Przekraczając szkolne progi, liczyłam na zwyczajną szkołę. Cóż, myliłam się. Była ona urządzona w przepięknych kolorach i zachęcała do zwiedzenia jej środka. Podeszłam do elektronicznej mapki na korytarzu i przejrzałam ją szybko. W miarę szybko odnalazłam odpowiednią salę, w której rozpoczynałam dzisiejsze zajęcia. Jednak najpierw musiałam udać się do sekretariatu podpisać odpowiednie papierki i odebrać numer szafki.
Jęknęłam nie zadowolona, kiedy okazało się, że sala matematyczna jest w przeciwnym kierunku, jak sekretariat. Powolnie ruszyłam w kierunku gabinetu, czując na sobie ciekawskie spojrzenia uczniów.
- Dzień dobry, miałam się zgłosić tutaj - oznajmiłam starszej kobiecie.
- Ach, tak. Panienka Summer Bell? Proszę tu podpisać. Została przydzielona ci szafka numer 369, kod do niej masz na tej karteczce. Plan lekcj..
- Znam już plan lekcji, jeśli to już wszystko, to pozwoli pani, że udam się na matme - posłałam jej sztuczny uśmiech i wyszłam, trzaskając drzwiami.
Błądziłam po korytarzach, szukając tego głupiego numeru szafki. Gdy wreszcie go odnalazłam, stwierdziłam, że znajduje się praktycznie na środku głównego korytarza. Pominęłam ten fakt i nie zwracając na nic uwagi, podreptałam pod salę matematyczną.
Popatrzyłam na zegar. Niestety jestem spóźniona. Lekcja trwa od pięciu minut. A zresztą, od kiedy mnie to obchodzi? Otworzyłam drzwi i spotkałam się z falą kolejnych ciekawskich spojrzeń.
- Witaj, młoda damo. Nie nauczono cię, że nie spóźnia się na zajęcia? - spytał nie miło nauczyciel.
- Dzień dobry, stary pryku. Jak pan widzi, widocznie nie - słyszałam ciche wybuchy śmiechu.
- Widzę, że jesteś nowa. Nazywam się Dave Pupman i uczę matematyki - nie domyśliłabym się. Gdy jednak przypomniałam sobie jego nazwisko... Zaczęłam śmiać się jak opętana. Nic więcej nie mówiąc, wyłapałam wolne miejsce pod oknem i ruszyłam w jego kierunku. Idąc, rzucano w moją stronę pojedyncze komentarze, typu: to ta od motora, szacun, jechała na 10 centymetrowych szpilkach na motocyklu, zna hemmingsa itp. Żenujące...
Po zajęciu miejsca w ławce, zaczęłam przyglądać się osobom. Przede mną siedziało dwóch chłopaków. Kojarzyłam ich ze szkolnej elity. A szczególnie jednego, na moje oko nie był rodzonym Australijczykiem.
- Dobrze, przydzielę was do trzyosobowych grup. Wykonacie projekt na temat ostatniej lekcji.
O matko, tylko niech będę z kimś normalnym...
- Składy grup dowiedzie się na następnej lekcji - i zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy, ignorując słowa nauczyciela.
Spojrzałam na mój plan, miałam mieć teraz wf. Spokojnym krokiem ruszyłam w stronę szafki. Nadal czułam te spojrzenia. W tym też elity i Luke'a.
- No co się gapicie?! Człowieka nie widzieliście?! - wydarłam się, a wszyscy podskoczyli i posłusznie zajęli się czymś innym.
- Nieźle - skomentował jakiś osobnik.
- Ma się ten dar - przewróciłam oczami. Nie zwracając uwagi na blondyna, udałam się do szatni.
- Moi znajomi chcą cię poznać - stanęłam.
- Naprawdę?! - prychnęłam. - To super, tylko jest tyci problem. Ja nie chcę - i odeszłam, zostawiając go w szoku.
Gdy odnalazłam szatnie, dziewczyny już tam były. Kilka z nich poznałam z korytarza, czy też lekcji matematyki.
Wywołując poruszenie między nimi, zaczęłam się przebierać. Ubrałam czerwoną bokserkę i czarne spodenki, włosy związałam niedbale w koka. Gotowa weszłam na salę. Z ilustrowałam każdą dziewczynę i muszę stwierdzić, że oprócz mnie, może dwie ubrały się przyzwoicie. Reszta bluzki z dużym dekoldem i spodenki na pół dupy. Dopiero po jakiejś chwili zobaczyłam płeć męską. Czyli mamy razem wf? (...)
CZYTASZ
D.U.P.E.K. | L. H.
FanfictionNastoletnia Summer jest zmuszona do zmiany szkoły. Przyczynia się do tego matka, a także jej bezczelne zachowanie. Dziewczyna jednak nie spodziewa się, że w nowym domu będzie musiała znosić kolejnego lalusia.