- Cześć Mamcia - weszłam do kuchni o własnych siłach, całując kobietę w policzek.
Była dopiero piąta piętnaście, ale zamierzałam iść trochę pobiegać.- Oo, Summer! - Sophie podskoczyła. - Wystraszyłaś mnie! Co robisz tak wcześnie na nogach? - mama nie przerywając smażenia jajek, spytała mnie.
- Zaraz idę biegać - westchnęłam, gryząc jabłko. Na dworze było już widać pierwsze promyki słońca.
- Widzę, że szybko zaczynasz - odwróciła się, spoglądając na mnie. Następnie włożyła jajko na talerz.
- Taaa. A ty co robisz o tej porze? - zmarszczyłam brew. Wiedziałam, że moja rodzicielka lubi wcześnie wstawać, ale żeby aż tak?
- Nie mogłam spać - powiedziała, próbując pierwszy kęs śniadania.
Przytaknęłam głową, wychodząc z pomieszczenia. Czas ucieka, a niedługo do szkoły będzie trzeba iść.
Ubrałam neonowe tenisówki i tego samego koloru bluzę sportową. Do uszu włożyłam słuchawki i puściłam piosenkę "See you again". Może i nie jest idealna do biegania, ale po prostu ją uwielbiam, więc musicie to przeboleć.
Chwyciłam klamkę od drzwi i wyszłam na dwór. Dawno tego nie robiłam, ale od czegoś trzeba zacząć.
Truchtem powoli pokonywałam pierwsze odcinki drogi.
<><><>
- Laski! - z piskiem podbiegła do mnie i do Blace, Holi. Zdziwione spojrzałyśmy po sobie, nie wiedząc o co chodzi.
- Co się stało?
- Chłopaki wymyślili, że w weekend robimy kolejne zadanie z listy - przeraziła się dziewczyna.
- Nooo i? - nie bardzo orientowałam się w temacie. - Co jest tym trzecim punktem? - usiadłam przy naszym stoliku. Obok mnie zajęła miejsce blondynka.
- Jak to co?! - prychnęła Holiday. - Nie wiem jak mogłam to podpisać... Za Chiny ludowe tego nie zrobię...
- Ale czego? - do stołu doszła elita.
- Hols przeżywa weekend - rzekłam, spoglądając na Luke'a.
- Weekend...? - Mike wyglądał na zamyślonego. - A, zadanie! - natychmiast wyszczerzył się i spojrzał zabójczo na nas. Chłopcy też automatycznie poprawili swój nastrój. Co o chodziło?
- Co jest tym trzecim podpunktem? - spytałam zaciekawiona. Byłam wręcz pewna, iż skoro oni są z tego zadowoleni to dla nas dziewczyn to nic przyjemnego...
Zrobiłam gryz swojej kanapki, czekając i patrząc uważnie na chłopaków.
- Mamy wejść do morza nago - Holi w końcu wydusiła to z siebie. Zrobiłam oczy wielkości kosmosu i z trudem przełknęłam śniadanie, unikając zakrztuszenia.
- Wy pogłupialiście! Nie zrobię tego za żadne skarby - powiedziałam pewnie.
- Wymiękasz? - zakpił Calum, a reszta pokiwała głowami. Prychnęłam i gwałtownie wstałam od stołu.
- Co się glapicie?! - krzyknęłam do pozostałych uczniów, wychodząc ze stołówki.
Pierwszy dzień bez kontuzji, i pierwszy dzień, w którym kłócę się że znajomymi. Chociaż czy to można nazwać kłótnią? Niby podpisałam te zadania, no ale nie sądziłam, że niektóre będziemy robić serio...
A zresztą oni też będą musieli wejść nago. Nie żeby sprawiało mi to przyjemność, no ale sam fakt, że to płeć przeciwna może onieśmielać.
To moi przyjaciele i o ten jeden punkt będziemy się kłócić? Może powinnam odpuścić, w końcu zgodziłam się na wszystko. Plus jestem odważna, c'nie?
Muszę to przemyśleć na spokojnie. W szkole nie ma do tego warunków i jestem narażona na spotkanie znajomych...
Spojrzałam za siebie, naciągając kaptur na głowę. Czas na pierwsze szkolne wagary.
Wyszłam ze szkoły idąc przed siebie. Nie wiedziałam, gdzie dojdę. Po prostu chciałam być sama. Ostatni raz zerknęłam na budynek, znikając za rogiem.
<><><>
7 nieodebranych połączeń... A sorry, 27... Źle przeczytałam...
Odrzuciłam kolejne, które tym razem było od Blace i położyłam się w trawie. Była dopiero piętnasta trzydzieści cztery. Reasumując, siedzę tu już pięć godzin i nadal nie mam odpowiedzi.
Chociaż prawdę mówiąc, podjęłam decyzję. Tylko, że pomimo tego nie chcę stąd iść. Fajnie odetchnąć od miastowego życia i poczuć wiatr we włosach.
Zamknęłam oczy, czując zapach kwiatów. To było zbyt piękne.
Ciekawe czy martwią się o mnie?
Co za głupie pytanie... Nie uciekłam przed nimi, a raczej chciałam i potrzebowałam takiej chwili. Już nawet nie chodzi o te głupie zadanie, a o inne sprawy. Ważniejsze. Ostatnio dużo się wydarzyło, no i kiedyś trzeba było to wszystko dokładnie przemyśleć. Dzisiaj był taki moment. Chwila refleksji. Może i powinnam uprzedzić o tym innych, ale to miało być moje.
Mój czas, moje decyzję, moje życie...
Wzięłam telefon do ręki, słysząc kolejny dźwięk dobijania się do mnie. Nawet nie spojrzałam kto dzwoni, tylko od razu wyciszyłam komórkę.
Jeszcze mam czas.
<><><>
- Gdzieś ty była, do kurwy nędzy?! - takie oto słowa powitały mnie w korytarzu.
- Też miło cię widzieć, Luke - powiedziałam uśmiechnięta.
- Wiesz jak się martwiliśmy?! - krzyknął, a ja wzruszyłam ramionami.
- Bo akurat uwierzę, że ty się o mnie martwiłeś. Masz mnie w dupie, Luke. Każdy o tym wie - spojrzałam w jego oczy, niebieskie niczym ocean. - Od początku zaczęliśmy źle. Nie udawajmy przyjaźni, bo to nam nie wychodzi... - szepnęłam. Nie sądziłam tak ani w jednym stopniu, ale... No właśnie nie wiem dlaczego to powiedziałam.
Może bałam się, że to zajdzie za daleko?
- Czyli sądzisz, że ja udawałem? Pomagałem ci dla zabawy? Miałem cię gdzieś? Bo ja sądziłem, że wreszcie się dogadujemy...
Nie odpowiadając, pobiegłam do swojego pokoju.
Rada dla was: jeśli naprawdę wam na komuś zależy, pokażcie jej to i udowodnijcie...
Ja zrobiłam wszystko na przekór, i stałam się najgorszą osobą...
Jak ja to odkręcę?!
CZYTASZ
D.U.P.E.K. | L. H.
Hayran KurguNastoletnia Summer jest zmuszona do zmiany szkoły. Przyczynia się do tego matka, a także jej bezczelne zachowanie. Dziewczyna jednak nie spodziewa się, że w nowym domu będzie musiała znosić kolejnego lalusia.