13.

806 35 9
                                    

Wczoraj po treningu byłam odebrać moją brykę, więc dzisiaj wstałam szczęśliwa. W skowronkach przebrałam się w ciuchy. Założyłam leginsy i biały koronkowy crop top. Włosy związałam w niedbałego koka i zrobiłam lekki makijaż. Dzisiaj tak trochę na dziewczęco.

- Lu! - zawitałam w jego progach. Stał akurat w bokserkach w pingwingi i przeglądał się w lustrze. - Gdzie są moje buty?!

Szukałam ich wszędzie i naprawdę nigdzie ich nie ma.

- Po pierwsze: naucz się pukać, a po drugie: skąd mam wiedzieć gdzie masz te swoje buty. Pewnie ten twój kochaś ci zabrał - prychnęłam. Chłopcy nadal nie wiedzą o homoseksualnych stosunkach Lou. Chcę, że by polubili go, bez względu na to.

- Po co w ogóle tu przyszłam - pokręciłam głową. - I ja nigdy nie pukam, zapamiętaj to sobie.

Zła opuściłam jego pokój i w skarpetkach zeszłam na dół.

- Cześć, skarbuś - mama przywitała mnie.

- Hej? Co ty robisz tu tak wcześnie?

- Przesunęli mi jedno spotkanie - westchnęła. - Proszę, to twoje śniadanie - przysunęla mi niebieski talerz.

- Aha, dzięki Soph.

- Przekaż Luke'owi, że dla niego też są kanapki. Ja muszę już lecieć, pa - rzuciła i biegiem opuściła mieszkanie.

- Tam są twoje kanapki - pokazałam na blat, gdy w pomieszczeniu zjawił się blondyn.

- Taa - powiedział, jedząc. Wstałam od stołu, nie chcąc słuchać kazań chłopaka.

Podszedłam do szafy i otworzyłam ją. Soph mogła mi schować trampki. Miałam rację, leżały na jednej z półek. Szybko wślizgnęłam je na nogi i zabierając torbę, wyszłam na dwór.

- Wreszcie! - pisnęłam podekscytowana, siadając na brykę. Nie patrząc za siebie, ruszyłam z pełnym gazem.

***

- Siemaneczko! - pomachałam drużynie. Wszyscy zgodnie się przywitali. Wyjęłam z torby strój i zaczęłam się przebierać.

- Co jest między tobą, a Luke'iem?

- Powietrze - prychnęłam.

- Pytam na serio. Od paru dni traktujecie się inaczej... To nie jest normalne, coś się stało?

- Cal, nie wiem. Lu sam z siebie zaczął się tak zachowywać. Nic mu nie zrobilam, rly - wytłumaczyłam.

- Rozumiem Summer. Po prostu to robi się dziwne... - przejechał dłonią po włosach.

- Wiem... - szepnęłam.

***

- Macie jakieś plany na dziś? - podczas lunchu pytała Hol.

- Nie, a co? - spytałam.

- Max urządza imprezę. Będzie cała szkoła, wchodzicie w to?

- Jasne - odpowiedziałam.

- Ja też - usmiechnęła się Blace.

- To świetnie! - dziewczyna zaklasnęła w dłonie.

- Patrzcie, dzisiaj znowu ma inną - prychnęła B, gdy do stołówki wszedł kapitan drużyny. Faktycznie szedł pod ręką z Mercedes.

D.U.P.E.K. | L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz