Przed oficjalną pierwszą godziną

107 24 11
                                    

Wysiedliśmy z autobusu, a ja odetchnąłem świeżym powietrzem. Wrzesień w tym roku jest wyjątkowo ciepły, można wręcz uznać że szykuje się na powrót lata. Powietrze jest ciężkie, a ludzie w autobusach jadą potem.

Przeszliśmy przez parking, na którym wczoraj poznałem Grace. To było wczoraj? Minęła ledwo doba, a ona traktuje mnie jak przyjaciela. Z jednej strony to kochane, a z drugiej... przerażające.

- Czemu dzisiaj nie przyjechałaś na rowerze? - zapytałem, przypominając sobie wczorajsze wielkie wejście brunetki.

- Zwyczajnie chciałam się przejechać autobusem - odpowiedziała, nie odwracając wzroku w moją stronę.

- Wiele bym oddał, aby jeździć do szkoły na rowerze. W taką pogodę autobusy są obrzydliwe - zaśmiałem się. Grace nie odpowiedziała.

Weszliśmy do szkoły. Brunetka usiadła na podłodze i wsypała wszystko z plecaka, szukając planu. Podała mi pogiętą karteczkę z wypisanymi godzinami, lekcjami, dniami tygodnia i klasami. Sprawdziłem szybko czym dzisiaj zaczynamy i oddałem jej plan. Dziewczyna wrzuciła byle jak szystkie podręczniki spowrotem do torby, a mnie aż coś zabolało na widok gniecących się stron.

Udaliśmy się w stronę klasy, w której odbyło się wczorajsze spotkanie. Mamy teraz godzinę z wychowawcą, pewnie przez całą lekcję będziemy rozmawiać o zasadach ubioru i zachowania.

W środku była garstka osób, wszyscy ubrani w identyczne koszulki. Wśród tej grupki wypatrzyłem bruneta, był to prawdopodobnie ten sam, który dał wczoraj Noelii długopis. W pierwszej ławce, tuż obok drzwi siedziały wtulone w siebie dwie dziewczyny. Jedna z nich miała krótkie, czarne włosy z cienką grzywką, a druga długie i gęste, to była chyba jedyna rzecz, która je od siebie różniła. Ubrane były praktycznie identycznie. Koszulki oczywiście musiały być takie same, ale obie miały również czarne spodnie z dziurami na kolanach oraz różowe trampki. Na szyjach miały naszyjniki, które wyglądały raczej jak obroże, a obok nich leżały dwie podobne czarne ramoneski. One chyba nie są bliźniaczkami?

W głębi klasy, tak jak wczoraj w ostatniej ławce siedziała dziewczyna z rudym odrostem, która jak się dowiedziałem, ma na imię Blanche. W przeciwieństwie do reszty koszulkę miała wyciągniętą ze spodni. Musiała być bardzo niska, bo sięgała jej ona do połowy uda. Gdy mnie zobaczyła, posłała mi gniewne spojrzenie, w którym było widać cień zmęczenia, jakby nie miała zamiaru marnować czasu na kontynuowanie wczorajszego tematu. Obok niej na ławce usiadła ta sama ognistowłosa niewiasta, z którą dyskutowała na temat mojego telefonu. Obie miały znacznie delikatniejszy makijaż niż parka z pierwszej ławki, widać, że znają zasady tej szkoły.

Mimo że mogłem dzisiaj zająć inne miejsce niż na rozpoczęciu, to znowu wybrałem trzecią ławkę obok okna, a Grace usiadła tuż za mną.

Powoli do klasy zaczęli się schodzić uczniowie. Najpierw pojedyncze osoby, od razu dało się poznać, kto jest tu nowy. Wszyscy, którzy chodzą już swój czas do tej szkoły, wiedzą, że obowiązują tu surowe zasady dotyczące wyglądu, mają długie spodnie, związane włosy i lekki makijaż. Przyglądając się każdej nowej osobie z osobna, zaczęła mnie boleć głowa.

Parę minut później do klasy weszła dziewczyna, na którą czekałem. Noelia w towarzystwie dwóch dziewcząt, szły wyprostowane i dumne. Jej jasne włosy związane w gęsty kucyk podskakiwały lekko, kiedy chodziła. Do żółtej koszulki założyła kremową spódniczkę, która kończyła się parę centymetrów nad kolanami, a na nogach krótkie, białe buty. Jedna z jej towarzyszek, również ubrała spódnicę, jednak znacznie krótszą niż jej blond koleżanka. Druga za to miała eleganckie, czarne spodnie, rozszerzające się przy kostkach. Kiedy szły razem, było widać, że mają klasę. Jednak tylko dwie z nich pogrążone były w rozmowie. Gestykulowały między sobą i wybuchały śmiechem. Blondynka między nimi cały czas szła uśmiechnięta, co chwilę potakując, albo zakrywając usta, aby ukryć cichy chichot.

Blondynka bez wahania poszła w stronę wybranej przez siebie ławki. Usiadła tuż przede mną i posłała mi szybki uśmiech. Prawdopodobnie bym się odezwał, gdyby nie to, że w tej samej chwili na jej ławce usiadły obie dziewczyny z którymi weszła. Potem podeszła cała reszta.

Blanche dumnie przeszła obok mnie i Grace. Usiadła na ławce Noelii i założyła nogę na nogę. Posłała nam spojrzenie informujące, że nie wpuści nas do kółeczka fajnych dzieciaków. Jednak brunetka siedząca za mną zignorowała to i wznowiła naszą rozmowę.

Opanował mnie dziwny smutek. Z niewiadomych powodów myślałem, że Noelia rzuci wszystko i z radością usiądzie obok mnie... Ale zaraz! Ona właśnie to zrobiła. Usiadła obok mnie, można uznać, że z radością, w końcu się uśmiechnęła. Gdyby tylko nie było dookoła niej takiego tłumu!

- Neeel! Słuchasz mnie? - usłyszałem głos Grace zza moich pleców. Siedziałem do niej tyłem, nadal patrząc na gromadę przede mną. Przestawiłem swoje krzesło do ławki brunetki i usiadłem, patrząc na nią. - Co się taki cichy zrobiłeś?

Mimo narastającego bólu głowy miałem jej odpowiedzieć, że nic mi nie jest, ale ona nagle wstała. Uniosła ręce do góry.

W drzwiach pojawiła się dziewczyna. Ciemne blond włosy, długie i splecione w dwa grube warkocze opadały jej na ramiona, na których miała założoną granatową baseballówkę. Przechodząc obok kosza na śmieci, wypluła w jego stronę gumę do żucia, jednak nie trafiła. Z westchnięciem schyliła się i obrzydzona wrzuciła różową kulkę do śmietnika.

- Cze, malutka - powiedziała do Grace i uśmiechnęła się zalotnie na mój widok.

***

Ten rozdział wyszedł jak wyszedł, musiałam go podzielić na dwie części bo wyszło ponad 2000 słów, więc cała akcja praktycznie wyszła w tym drugim : ( Ale zachęcam do wyczekiwania go! Wiem że akcja trochę długo się rozkręca, przeszkadza wam to? Mogę się postarać pisać bardziej na temat, aby nie było takich rozdziałów jak ten, czyli nic wnoszących do fabuły.

BONUS KOCHANI
Wracam do nauki rysowania, a kto byłby lepszym modelem niż Grace?

BONUS KOCHANIWracam do nauki rysowania, a kto byłby lepszym modelem niż Grace?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od zawsze lubiłam rysować dziewczynki w samych majteczkach, don't judge me

Rysowanie grzywki i głowy z różnych stron sprawia mi ból
ALE BĘDĘ SILNA
JESZCZE TRAFIĘ NA ASP, ZOBACZYCIE!

Buziaczki, Goshenit

Papierowe dziewczętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz