07.

901 41 6
                                    

- Shh.. - uspokajał mnie blondyn. Niestety w moim przypadku, pogorszyło tylko to sprawę.

- Sumie, powiedz mi, kto ci to zrobił? - mówił dosyć spokojnie.

Oczywiście, ja, jak to ja, wzmocniłam uścisk i zacisnęłam piąstki na jego koszulce, wybuchając większym płaczem.

Po chwili jego telefon zaczął dzwonić. Zabrałam jedną rękę z moich pleców i odebrał. Chyba jednak nie wygodnie mu było, gdyż przełączył na głośno mówiący.

- Luke, co wy tam robicie? - śmiał się Calum, a ja doskonale czułam podtekst.

- Jak bzykanko w kantorku? - powiedział drugi głos. Był to chyba Mike.

- Mam nadzieje, że nie zostanę jeszcze wujkiem! - wykrzyknął Ashton.

- Możecie się zamknąć!? - do głosu doszedł Lu.

- Co taki nerwowy jesteś? Summer ci nie dała? - nie przestawał chichrać się mulat.

- Potrzebuję pomocy, Sumie jest w dosyć nie racjonalnym stanie - tłumaczył.

- Skąd ty takie słowa znasz? Słownik czytałeś? - żartował Mike.

- Ja nie żartuje! - zdenerwował się hemmo.

- Gdzie jesteście? - odezwał się już poważny Ash.

- Koło sali matematycznej. Pośpieszcie się - dodał i nadusił czerwoną słuchawkę.

- Spokojnie, Sumie. Jak tylko się dowiem, kto to zrobił to od razu pożałuje tego czynu.

- D-dzięku-uję... - mówiłam między salwą płaczu.

Luke gładził ręką moje plecy w celu uspokojenia.

- Tu jesteście! - usłyszałam głos kolorowłosego.

- Ty nie żartowałeś... - powiedział zdumiony Calum.

- Co jej jest? - zapytał Ashton.

- Nie wiem. Prawie spadła ze schodów, ale w porę ją złapałem. Ktoś musiał ją uderzyć i to mocno w policzek. Nic więcej nie wiem, jest cała roztrzęsiona.

- Widzę... - rzekł Cal.

- Co teraz robimy?

- Weźmy ją do domu. Mówiłeś, że dzisiaj waszych starych ma nie być - mówił do blondyna Mike.

- Zapomniałem - brawo Luke. - Jedźmy już, trzeba ją opatrzeć.

Chłopak wziął mnie na ręce, sama nie wiem, po raz który, tego dnia, i skierował się do auta.

- Widzę, że dzień kończymy tak, jak zaczęliśmy - zachichotał Cal.

Ashton zganił go wzrokiem, dając do zrozumienia, że to nie pora na żarty.

Po kilku minutach byliśmy u nas w domu.

- Ash przynieść apteczkę.

Hemmimgs posadził mnie na wannie, a sam przejął od Asha pudełko.

- Może trochę boleć - kiwnęłam niepewnie głową.

- Ałć - syknęłam.

- Przepraszam.

- D-długo jeszcze? - jęknęłam.

- Już skończyłem - posłał mi uśmiech.

- D-dziękuję.

- Sumie, powiesz nam co się stało? - spytał Lu. Od momentu przemycia mojej rany, siedziałam na kanapie i w patrywałam się w ścianę.

- Co się dzieje Summer?

D.U.P.E.K. | L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz