10.

874 40 8
                                    

- Dzieci, myślę, że mogłybyście iść na górę. Mamy kilka spraw do załatwienia, więc nie chcemy byście się zanudzili na śmierć.

- Dobrze mamo - zwrócił się do niej Jace i wskazał nam drogę. Z ciekawością wstałam od stołu i przy akompaniamencie kroków chłopaków, podążyłam za nimi.

- A więc jesteście parą? - seplenił chłopak. Chciałam zaprzeczyć, ale ktoś mnie uprzedził.

- Tak, Sumie jest miłością mojego życia - moje oczy właśnie wyleciały z orbit.

- Widać - stwierdził. Ja nadal byłam w szoku.

- Udawaj, może być przednia zabawa - szepnął mi Lu na ucho, a ja nie będąc zdolna nic powiedzieć, kiwnęłam głową.

- To jest moja sypialnia - odwrócił się do nas, plując mi prosto w twarz. Fajnie. Spojrzałam na chłopaka obok, który chichrał się z pana-plujki. Westchnęłam i weszłam do pomieszczenia. Pokój był urządzony w ciemnych kolorach. Pod ścianą stało wielkie biurko, a na nim z cztery monitory komputerowe. Na łóżku walały się stosy książek, a na podłodze, leżały porozrzucane ubrania. Miło...

- Mam nadzieje, że nie będziecie się tu całować, bo ja... no wiecie... niezbyt mam zamiar to oglądać - dokończył nieco speszony.

Lukey się zaśmiał i objął mnie ramieniem, na co zrobiłam grymas na twarzy.

- Mojej dziewczynie nie podoba się ten pomysł - oznajmił.

- Zauważyłem... - powiedział nieprzekonany.

- Kolacja! Dzieci możecie zejść! - głos kobiety dobiegł z dołu. Uradowana, iż niezręczna chwila została przerwana, pobiegłam do jadalni.

- Wy tak na serio jesteście razem? - szepnął Jace przy posiłku.

- Nie - pokręciłam głową. - Udaje tylko, gdyż jest gejem, a rodzice by tego nie zaakceptowali.

Hemmo lekko zachichotał i mrugnąl do chłopaka, który zrobił się czerwony jak burak.

- M... Mamo j... ja już p.... pójdę..  - wyjąkał i znikł w wyjściu.

~*~

- Na serio nie wiem jakim cudem dałam się wyciągnąć z domu - prychnęłam.

- Ja też - stwierdził blondyn. - To była porażka.

- Szczególnie kiedy Jace wrócił i obżygał ci buty - wybuchłam śmiechem, a po chwili hemmo przyłączył się do mnie.

- Co tu tak wesoło? - spytała Soph.

- Zobaczyliśmy ciebie i jakoś tak wyszło - wzruszyłam ramionami, a mój towarzysz zakrył ręką usta.

- A myślałam, że Luke śmieje się z ciebie i Jace'a. Zauważyłam między wami nić porozumienia - mrugnęła do mnie, a ja udałam odruch wymiotny. Z kolei Lu leżał na podłodze i tarzał się jak opętany.

- Soph, nie ukrywajmy, ja wszystkim wpadam w oko. Nawet Lu - dodałam i z triumfującym uśmieszkiem, opuścilam jakże przemiłe towarzystwo.

Dochodziła dopiero siedemnasta, więc postanowiłam pobiegać. Dawno tego nie robiłam, a z racji tego, iz się nudze, jest to idealna okazja do nadrobienia kondycji.

Założyłam krótkie materiałowe spodenki  i stanik do biegania. Do tego związałam włosy w luźny warkocz, a na nogi wciągnęłam jaskrawe buty. Szczęśliwa zeszłam na dół.

D.U.P.E.K. | L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz