FOUR / how dare you

528 68 12
                                    

— Sądziłam, że będzie to wyglądało nieco... Inaczej. — Gdzieś pomiędzy jednym spojrzeniem a drugim, podczas gdy Kais oprowadzał mnie po Bazie, uderzyło mnie to, że miejsce jest ogromne a Rebeliantów ledwie garstka.

— Pokonano nas ostatnim razem. Najwyższy Porządek zamordował tyle naszych ludzi, że naprawdę trudno było nam uwierzyć, że to był tylko przypadek i zjawiłaś się u nas z własnej, nieprzymuszonej woli. Ale teraz, jak widzisz, staram się naprawić ten błąd, więc bądź tak miła i po prostu z tego korzystaj. Okej?

Przytaknęłam.

— A więc zostało jeszcze tylko jedno pomieszczenie, największe. Centrum Operacyjne. Jeżeli poczta pantoflowa nie zadziałała tak jak powinna, jeszcze nie wiedzą o tym, że ci zaufałem.

— Myślałam, że odpowiedniejszym wyrażeniem byłoby że cie wypuściłem z więzienia.

— Nazywaj to jak chcesz. — Zaśmiał się i machnął ręką.

— Czyli kto tam będzie? — spytałam, zatrzymując się w połowie kroku. — Przez to, że naprawdę myśleliście, że stanowię zagrożenie, czuję się dosyć niezręcznie.

— Poe, Finn, Rey i możliwe, że Leia. Mamy ograniczony krąg zaufania w tych sprawach.

— Więc może nie powinieneś mnie tam wpuszczać? Och, po prostu... Nie chciałabym, żeby ktoś uważał, że szpieguję. Teraz, gdy dowiedziałam się, dlaczego mi nie ufacie... To po prostu nie wydaje się okej.

— Tym bardziej cię tam zabieram. — Pociągnął mnie za rękę, więc nie miałam innego wyjścia. Gdy wpisał kod, metalowe drzwi do wielkiej jaskini otworzyły się i ukazały wiele skomplikowanych maszyn. — Jesteśmy.

— Jednak ją wypuściłeś? — Poe Dameron obrócił się na krześle i skrzyżował ramiona. Siedział przy wielkim, okrągłym stole, tak jak pozostali. — No nieźle. Atlas, jak twoja noga?

Ponieważ kulałam, odpowiedź narzuciła mu się sama. Kiwnął jedynie głową, powiedział coś pod nosem i wrócił do skrawków kilku papierów, nad którymi siedział.

— Atlas! — Finn spojrzał ze złością na Poe i wstał, by się ze mną przywitać. — Tak mi wstyd, że cię tak potraktowaliśmy. Chciałaś jedynie nam pomóc, ale KTOŚ stwierdził, że jest inaczej. Po prostu... Witaj w Rebelii!

— Dziękuje. — Przytaknęłam.

Starsza kobieta powoli wstała od stołu i skierowała kroki w moją stronę. Na początku nie widziałam żadnego podobieństwa do Luke'a. Dopiero gdy stanęła przede mną i spojrzałam w jej oczy, dostrzegłam, że Anakin miał takie same.

To zadziwiające, jak zranione uczucia sprawiają, że boli cie klatka piersiowa i żołądek. W jednej sekundzie ścisnęło mnie tak mocno, że aż zachwiałam się na nogach. To było coś... Porażającego. Oczy Anakina. Ten przyjazny uśmiech.

— Jesteś niesamowicie podobna do... Luke'a — powiedziałam, na raz się otrząsając i wyciągając rękę w jej stronę. — Miło mi cię poznać, wiele o tobie słyszałam.

— Witaj, Atlas. Bardzo mi przykro, że cię tak potraktowaliśmy — zaczęła, posyłając mi naprawdę szczere w intencjach spojrzenie. — Musieliśmy być po prostu ostrożni... Po ostatnich zdarzeniach. Nie mniej mam nadzieję, że nie będziesz miała nam tego długo za złe. I oczywiście witamy w Rebelii. Usiądź, twoja noga nie jest jeszcze do końca sprawna.

— Leia, omawialiśmy właśnie... Czy nie sądzisz, że jej obecność tutaj jest trochę... Lekkomyślna? — odezwał się Poe, patrząc prosto na mnie. Nie krył swojej wrogości.

DARK TIMES poe dameron, star wars !auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz