02.

1K 41 7
                                    

Schodząc po stopniach, słyszałam ciąg rozmowy. Brały w nim udział trzy głosy. Dwa znałam doskonale, z kolei trzeci... Słyszałam po raz pierwszy.

- O! Luke to jest moja córka - Summer, a skarbie to jest Lukas - objaśniała mama. Nie wiem po co, bo dobrze znałam jego imię, a on moje.

- Tak, to ja w całej okazałości - przewróciłam oczami i wskazałam na siebie.

- Summer! Zachowuj się! - uspokajała mnie matka.

- Prędzej czy później poznałby mnie, a co wstydzisz się swojej rodzonej córki? - dodałam z kpiną.

- Kochanie...

- Mamoo... - nasladowałam ją.

- Eh - westchnęła kobieta.

- Ah - rzuciłam z sarkazmem.

- A więc Luke, to jest właśnie ona - wtrącił się Will. Był trochę zmieszany naszą "kłótnią". Spojrzałam na blondyna. Miał niebieskie oczy i jasną cerę. Był też dobrze zbudowany, jak ojciec. Zauważyłam, że ledwo powstrzymuje śmiech, ja już niestety nie wytrzymałam i wybuchłam chichotem. Luke po chwili dołączył do mnie.

- Dom wariatów, po prostu dom wariatów! - krzyczała Soph Bell wymachując przy tym zabawnie rękami. Will dodał coś pod nosem i znikł za moją matką.

- Na serio wyleciałaś ze szkoły? - spytał Lukas, gdy opanował się.

- Taaa, za "bezczelne zachowanie" - dodałam, robiąc cudzysłów w powietrzu.

- Nieźle pocisłaś swojej mamie, wy tak zawsze? - zaśmiał się lekko.

- Yhy, na każdym kroku. Więc jeśli do tej pory był tu spokój, to teraz będzie go znacznie mniej - rzuciłam zabawnie.

- Tym lepiej, czasem cisza jest denerwująca.

- Yhy.

- Idę się przebrać, nadal cuchnę po treningu.

- Yhy.

- Lubisz denerwować, ludzi, co?

- Yhy.

- Już cię lubię, Summer - zasmiał się i zniknął na piętrze.

Kolejny laluś ...

Tym czasem postanowiłam pozwiedzać trochę mój nowy dom. Parter poszedł mi szybko i nadal nie mogłam się nadziwić, jak ktoś może mieć tak dobry gust. Wszystkie pomieszczenia łączył ład, spokój i harmonia. Czuło się ciepło bijące od tego mieszkania.

Kończąc na kuchni, weszłam po schodach na piętro. Otworzyłam drzwi łazienki, w ogóle nie pukając. Przeliczyłam się jednak, co do pustego wnętrza. W środku znajdował się blondasek w samych bokserkach. Zaśmiałam się widząc ich różową barwę. Chłopak nie zauważył mojej obecności w tym pomieszczeniu, gdyż śpiewał pod nosem tekst, nie znanej mi piosenki. Miał całkiem niezły głos. Ignorując go, rozejrzałam się po toalecie. W rogu stała ogromna wanna, a obok prysznic. Wszędzie były wyłożone kremowe kafelki. Na drugiej stronie wisiało wielkie lustro, a pod znajdowała się nie mniejsza umywalka. Obok stał kibel, a kawałek dalej stał kosz. W łazience były jeszcze dwie szafki i pojemnik na brudne ubrania.

- Summer! - dopiero teraz Luke zauważył mnie. Brawo za spostrzegawczość.

- Tak, to moje imię. Następnym razem zamykaj drzwi. Nie mam w zwyczaju pukać - powiedziałam i wyszłam, zostawiając oniemiałego blondaska.

D.U.P.E.K. | L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz