sześć

54 2 0
                                    

Christoffer!-usłyszałem krzyk Evy z dołu.-Gdzie twoja mama trzyma jakieś nożyczki?

-Po co ci nożyczki,kochanie?-stojąc już w przejściu w kuchni patrzyłem na niezaradne poczynania rudzielca.

-Chciałam przyciąć te badyle za oknem.-wskazała na ukochany krzak mojej matki.

-Zwariowałaś?To ulubiony krzew mojej matki.Jeszcze nie zakwitł,ale latem będzie pięknie.

-Dobrze,że nie znalazłam tych nożyczek.-zaśmiała się podchodząc do mnie i wtulając się we mnie.Poczułem wibracje i wyciągnąłem mój telefon.Od razy na moich ustach pojawił się cwaniacki uśmiech.

-Muszę jechać,mamy niezapowiedziany wykład.-skłamałem.

-Już?Przecież dopiero co przyjechaliśmy.

-Ty zostań.Przyjadę po ciebie za dwa dni bo mam zbyt dużo nauki.

-Myślałam,że spędzimy ten czas razem.

-Jest tu moja kuzynka,idź z nią na zakupy czy siedźcie i przeglądajcie magazyny modowe.Nie wiem co wy tam lubicie robić.

-Wiesz co ,chyba mnie przekonałeś.Mam ochotę na babski dzień.

-Będziesz ich miała aż dwa.

Już po kilkunastu minutach byłem w umówionym przez nas miejscem.Siedziała na ławce i przeglądała coś w telefonie.Z daleka wyglądała na bezbronną,jednak ja wiedziałem,że nie jest taka.Mimo swojej delikatności wiedziała czego chce i była silna.Była silna ale za razem kochająca.Wiedziałem,że cokolwiek się jej przydarzy będzie umiała sobie z tym poradzić.

-Jaki mamy plan na dzisiaj?-zadała pytanie jak tylko usiadłem obok niej na ławce.

-A co by moja księżniczka chciała robić.?-na słowo księżniczka od razu się roześmiała.

-Od kiedy jestem księżniczką?

-Od kiedy tylko chcesz.-tym razem oboje się roześmialiśmy.

-Pojedziemy do mnie do domu?-zapytała cicho jakby się bała.

-Jeśli tylko chcesz.

-Ojciec gdzieś pojechał i nie wiem ile mamy czasu,a chciałabym zabrać rzeczy.

-Jakie znów rzeczy?-lekko się uśmiechnęła zaciskając usta w wąską linię.Pokręciła głową chyba dochodząc do jakiegoś wniosku.

-Nie wiesz co nie jedziemy do mnie.Chciałabym przedstawić ci moich przyjaciół jeśli to nie problem.

-O jezu ale nasz związek wchodzi w wyższy poziom.Jak poznam twoich znajomych,to później rodziców.

-Nie poznasz moich rodziców.-odpowiedziała to bardzo szybko.

-Dlaczego?-jednak gdy zobaczyłem jej wzrok mówiący,że nie chce o tym rozmawiać od razu zmieniłem temat.

-To gdzie ich poznam.?

-Chodź.-zostawiliśmy mój samochód i na piechotę poszliśmy do jakiejś lodziarni gdzie w rogu siedziało kilka osób,które gdy tylko nas zobaczyli pomachali nam radośnie.Maggie od razu im odmachała i pociągnęła mnie z uśmiechem do stolika.Przedstawiła mi każdego po kolei.Było nas do pary.Dwie blondynki tak bardzo do siebie podobne oraz blondyn i brunet.

-Maggie,jutro jest karaoke.-pisnęła jedna z blondynek

-O właśnie musisz tam pójść!-dopowiedziała radośnie druga.

-Nie dziewczyny,nie ma opcji.-od razu zaprzeczyła i popatrzyła na mnie żebym potwierdził jej słowa.

-Zaśpiewa,obiecuję.-szczerze się uśmiechnąłem do jej znajomych.Nigdy jej nie słyszałem więc będę miał okazję ku temu.

-Ile ty tak właściwie masz lat?-Karlos bo tak miał na imię brunet popatrzył na mnie pocierając się po brodzie.

-W lipcu dwadzieścia.

-O stary jak to możliwe ,że nigdzie się nie spotkaliśmy.-brunet pokręcił głową z rozbawienia.

-A więc to ty.-odezwał się blondyn,który tego dnia nie odzywał się za bardzo.Siedział w samym rogu mając na mnie idealny widok.Mój wzrok powędrował na niego.Siedział w brązowych szortach i białej koszulce w paski.A jego jasno niebieskie oczy wywiercały we mnie dziurę.- To ty jesteś ten słynny Christoffer Schistad.Ten,który pobił samego Davida Monroe.Pobił? Nie sorry.Ty go prawie zabiłeś.-poczułem jak wzrok wszystkich jest zwrócony na mnie.Maggie chwyciła mnie za rękę ,jednak nie przeniosłem na nią spojrzenia.Teraz grunt to bycie opanowanym i nie dać wcisnąć sobie bycia najgorszym.

-Tak to ja.-mój spokojny głos wcale nie sprawił,że dziewczyna się uspokoiła.Właściwie rozmowy przy stoliku ucichły i znów każdy spoglądał na mnie tak jak za każdym razem gdy wchodzę do klatki.

-O stary serio?- Karlos nie przejmował się tym,że prawie zabiłem jednego z lepszych chłopaków w mieście.

- O czym wy do cholery mówicie-Maggie zdenerwowała się i to nie mało.

-No proszę czyli ci nie powiedział.-blondyn zakpił i zrobił najgorszą rzecz jaką mógł zrobić.Wpędził ją w poczucie niepewności.

-Maggie,możemy porozmawiać na osobności?-spojrzałem na nią.Przymróżyła oczy i popatrzyła na mnie kręcąc głową.Cholera już drugi raz ucieka ode mnie.Nie czekając na nic innego wstała i wyszła z lokalu.Popatrzyłem na nich i również wybiegłem z budynku.Rozejrzałem się ale nigdzie nie ujrzałem brunetki.Wybrałem szybko jej numer ale nie odbierała.Ruszyłem do parku bo bardzo prawdopodobne,że tam właśnie jest.

Maggie

Gdy tyko to usłyszałam wybiegłam z lokalu.Jak mógł mi nie powiedzieć.Jesteśmy do chuja parą!Otarłam jedną łzę spływającą mi z twarzy bo nie zamierzam o niego płakać.Nie jest pierwszym, który mnie rani.Podchodzę na przystanek i wyciągam mój bilet.Na szczęście autobus podjeżdża punktualnie i nie jest zatłoczony.Siadam na wolnym miejscu gdzieś pod koniec pojazdu.Wkładam słuchawki i zapominam o tym co się wydarzyło.Potrzebuję czasu by sobie to poukładać.

Kilka przystanków dalej wysiadam i szybkim krokiem wchodzę do domu.Trzaskam drzwiami dając upust swoim emocjom.W salonie siedzi tata popijając kawę,gdy mnie zauważa mówi.

-Co cie tak do cholery wkurzyło.

-Nic

-Czyli okres-w połowie schodów słyszę jego śmiech.

-Pieprzcie się wszyscy-z większą siłą trzaskam drzwiami od swojego pokoju.Na biurku zastaję tacę z moim ulubionym obiadem.Uśmiecham się pod nosem i  zabieram się za jedzenie.Przerywa mi je niestety dzwonienie telefonu.Niechętnie podchodzę do łóżka i podnoszę przedmiot cały czas przeżuwając kawałki kurczaka i ryżu.

-Halo?-nie patrzę nawet na wyświetlacz

-Porozmawiaj ze mną-jego głos wyprawia mnie w osłupienie.Nie sądziłam,że się mną zainteresuje.

-A czy wielki król Oslo będzie mieć czas?-zapytałam ironicznie.

-Madeline przestań.

-Nie Chris.Zobacz co my w ogóle robimy.Ty jesteś pieprzonym królem Oslo dodatkowo posiadającego dziewczynę.

-Madeline proszę.Chcę ci wszystko wyjaśnić.Będę z tobą całkowicie szczery.Zero kłamstw.-chwilę mu nie odpowiadam analizując za i przeciw.-Maggie?

-Niech ci będzie.Ale musisz się postarać żebym z tobą wyszła.

-Zapraszam cię na randkę.Ale wiem,że nie lubisz tanich podrywów na restaurację.

-Więc co proponujesz?

-Ty ,ja ,zimne piwko i plener.

-A jeśli złapie nas policja.Poza tym chcesz upić siedemnastolatkę?

-Zobacz jak romantycznie będzie uciekać przed policją.Możemy trzymać się za ręce i śmiać się z tego niczym Shrek i Fiona uciekający przed wieśniakami.-cicho śmieję się,bo już wiem,że mnie przekonał.

-Ale ty umiesz zepsuć chwilę.-Śmieję się serdecznie.

-Czyli się zgadzasz?

Zanim się pojawiłeś-Christoffer SchistadWhere stories live. Discover now