4. The role you made me play.

603 34 8
                                    

Uchylił mozolnie powieki, czując jak po jego ciele przeszedł dziwny dreszcz. Tak jakby wydarzyło się gdzieś coś ważnego, z nim związanego. Nie miał takiego uczucia od bardzo dawna, właściwie od bardzo dawna nie czuł nic. Powoli usiadł na łóżku, nogi spuszczając na podłogę. Co takiego mogło wzbudzić w nim niepokój? Wpatrywał się tępo w ścianę naprzeciwko niego, zadając sobie to pytanie.

Od kiedy odszedł od wioski miał wrażenie, jakby z dnia na dzień było w nim coraz mniej życia. Jakby teraz był już tylko pustą skorupą człowieka, na oślep goniącą za zemstą. Co za ironia losu. Odszedł aby stać się silnym, a jednak mimo siły fizycznej, psychicznie czuł jak słabnie. Jakby całe ciśnienie i pasja jakoś z niego uleciały. Potarł dłońmi twarz, wstając i ruszając do drzwi. Ostatnio za dużo myślał o życiu, do niczego to nie prowadziło. Zaczynał zadawać sobie coraz więcej pytań, na które w odpowiedzi dostawał tylko głuchą ciszę. To wzbudzało w nim ostatnie, tlące się w zakamarkach niego uczucie - złość. Teraz albo był zły, albo nie czuł nic. I nie ważne było, czy złościł go ten świat, ci ludzie czy może on sam.

Od natłoku myśli uciekał w trening. Tylko wtedy był w stanie skupić swoją uwagę na czymś innym niż ciągłych pytaniach bez odpowiedzi. Zawarczał wściekle, gdy piątą godzinę już poświęcał na bardzo intensywnych ćwiczeniach. Jego ciało pokryte było potem, błyszcząc delikatnie w świetle dnia. Może tyle już wystarczy. Może czas wrócić do ich ryjówki i nabrać trochę energii. Stanął w miejscu, unosząc głowę ku niebu i próbując wyrównać swój oddech. Ciche sapanie ustało, razem z przyśpieszonych biciem serca. Był zbyt wycieńczony na myślenie o ważnych sprawach. Wszystko co widział w głowie to ciepły posiłek i odpoczynek.

W jednym z pomieszczeń spotkał dwójkę swoich towarzyszy, zajadających się parującym ramen. Rozmowa z nimi była teraz ostatnią rzeczą, na którą miał ochotę. Choć tak naprawdę, to nie tak że kiedykolwiek miał na to ochotę. Wyższy i dobrze zbudowany rudowłosy wpatrywał się w niego bez słowa. Drugi z mężczyzn, o włosach których kolor Sasuke miał problem określić jednym słowem, był o wiele bardziej rozgadany. Był też o wiele bardziej problematyczny w opinii młodego Uchihy.

-Co w końcu z tą głupią jędzą, Karin? -spytał z ustami pełnymi makaronu. Sasuke posłał mu chłodne spojrzenie, dając do zrozumienia, że to nie najlepszy czas na rozmowę. Mimo to dosiadł się do stołu ze swoim posiłkiem.

-Nie wiem tego i szczerze, lepiej dla niej. -rzucił zaczynając jeść. Dopiero po dwóch pierwszych kęsach dodał -Była śmiertelnie ranna, tylko by nas spowalniała, więc ją tam zostawiłem. Byłoby wygodniej, gdyby już nie żyła.

-Myślisz, że mogłaby komuś coś o nas wygadać? -zapytał spokojnym tonem Jugo.

-Mało prawdopodobne... Ale wbrew jej woli, mogliby się czegoś od niej dowiedzieć nieodpowiedni ludzie. -wyjaśnił powoli, dokańczając już swój posiłek. -Z resztą, to bez różnicy.

Wstał powoli i ruszył z powrotem do swojej sypialni, ignorując dalsze rozmowy mężczyzn. Czerwono-włosa kobieta mimo, że była przydatna była też irytująca i pozbycie się jej było nawet przyjemne. W siedzibie Hebi zapanowała chociaż trochę cisza, którą teraz przerywał sporadycznie Suigetsu. Pozostał tylko jeden problem, a mianowicie Karin była przydatna do leczenia ich i była dobrym źródłem chakry. Teraz jeśli któryś z nich zostanie ranny, będą skazani na siebie. A to może tylko spowolnić jego plan zabicia Itachiego. Wychodzi na to, że mają więc mało czasu i powinni skupić się na ich głównym celu.

Od jego walki z Orochimaru minęło już trochę czasu, który Sasuke wykorzystywał aby dalej poprawiać swoje umiejętności. Wciąż nie czuł się dość silny, aby pokonać brata. Nie mniej jedna prędzej czy później czeka go to starcie i Sasuke czuł, że musi dać z siebie jeszcze więcej. Zamykając za sobą drzwi od sypialni w jego głowie pojawił się obraz Konohy. Nie myślał o niej już od bardzo długiego czasu, całą uwagę skupiając na stawaniu się silniejszym. Teraz jednak to przyszło samo do niego. Czy coś stało się w Wiosce Liścia, co tego ranka spowodowało jego nagłe ciarki? Czy to ma coś wspólnego z jego bratem? Może chodzi o Naruto i Kyuubiego. Szybko odgonił od siebie te myśli. To nie ma teraz znaczenia, jego wioska i dawni towarzysze nie mają teraz znaczenia.

Cherry Saku Yuuki   |SasuSaku|      +One-ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz