Przepraszam, Noelio

162 24 16
                                    

Na końcu rozdziału ważna (dla mnie) informacja!

– Przypomnij mi, ile minut ma ta przerwa? – spytałem dziewczynę, nadal nieświadomie trzymając ją za nadgarstek. Schodziliśmy po schodach na parter.

– Nie wiem, niewiele – dziewczyna spojrzała na moją rękę, chyba dopiero teraz do niej dotarło, że jesteśmy złączeni przez mój uścisk. Prawdopodobnie ma takie samo podejście do takich gestów jak ja, bo z jej drobnych ust wydobył się niezidentyfikowany, stłumiony jęk, w którym było słychać zakłopotanie, na które również wskazywał uroczy rumieniec na twarzy blondynki.

– Zdążymy – odpowiedziałem z nieuzasadnionym szczęściem udając, że nie widzę jej miny. 

– Na co? Kornel, na co mamy zdążyć?! – poczułem wystraszone spojrzenie dziewczyny na swoim karku.

Za bardzo przesadzam. Tak jak już wspominałem, nie mam złych zamiarów, niepotrzebnie ją straszę. Może warto jej powiedzieć o moich planach? W końcu jej coś wiszę, za to że mi się wygadała. Tylko co ja mam zamiar robić? Stalkować byłego przyjaciela?

– Nieistotne, znaczy... zdążymy porozmawiać – zatrzymałem się na środku schodów, gdyż idąc cały czas przed siebie wyglądałem, jakbym chciał co najwyżej zdążyć ją zabić. – Cieszę się, że mogę ci pomóc.

– Pomóc? – dziewczyna stanęła gwałtowniej ode mnie. Stała dwa stopnie wyżej ode mnie. – Nie potrzebuję pomocy! Nie traktuj tego w ten sposób! Albo chcesz ze mną rozmawiać, albo nie. Bez łaski.

Przez chwilę tępo się wpatrywałem w nadąsane usta Noelii, gdyż nie umiałem spojrzeć jej w oczy. Ona na prawdę chciała jedynie z kimś szczerze pogadać, potrzebowała tego, a ja poniekąd rozumiem, co czuje. Tylko, że ja w takich sytuacjach zadowalam się towarzystwem nieistniejących dziewcząt, których zapisane na papierze czyny zdecydowanie mi wystarczają... Chociaż teraz, gdy dowiedziałem się, jak to jest rozmawiać z kimś, kto cię lubi, nie wiem czy nadal będą zaspakajać moją potrzebę bliskości.

– Źle się wyraziłem – odpowiedziałem w końcu. – Też chcę z tobą rozmawiać, poznać cię lepiej, jednak obiecałem sobie, że z samego rana kogoś znajdę, starego przyjaciela. – Blondynka spojrzała na mnie zamyślona, lekko marszcząc brwi. Nie wiedziała, o co mi chodzi i jak powinna zareagować. – Możesz iść ze mną, chcę tylko go znaleźć, raczej dzisiaj do niego nie zagadam – dodałem, wiedząc, że pomoże to jej załapać, o czym mówię. Ona tylko kiwnęła głową i przeskoczyła stopień, stając na tym samym, co ja. 

Szliśmy w ciszy przez tłoczny korytarz. Całe białe ściany ozdobione były trofeami w gablotkach i dyplomami w antyramach. Przy żółto-zielonych szafkach tłoczyli się uczniowie w żółto-czarnych koszulkach, jednak nikogo z nich nie kojarzyłem, raczej nie ma tu Waltera.

– Kim on właściwie jest? – zapytała nieśmiało dziewczyna, patrząc na mnie połyskującymi, szarymi oczami. – Chodziłeś z nim do klasy, tak?

– Ta – odpowiedziałem prosto, spojrzałem na nią, jednak szybko odwróciłem wzrok i znowu szedłem, patrząc przed siebie.

– I przestaliście się przyjaźnić, bo nie zdałeś?  

– Nie, dużo wcześniej – nie chcę, aby mnie o to wypytywała. Nie wiem, czy wie o tym, że unikałem chodzenia do szkoły, ale nie chcę  tym mówić, wolę zapomnieć.

– Pokłóciliście się?

– Nie. 

Noelia podniosła sugestywnie brew, każąc mi rozwinąć swoją myśl.

– Zrobiłem coś, przez co przestał mi ufać – wymamrotałem, nie odwracając w jej stronę wzroku. Poprawiłem plecak, zsuwający się z mojego ramienia.

Papierowe dziewczętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz