Do stołówki nie miałam się chyba już nigdy przekonać. Byłam jakąś cholerną atrakcją, czując dziesiątki par oczu skierowanych na mnie, gdy samotnie o siódmej piętnaście weszłam do tego przestronnego pomieszczenia, na dodatek kulejąc ze stabilizatorem, który już w ogóle kwalifikował mnie jako dziwadło.
— Chodzą plotki, że jesteś Jedi — powiedział Finn, zjawiając się u mojego boku jakby znikąd. Bawiło go to. — Chodź, zabrałem dla ciebie trochę jedzenia. O tej porze już nic nie zostało na stołach.
Gdy podeszliśmy do stołu, który przecież zajmowali dowódcy, spojrzałam krzywo na tacę z jedzeniem i westchnęłam.
— Nie powinnam usiąść gdzieś indziej? — spytałam, przekonana, że nie powinnam zajmować miejsca, które mi proponowali. — No wiecie, bądź co bądź to stół dla dowódców.
— Po pierwsze dzień dobry — odezwał się Kais, odsuwając dla mnie krzesło przy swoim boku. — Po drugie to usiądź, nie powinnaś nadwyrężać nogi. A po trzecie to dlaczego przejmujesz się zdaniem innych?
— No w jednym się mogę chociaż z tobą zgodzić — powiedział Poe, krzywo się do mnie uśmiechając. Nie liczył na poparcie pozostałych, ale oczywiście musiał się odezwać.
— O co ci chodzi, co, Poe? — Zaczepiła go Rey. — Zostaw dziewczynę w spokoju.
— Po prostu sądzę, że w jej historii jest tyle luk, że nie powinniśmy jej we wszystko wtajemniczać.
— Jeszcze w nic mnie nie wtajemniczyliście — odpowiedziałam gorzko, zajmując wyznaczone mi miejsce.
— Nie możesz zrozumieć, że ona po prostu chce nam pomóc? — spytała Rey, broniąc mnie. Siedziała z Poe ramię w ramię, więc nie musiała mówić głośno. — Mamy deficyt ludzi. Każda para rąk jest na wagę złota.
— Jakie luki w historii? — Kais wydawał się spokojny, gdy zadawał to pytanie. Chciałam myśleć, że jego intencją było jedynie rozwianie prawdy, ale widać było, że się zainteresował.
A ja się spięłam. Bałam się, że powiedziałam coś, co odbiegało od mojej zmyślonej historii, że może zrobiłam coś, co zdradziłoby, że kłamię.
— Przyjrzałem się w nocy szczątkom jej statku. To jakaś cholerna prehistoria. Skąd wytrzasnęłaś taki statek, co? On jest naprawdę stary. A mówiąc naprawdę stary mam namyśli setki, wręcz tysiące lat wstecz.
Tego się właśnie obawiałam. Nie miałam w planie odszukiwać Rebelii od razu, ale w zasadzie to oni mnie znaleźli, więc zmarnowałam swoją szansę na znalezienie innego statku, którym mogłabym podróżować. Musiałam coś wymyślić na poczekaniu.
— Był w mojej rodzinie od bardzo dawna. W zasadzie przekazywany z pokolenia na pokolenie i pielęgnowany. A ja lubię starocie. — Wzruszyłam ramionami.
— No, widzisz? Nie wystarczyło po prostu spytać? Musiałeś od razu szpiegować? — Finn był oburzony. Podobało mi się to, że mnie bronili. Czułam ulgę.
— Zapomniałam spytać — przerwałam chcącej zabrać głos Rey. — Znalazłeś coś ciekawego wczoraj w moich rzeczach? Bo tak szybko wyszedłeś.
Kais spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
— Zaraz, co? Grzebałeś wczoraj w jej rzeczach?
Poe wyglądał, jakby miał udusić mnie na miejscu gołymi rękoma. Pewnie nie spodziewał się, że o tym wspomnę. W pewnym sensie źle poczułam się z tym, że to powiedziałam, w gruncie rzeczy jedynie tworzyłam sobie w Poe wroga, nie przyjaciela.
— Tak. Chciałem znaleźć cokolwiek, by udowodnić wam, że mam rację!
— Rozumiesz, że muszę zaraportować to Lei? Biorąc pod uwagę twoje ostatnie zachowanie, nieźle się wkurzy — powiedział Kais, wskazując na Poe widelcem, którym jadł śniadanie. Nie wyglądał na zadowolonego, ale wszyscy rozumieli, że jedynie wywiązywał się ze swoich obowiązków.

CZYTASZ
DARK TIMES poe dameron, star wars !au
FanfictionNie rządzimy się własnymi prawami. Żadne życie ludzkie nie będzie stracone na marne. Nie wolno odbierać życia niewinnym istotom. Chyba, że nie masz innego wyjścia. My nie mieliśmy. Syzygy było miejscem, w które trafiali po śmierci. Pozwalało im być...