Rozdział VIII

343 26 7
                                    

Dotarliśmy do nieznanego mi wcześniej miejsca, było tutaj naprawdę ładnie. Usiedliśmy wygodnie na zielonej i dość bujnej trawie, której było tutaj naprawdę sporo. Rosło tutaj wiele drzew i różnych krzewów, były nawet specjalne miejsca, ogrodzone niskim, drewnianym płotkiem, gdzie rosły różnego koloru kwiaty. Było to swego rodzaju wzgórze i można było z niego podziwiać widok, który rozciągał się na panoramę Londynu. Byłam zdumiona, że nie znałam tego miejsca wcześniej, tak samo jak i poprzedniego, gdzie jedliśmy z Niall'em obiad. To tylko uświadamiało mi jak słabo znam miasto, w którym mieszkam od urodzenia. Zaplanowałam sobie, że podczas nadchodzących wakacji zrobię sobie jakąś wycieczkę, po wszystkich miejscach wartych odwiedzenia. To trochę dziwne, że tak dobrze znam, niektóre miasta, które odwiedzałam za granicą, a swojego właśnie nie, ale chyba nikt tak naprawdę nie docenia miejsca w jakim mieszka i się wychował i łatwiej jest mu się zachwycać czymś obcym.

Mieliśmy ze sobą dwie kawy w kubkach na wynos oraz masę jakiś rogalików, paczek z żelkami, ciastkami, cukierkami i chyba całym asortymentem jaki był w sklepie. Tak to wyszło, kiedy powiedziałam, że zostanę w aucie, a Harry szybko poszedł do sklepu "po coś do przekąszenia" i wrócił z kilkoma wypchanymi siatkami, bo "nie wiedział co lubię i nie mógł się zdecydować". Wydaje mi się, że takim zapasem słodyczy bylibyśmy w stanie wykarmić całe przedszkole pełne małych dzieci łasych na słodycze. Ja sama bardzo lubiłam je jeść, ale od nadmiernej ilości robiło mi się już niedobrze.

- Powiesz mi dlaczego zerwałaś się ze szkoły? - zapytał mnie chłopak.

- Oh nie mów mi nawet, że ty tego nigdy nie robiłeś! - zaczęłam się śmiać - Czy ty w ogóle skończyłeś szkołę?

- Kiedy zespół robił się coraz bardziej popularny, mieliśmy trasy, nagrania, wywiady, nie mogłem już chodzić do normalnej szkoły, na szczęście udało mi się dokończyć ostatni rok szkoły, napisałem egzaminy i rozpocząłem naukę w college. Jednak musiałem się wstrzymać z tym, ponieważ naprawdę mimo moich wielkich chęci nie mogłem tego robić jednocześnie, tak samo jak reszta chłopaków. Ale chcę pewnego dnia wrócić tam i dokończyć to co zacząłem, bo przecież chyba do końca życia nie będę utrzymywał się ze śpiewania. Kto by chciał słuchać siwego dziadka, podpierającego się laską? - zaczął się głośno śmiać, czy wspominałam, że jego śmiech jest zaraźliwy?

- No fakt, nie pomyślałam o tym. Podziwiam cię, że masz takie plany z edukacją, bo mi szczerze nie chciałoby się chyba do tego wracać, jestem zbyt leniwa - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Nikt chyba nigdy nie widział jeszcze takiego lenia jakim jestem ja. Najchętniej to bym chyba nie kontynuowała swojej edukacji i całe dnie spędała na leżeniu na trawie i wpatrywaniu się w chmury. Jednak musiałam cały czas sobie powtarzać, że kiedyś przyjdze na to czas, a teraz muszę zdobyć dobre wykształcenie, żebym potem nie żałowała, że mogłam bardziej się starać.

- A co chciałabyś robić w przyszłości?

Tylko nie to pytanie. Błagam. Tylko. Nie. To. Dlaczego on zawsze, ale to naprawdę zawsze musi zadawać mi pytania, na które odpowiedź jest tak niesamowicie ciężka. Wyczuwa chyba jakieś fluidy płynące ode mnie i robi to specialnie. Nie, to niemożliwe. Przecież, ani on nie może być Edwardem, który czyta w myślach, ani tym bardziej ja Bellą. Poza tym, jeżeli już tak naprawdę chciałam się trzymać książkowej hisorii, to Edward nie mógł czytać Belli w myślach, także muszę wykreślić swą cudną teorię. Czyli wychodzi na to, że to tylko zwykły zbieg okoliczności, że zadaje takie, a nie inne pytania.

Nie lubię ani zbiegów okolczności, ani przypadków, chyba, że sama je dokładnie zaplanowałam. Czasem nie lubię też niespodzianek. Zależy jakie one są, ale po prostu nie lubię udawać, że coś mi się podoba i jestem zadowolona, chodź w rzeczywistości jest inaczej. Dlatego wolę, gdy zawsze ktoś gra ze mną w otwarte karty, aniżeli robi jakieś podchody.

Let Her Go || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz