01.

1.4K 40 5
                                    

- Summer! - zawołała mnie mama.

- Już idę! - odkrzyczałam jej. To dzisiaj moje życie miało się całkowicie zmienić. Moja rodzicielka znalazła sobie nowego partnera i po przyjęciu oświadczyn, zakomunikowała mi, że przeprowadzamy się do Sydney. W sumie było mi to na rękę. Z poprzedniej szkoły mnie wywalili za bazczelne zachowanie, więc nic nie traciłam.

- Ile na ciebie można czekać? Przed nami długa droga, więc chociaż raz mogłabyś okazać szacunek - przewróciłam oczami na jej komentarz. Z Soph miałam dosyć dobre kontakty. Takie jakie powinny być między matką, a córką. Czasem dochodziło jeszcze mówienie do siebie po imieniu.

- Przepraszam, to co jedziemy już? - tak naprawdę byłam podekscytowana nowym domem. Poznałam już narzeczonego mamy - Willa, i muszę stwierdzić, że facet jest w porzo. Do tego fakt, że ma syna w moim wieku tylko podsycał moją ciekawość.

- Wsiadaj i możemy startować. Will obiecał odebrać nas z lotniska.

Pokiwałam głową i zajęłam miejsce w czarnym bmw. Do lotniska nie było daleko, nasz poprzedni dom leżał w centrum miasta, więc warunki i dojazd do większości miejsc był szybki.

*

- Ileż można czekać, Will?! - krzyknęłam w jego stronę. Chciałam się z nim podroczyć, tak naprawdę czekałam z Soph niecałe pięć minut.

- Przepraszam, ale były korki. Jak minęła podróż?

- Było by rewelacyjnie, gdyby nie taki typ, który bezczelnie gapił mi się w cycki! - powiedziałam urażona. Tak na serio, miałam to głęboko w poważaniu. 

- Widocznie jest na co zawiesić oko! - zasmiał się mężczyzna. Nie pozostałam mu dłużna i po chwili oboje rechotaliśmy jak stare żaby.

*

- Witaj w naszym nowym domu - usłyszałam głos matki. Mieszkanie było dosyć dużych rozmiarów. Do tego jasne kolory dodawały mu objętości i swobody. Spodobało mi się.

- Gdzie jest mój pokój? - przeszłam do rzeczy.

- Jak zawsze konkretna. Pierwsze drzwi po prawo na piętrze.

Udałam się według wskazówek na piętro. Znajdowała się tu czwórka drzwi. W tym jedne prowadziły do mojego świata. Otwarłam je i przede mną ukazał się niesamowity widok. Wszystko było takie, jakie sobie wymarzyłam.

- I jak? - obróciłam się do tyłu.

- Świetnie, dziękuje! - uradowana podbiegłam do dobrze zbudowanego mężczyzny.

- Nie ma za co córuś - zaśmiał się.

- Córuś? - spytałam.

- Yyy... wybacz... nie.. - mówił zmieszany.

- Will, jest git. Ja traktuję cię jak tatę, a ty mnie jak córkę - objął mnie mocniej.


- Cieszę się, Summer.

- Ja też, tato - uśmiechnął się. Usłyszałam parkujący samochód. Spojrzałam pytająco na Willa.

- Luke, wrócił z treningu. Jest kapitanem w szkolnej drużynie koszykarskiej - wyjaśnił mi. - A, zapomniałbym, Soph zapisała cię do liceum, gdzie chodzi Lukas. Stwierdziła, że poczujesz się pewniej. Od jutra zaczynasz, książki masz w biurku, tak samo plan lekcji. A twoja bryka jest w garażu - podziękowałam za informacje.

- Will? A reszta drzwi dokąd prowadzi? - zaśmiał się.

- Na przeciwko jest pokój Luke'a, obok niego zejście do piwnicy, a koło twojej sypialni jest wasza wspólna łazienka - to chyba jedyny minus... - Summer, zejdź za chwilę na dół. Musisz wreszcie poznać mojego syna.

- Dobrze.

Witaj, Sydney. Summer trochę tu zabawi - pomyślałam i zeszłam na dół.



D.U.P.E.K. | L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz