej dopracowany. Na dodatek do ich gangu dołączy jeszcze kilka osób. Jednak pozostaje pytanie po czyjej stronie tym razem stanie Mal, Evie, Jay i Car...