Jeden

119 4 5
                                    

Maj 2017

-Kochanie nie widziałaś moich kluczy?!-krzyczałem z góry biegając po sypialni ubierając spodnie.

-Nie,ale jak sprzątniesz ubrania z podłogi,to pewnie będą gdzieś pomiędzy nimi.-usłyszałem niezbyt satysfakcjonującą mnie odpowiedz.

Ale stop.Mały przerywnik.Nazywam się Christoffer Schistad i przez kilka lat posiadałem dopisek fuckboy'a.Jak to się stało,że sie ustatkowałem pomimo tego,że zapierałem się,a wręcz byłem skłonny oddać duszę diabłu ,że nigdy się nie zakocham?Odpowiedzią jest młodsza o dwa lata,ruda,seksbomba.Moja Eva.Eva Mohn.Ta dziewczyna zawładnęła nie tylko moim łóżkiem ale również sercem.Zaczęło się od jednorazowej przygody,której żadne z nas nie potrafiło zakończyć.Po jakimś czasie skutecznie zmieniła moje nastawienie do kobiet i stwierdzam ze skruchą,że jest mi wstyd za to co robiłem.Teraz jestem na pierwszym roku studiów na kierunku architektura.Właściwie kończę ten rok i to nie wiem jakim cudem.Odkąd jestem z Evą nie miałem żadnego skoku w bok.Jestem wierny jak pies.Swoją drogą nie tylko ja się ustatkowałem.William również znalazł miłość,a okazała się nią wysoka,blond włosa Noora Amelie Saetre.Okej koniec wspominania.

Zacząłem jednak zbierać z podłogi moje spodnie oraz koszulki.

-Eva nie ma ich tu!-nerwowo przeczesałem włosy rękami.Co się ze mną dzieje,jeszcze nigdy się tak nie stresowałem.Egzaminy jednak dają się we znaki.Nie rozumiem jak Eva może być tak spokojna.Prawie w ogóle się nie uczyła a pewnie i tak zaliczy na 90 %.

-Spokojnie,pewnie zaraz się znajdą.-oparła się o framugę .Biała koszula opinała lekko jej biust,a czarne spodnie podkreślały tyłek.Czarne szpilki wydłużały jej nogi.Była ubrana podobnie do mnie ale dam sobie głowę uciąć,że to za nią odwróciłoby się więcej osób na ulicy.Patrzyła na mnie i od razu wiedziałem co chce powiedzieć.

-O nie Eva,nie ma mowy.Nie poproszę Williama,żeby po mnie przyjechał.Kocham go jak brata,ale nie mam zamiaru pytać go o cokolwiek.Będzie chodził jak paw.-zapierałem się,na co moja dziewczyna się zaśmiała.Podeszła do mnie i położyła ręce na moich ramionach.Przejechała po nich i zawiesiła ręce na szyi.

-Jeśli będziesz grzeczny i zdasz egzamin dostaniesz nagrodę.-przygryzła płatek mojego ucha,a na moje usta wpłynął uśmiech.

-Jak możesz być tak spokojna.-przyciągnąłem ją do siebie i położyłem głowę na jej ramieniu.

-Nie opuszczam zajęć,uczę się systematycznie i odrabiam zadania domowe?-zadała mi pytanie retoryczne na co przewróciłem oczami.Ta dziewczyna jest niemożliwa.Zrezygnowany podążyłem za nią do przedpokoju,gdzie  założyła czarną marynarkę i do niewielkiej torebki spakowała kilka podstawowych rzeczy.Dała mi buziaka w usta i wyszła rzucając radosne powodzenia. Spojrzałem na zegarek, zostało mi pół godziny do wyjścia.W spokoju przeszukałem wszystkie miejsca aż znalazłem je.Spokojnie wyjechałem na ulicę i lekko się stresując przyjechałem pod moją uczelnię.Obok mnie po minucie zaparkowało szare maserati Williama.

-Gotowy na porażkę,lalusiu-powiedziałem do bruneta.

-Nie mów chop,póki nie skoczysz misiaczku-jak zwykle musiał wyśmiać przezwisko jakim obdarowała mnie Eva.Kręcąc głową i śmiejąc się weszliśmy na uczelnię.


Zanim się pojawiłeś-Christoffer SchistadWhere stories live. Discover now