[6] Niebiańska Wiadomość

527 38 7
                                    

Dean powiedział, że Gwen ma na siebie uważać. I tak się stało, zaś Winchester o mały włos spadłby ze schodów prowadzących do piwnicy, gdyby nie idąca za nim łowczyni, która chwyciła go za łokieć.

Na środku pomieszczenia utworzyli na miarę możliwości okrąg, do którego wchodzili, gdy czuli, że duch się zbliża. Wtedy również podnosili strzelby naładowane solą kamienna i celowali w postać ducha, aby zyskać na czasie. Byli ostrożniejsi niż pierwszej nocy z duchem.

- Dean! Chyba widzę ten obraz - oznajmiła Wright, stojąc wewnątrz bezpiecznej strefy.

Winchester podszedł w wyznaczone miejsce, lecz tuż obok niego zmaterializował duch. Gwen zdążyła wystrzelić nabój, który przeleciał niedaleko Deana.

- Naprawdę?! Prawie ogłuchłem!

- Albo to albo zamrożenie przez ducha. Wybieraj - dodała prześmiewczo. - Spal zanim wróci.

***

- EMF jest już prawidłowe - stwierdził szatyn. - Może weźmiemy jakiś obraz i uda się to sprzedać.

- Deaaan - powiedziała Gwen matczynym głosem.

- Życie łowcy jest mało opłacalne.

- Dlatego korzystamy z cudzych kart kredytowych.

Z pustymi rękami wyszli z domu, który już nie był dłużej nawiedzany i podążyli w stronę motelu. Dean jak na kierowcę przystało patrzył przed siebie, ale również na boki i zerkał w lusterko, aby zobaczyć, co dzieje się za samochodem i na tylnym siedzeniu pojazdu. Ku ich już nie dużym zaskoczeniu zjawił się Castiel.

- Cholera - krzyknęli równocześnie łowcy.

Anioł podniósł dwa palce i przyłożył do czoła Gwen, przez co zasnęła.

- Cas! Co zrobiłeś?! - zapytał oburzony kierowca Impali.

- Mam nakaz z góry, że nie mogę nic mówić Bożemu wysłańcowi. Żaden Anioł nie ma prawa, bo są za to poważne konsekwencje. Ale za to Ty nie masz tego zastrzeżenia.

- Okej, rozumiem. Ale nie mógłbyś mi tego później powiedzieć, a nie... co jej właściwe zrobiłeś? 

- Śpi i będzie spać najbliższe kilka godzin.

- Więc co chciałeś? - zagadnął już nieco łagodniej.

- Niebo już wie dlaczego jej moc jest potężna. Za całą tę sprawę są odpowiedzialne Anioły niższego stopnia. Wy, ludzie, nazywacie je Kupidynami. Wasze dusze oddziałują na siebie wzajemnie.

- W takim razie...

- Jesteście bratnimi duszami względem siebie.

- Bratnimi co? - spytał zszokowany Winchester, próbując nie zjechać na przeciwny pas ruchu.

- Razem jesteście silniejsi, Dean. A w walce razem z Lucyferem przyda się każda moc.

- Tak, rozumiem, ale przez Bratnie Dusze mam na myśli ludzi zakochanych.

Zniknął. Tak jak zawsze, gdy nie chciał kontynuować dialogu. Przez kilka następnych minut Dean myślał o wymykaniu się Casa, lecz po chwili zaczął myśleć o Gwen i o tym, że nie miał innego wyjścia niż zaniesienie ją do pokoju.

***

- Na szczęście jest lekka - wyszeptał pod nosem, gdy otwierał drzwi kluczami znalezionymi w kieszeni jeansów.

Wtedy Gwen nieświadomie wtuliła się w klatkę piersiową Deana i jego serce zaczęło bić szybciej, ale po chwili wróciło do prawidłowego rytmu. Zaczęła cicho mówić przez sen, co rozbawiło Winchestera.

- Poproszę kawę z mlekiem, milordzie.

Delikatnie położył ją na łóżku, zdjął jej buty i przykrył kołdrą, w którą od razu się otuliła. Czuł się tak samo jak kiedyś, gdy opiekował się swoim młodszym bratem, gdy nie wiedział jeszcze o istnieniu potworów.

Po bezczynnym wpatrywaniu się w ścianę swojego pokoju postanowił, że pójdzie spać, jednak nie potrafił zasnąć, ponieważ rozmyślał nad tym jak przekaże wiadomości łowczyni. Przedłużać czas i powiedzieć jak najpóźniej czy im prędzej tym lepiej?

***

Pierwsze co usłyszała po pobudce to pukanie w drzwi i melodyjny głos łowcy, który zapytał czy może wejść. Bez dłuższego namysłu zgodziła się i próbowała przypomnieć sobie jak znalazła się w łóżku. Już chciała zadać pytanie, lecz Winchester wtrącił swoje, podstawiając jej papierowy kubek.

- Masz, kawa z mlekiem - spojrzała na niego pytająco, ponieważ skąd mógł wiedzieć co chciała do picia. - Jak zanosiłem Cię do łóżka, to zaczęłaś mówić przez sen.

- Ahm... Już sobie przypominam. Castiel dotknął mojego czoła i... i potem już tylko czarna dziura.

- Skoro o tym mowa... Cas przekazał mi parę istotnych informacji.

***

- Zajebiście, ale jakoś nie czuje się silna, tylko wręcz przeciwnie. Ale skoro jesteśmy połączeni, to nie powinieneś czegoś fizycznie lub psychicznie czuć?

- Póki co psychicznie czuje się... nie wiem... w sumie zbliża się koniec świata i bum! Nagle zjawiasz się Ty i uzdrawiasz mnie, więc... - westchnął. - Jest dobrze. A fizycznie... to w sumie jestem głodny.

- Może w tej restauracji poniżej sprzedają coś smacznego - rzekła z nieśmiałym uśmieszkiem. - Idź zjedz pożywne śniadanie, a ja wezmę prysznic i dołączę do Ciebie - dodała, wyganiając go ruchem dłoni, na co on podniósł ręce względem kapitulacji i posłusznie ominął framugę.

Ściągając zbyt luźną gumkę, która utrzymywała jej włosy z luźnym kucyku, obróciła się na pięcie w stronę torby, lecz zamiast niej ujrzała przed sobą postać, której oczy nabrały czarnego jak otchłań koloru.

- Witaj, kochana - szyderczy uśmiech pojawił się na twarzy potwora. Stwór końcem strzelby ogłuszył łowczynię i teleportował się wraz z nią.

Mijał już trzeci kwadrans, a brunetka nie zjawiła się obok Deana, który czekał na nią, rozmyślając o tym jak długo mogła się szykować. Jego instynkt podpowiedział mu, żeby pójść i sprawdzić co się z nią dzieje. Wbiegając po schodach przyspieszył tempa i od razu zapukał do drzwi, lecz nie usłyszał głosu dziewczyny, więc chwycił za klamkę i popchnął. Na podłodze, tuż obok torby znajdowała się siarka. Z paniką i nadzieją wpadł do łazienki, ale tam również jej nie było.

- To moja wina - powtarzał cicho pod nosem. - Muszę ją znaleźć, musimy uratować ludzi.

***

Obudziła się zalana potem i przywiązania do drewnianego krzesła w opuszczonym budynku. Rękoma, które oplatała gruba lina, a kostki były złączone razem. Zaczęła się szarpać, potem miotała całym ciałem, próbując się uwolnić.

- Oj, nie, nie, nie skarbeczku - demon zaczął teatralnie grozić jej palcem. - Nie pokonasz naszego Pana. On jest rodowitym Królem Piekła.

- Jeśli on zawładnie światem to i was zniszczy... Nie tylko ludzi - wypowiedziała się przed czarnookim, trzymającego ostrze tuż przed czubkiem jej nosa. - I co? Teraz zamierzasz mnie torturować? Typowe - została uderzona z całej siły w brzuch, przez co nie potrafiła się wyprostować, więc czarnooki chwycił ją za podbródek.

- Wysłanniczka Boga to i jeszcze wygadana? Za dużo czasu spędziłaś ze starszym Winchesterem.

- Skoro o nim mowa to zapewne mnie uratuje.

- Niestety mylisz się kwiatuszku, on Ci nie pomoże... Mógłby to zrobić, gdyby miał z tego korzyści.

- Oj nasz demonek nie zna całej historii o Wysłanniku, hę? - Gwen zaczęła drażnić się z demonem, aby zyskać na czasie i spróbować rozwiązać supły na jej nadgarstkach.

W całym pomieszczeniu rozległy się odgłosy walki, które skłoniły zgromadzonych opętanych do ataku.

The ForgottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz