Christoffer!-usłyszałem krzyk Evy z dołu.-Gdzie twoja mama trzyma jakieś nożyczki?
-Po co ci nożyczki,kochanie?-stojąc już w przejściu w kuchni patrzyłem na niezaradne poczynania rudzielca.
-Chciałam przyciąć te badyle za oknem.-wskazała na ukochany krzak mojej matki.
-Zwariowałaś?To ulubiony krzew mojej matki.Jeszcze nie zakwitł,ale latem będzie pięknie.
-Dobrze,że nie znalazłam tych nożyczek.-zaśmiała się podchodząc do mnie i wtulając się we mnie.Poczułem wibracje i wyciągnąłem mój telefon.Od razy na moich ustach pojawił się cwaniacki uśmiech.
-Muszę jechać,mamy niezapowiedziany wykład.-skłamałem.
-Już?Przecież dopiero co przyjechaliśmy.
-Ty zostań.Przyjadę po ciebie za dwa dni bo mam zbyt dużo nauki.
-Myślałam,że spędzimy ten czas razem.
-Jest tu moja kuzynka,idź z nią na zakupy czy siedźcie i przeglądajcie magazyny modowe.Nie wiem co wy tam lubicie robić.
-Wiesz co ,chyba mnie przekonałeś.Mam ochotę na babski dzień.
-Będziesz ich miała aż dwa.
Już po kilkunastu minutach byłem w umówionym przez nas miejscem.Siedziała na ławce i przeglądała coś w telefonie.Z daleka wyglądała na bezbronną,jednak ja wiedziałem,że nie jest taka.Mimo swojej delikatności wiedziała czego chce i była silna.Była silna ale za razem kochająca.Wiedziałem,że cokolwiek się jej przydarzy będzie umiała sobie z tym poradzić.
-Jaki mamy plan na dzisiaj?-zadała pytanie jak tylko usiadłem obok niej na ławce.
-A co by moja księżniczka chciała robić.?-na słowo księżniczka od razu się roześmiała.
-Od kiedy jestem księżniczką?
-Od kiedy tylko chcesz.-tym razem oboje się roześmialiśmy.
-Pojedziemy do mnie do domu?-zapytała cicho jakby się bała.
-Jeśli tylko chcesz.
-Ojciec gdzieś pojechał i nie wiem ile mamy czasu,a chciałabym zabrać rzeczy.
-Jakie znów rzeczy?-lekko się uśmiechnęła zaciskając usta w wąską linię.Pokręciła głową chyba dochodząc do jakiegoś wniosku.
-Nie wiesz co nie jedziemy do mnie.Chciałabym przedstawić ci moich przyjaciół jeśli to nie problem.
-O jezu ale nasz związek wchodzi w wyższy poziom.Jak poznam twoich znajomych,to później rodziców.
-Nie poznasz moich rodziców.-odpowiedziała to bardzo szybko.
-Dlaczego?-jednak gdy zobaczyłem jej wzrok mówiący,że nie chce o tym rozmawiać od razu zmieniłem temat.
-To gdzie ich poznam.?
-Chodź.-zostawiliśmy mój samochód i na piechotę poszliśmy do jakiejś lodziarni gdzie w rogu siedziało kilka osób,które gdy tylko nas zobaczyli pomachali nam radośnie.Maggie od razu im odmachała i pociągnęła mnie z uśmiechem do stolika.Przedstawiła mi każdego po kolei.Było nas do pary.Dwie blondynki tak bardzo do siebie podobne oraz blondyn i brunet.
-Maggie,jutro jest karaoke.-pisnęła jedna z blondynek
-O właśnie musisz tam pójść!-dopowiedziała radośnie druga.
-Nie dziewczyny,nie ma opcji.-od razu zaprzeczyła i popatrzyła na mnie żebym potwierdził jej słowa.
-Zaśpiewa,obiecuję.-szczerze się uśmiechnąłem do jej znajomych.Nigdy jej nie słyszałem więc będę miał okazję ku temu.
-Ile ty tak właściwie masz lat?-Karlos bo tak miał na imię brunet popatrzył na mnie pocierając się po brodzie.
-W lipcu dwadzieścia.
-O stary jak to możliwe ,że nigdzie się nie spotkaliśmy.-brunet pokręcił głową z rozbawienia.
-A więc to ty.-odezwał się blondyn,który tego dnia nie odzywał się za bardzo.Siedział w samym rogu mając na mnie idealny widok.Mój wzrok powędrował na niego.Siedział w brązowych szortach i białej koszulce w paski.A jego jasno niebieskie oczy wywiercały we mnie dziurę.- To ty jesteś ten słynny Christoffer Schistad.Ten,który pobił samego Davida Monroe.Pobił? Nie sorry.Ty go prawie zabiłeś.-poczułem jak wzrok wszystkich jest zwrócony na mnie.Maggie chwyciła mnie za rękę ,jednak nie przeniosłem na nią spojrzenia.Teraz grunt to bycie opanowanym i nie dać wcisnąć sobie bycia najgorszym.
-Tak to ja.-mój spokojny głos wcale nie sprawił,że dziewczyna się uspokoiła.Właściwie rozmowy przy stoliku ucichły i znów każdy spoglądał na mnie tak jak za każdym razem gdy wchodzę do klatki.
-O stary serio?- Karlos nie przejmował się tym,że prawie zabiłem jednego z lepszych chłopaków w mieście.
- O czym wy do cholery mówicie-Maggie zdenerwowała się i to nie mało.
-No proszę czyli ci nie powiedział.-blondyn zakpił i zrobił najgorszą rzecz jaką mógł zrobić.Wpędził ją w poczucie niepewności.
-Maggie,możemy porozmawiać na osobności?-spojrzałem na nią.Przymróżyła oczy i popatrzyła na mnie kręcąc głową.Cholera już drugi raz ucieka ode mnie.Nie czekając na nic innego wstała i wyszła z lokalu.Popatrzyłem na nich i również wybiegłem z budynku.Rozejrzałem się ale nigdzie nie ujrzałem brunetki.Wybrałem szybko jej numer ale nie odbierała.Ruszyłem do parku bo bardzo prawdopodobne,że tam właśnie jest.
Maggie
Gdy tyko to usłyszałam wybiegłam z lokalu.Jak mógł mi nie powiedzieć.Jesteśmy do chuja parą!Otarłam jedną łzę spływającą mi z twarzy bo nie zamierzam o niego płakać.Nie jest pierwszym, który mnie rani.Podchodzę na przystanek i wyciągam mój bilet.Na szczęście autobus podjeżdża punktualnie i nie jest zatłoczony.Siadam na wolnym miejscu gdzieś pod koniec pojazdu.Wkładam słuchawki i zapominam o tym co się wydarzyło.Potrzebuję czasu by sobie to poukładać.
Kilka przystanków dalej wysiadam i szybkim krokiem wchodzę do domu.Trzaskam drzwiami dając upust swoim emocjom.W salonie siedzi tata popijając kawę,gdy mnie zauważa mówi.
-Co cie tak do cholery wkurzyło.
-Nic
-Czyli okres-w połowie schodów słyszę jego śmiech.
-Pieprzcie się wszyscy-z większą siłą trzaskam drzwiami od swojego pokoju.Na biurku zastaję tacę z moim ulubionym obiadem.Uśmiecham się pod nosem i zabieram się za jedzenie.Przerywa mi je niestety dzwonienie telefonu.Niechętnie podchodzę do łóżka i podnoszę przedmiot cały czas przeżuwając kawałki kurczaka i ryżu.
-Halo?-nie patrzę nawet na wyświetlacz
-Porozmawiaj ze mną-jego głos wyprawia mnie w osłupienie.Nie sądziłam,że się mną zainteresuje.
-A czy wielki król Oslo będzie mieć czas?-zapytałam ironicznie.
-Madeline przestań.
-Nie Chris.Zobacz co my w ogóle robimy.Ty jesteś pieprzonym królem Oslo dodatkowo posiadającego dziewczynę.
-Madeline proszę.Chcę ci wszystko wyjaśnić.Będę z tobą całkowicie szczery.Zero kłamstw.-chwilę mu nie odpowiadam analizując za i przeciw.-Maggie?
-Niech ci będzie.Ale musisz się postarać żebym z tobą wyszła.
-Zapraszam cię na randkę.Ale wiem,że nie lubisz tanich podrywów na restaurację.
-Więc co proponujesz?
-Ty ,ja ,zimne piwko i plener.
-A jeśli złapie nas policja.Poza tym chcesz upić siedemnastolatkę?
-Zobacz jak romantycznie będzie uciekać przed policją.Możemy trzymać się za ręce i śmiać się z tego niczym Shrek i Fiona uciekający przed wieśniakami.-cicho śmieję się,bo już wiem,że mnie przekonał.
-Ale ty umiesz zepsuć chwilę.-Śmieję się serdecznie.
-Czyli się zgadzasz?
YOU ARE READING
Zanim się pojawiłeś-Christoffer Schistad
FanficGdzie dwa serca zostają połączone w jedno,by później bezlitośnie zostały rozerwane by już nigdy nie powrócić do poprzedniego stanu. Czy Chris zdobędzie w końcu miłość,która jest a nie tylko wydaje się,że jest. Co w tej historii będzie odgrywać Eva i...