Keith to idiota i muszę go niańczyć (w sumie sam nie wiem czemu)

324 47 7
                                    

- Jestem ziemianinem? – zapytał.

- Nie – wymamrotałem. – A ja?

- Tak. Jestem facetem?

- Tak. A ja?

- Tak. Czy jestem Zarkonem?

- Nie – prychnąłem. – Ale mogłem o nim pomyśleć. – zamyśliłem się. – Potrafię gotować?

- Zdecydowanie nie – zaśmiał się Keith. – Mam włosy?

- Tak. Hmm... Jestem Shiro?

Keith zaklął pod nosem.

- Jakim cudem zgadujesz tak szybko? – zapytał mnie.

- Kiedyś całymi dniami grałem w to z moim rodzeństwem – odparłem, dopisując sobie kolejny punkt do ogólnego rachunku. – Tylko, że oni są dużo lepsi od ciebie. Ciągle nie zgadłeś.

- Więc... - zastanowił się nad pytaniem. – Jestem młody?

- Nie.

- Mam wszystkie kończyny?

- Tak.

- A oczy?

- Też.

- Noszę bryczesy?

- Boże, zdecydowanie nie.

- Mam wąsy?

- Tak.

- Ha!- krzyknął Keith i aż podskoczył w miejscu. – Coran, prawda?

Wyglądał jak małe dziecko więc zanim mu odpowiedziałem musiałem najpierw przestać się śmiać jakbym zaraz miał się udusić.

- Tak, to Coran – westchnąłem. – Dziwne, że szybciej na to nie wpadłeś.

Przeciągnął się i ułożył wygodniej na swoim kawałku podłogi. Spędziliśmy tyle czasu leżąc na niej, że to dziwne, że jeszcze nie odcisnęły się na niej nasze sylwetki. Z miejsca, gdzie była moja obecna miejscówka miałem doskonały widok na Keith, Nieudacznik i Nieprzydatny oraz to co Keith dodał pod spodem, kiedy szukałem grzybów: Lance --> idiota. Nie miał pojęcia, że to co sam o mnie napisał doskonale wkomponowuje się w to co wcześniej napisałem o sobie.

- Więc masz rodzeństwo – zagaił mnie. – Nie wiedziałem o tym.

- No jasne, bo niby skąd? – prychnąłem.

- Ile?

- Trzech braci i dwie siostry.

Keith zagwizdał pod nosem.

- Starsi czy młodsi?

- Tacy i tacy. Jestem pośrodku.

- Całkiem spora rodzinka.

Zawsze była duża i głośna, nawet kiedy zabrakło ojca. Mój najstarszy brat miał się żenić... Pewnie ślub i tak się odbył, nie opłacałoby im się przekładać go nawet po moim zniknięciu. Chciałem go zobaczyć, bo nigdy nie wierzyłem, że ten głupek znajdzie kogoś, kto wytrzyma z nim na dłużej.

- Z moją nogą jest już chyba wszystko w porządku – wymamrotał, macając swoja stopę. – Mogę pomóc ci zbierać to gówno.

- Doceń, że tylko dzięki temu żyjemy.

- Doceniam, ale to wygląda i smakuje jak gówno. Nigdy nie sądziłem, że zatęsknię za tą mazią z zamku.

- Tak jak ja wolałem siedzieć tutaj sam niż z tobą.

Liczymy się tylko ty i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz