Rozdział 3

112 6 0
                                    

Tania

Czuję łupanie w czaszce, powieki mam tak ociężałe, że nie mogę otworzyć oczu, czuję suchość w ustach.

-Pić...-tylko to udaje mi się ledwie nawet jęknąć. Czuję, że ktoś mi podstawił słomkę, ale nawet picie przez nią sprawia mi trudność, niestety zaczynam się krztusić

-Kochanie, spokojnie- słyszę znajomy głos i czuję jak ktoś podnosi mnie do pozycji siedzącej i klepie mnie po plecach.

-Da...mien...-znów wyjękuję

-Jestem tu najdroższa, otwórz oczka, zobacz nie.

-Nie...mogę...boli...

-Wiem skarbie.-mówi i przytula mnie do siebie, mocno trzymając mnie za tył głowy.

-Co się ze mną...

-Ćśśś....spokojnie, jesteś osłabiona bo zemdlałaś.

-Jak...długo...?

-Kilka godzin, a tak dokładnie 4 godziny.

-Gdzie ja jestem?

-Spokojnie Kochanie, nie przemęczaj się, jesteś u siebie.

-Muszę powiedzieć tacie co się ze mną...

-Deborah już to załatwiła.

-Ale jak?

-Później Skarbie, jesteś jeszcze bardzo słaba, musisz odpocząć. Śpij, będę tu z tobą, obiecuję.

-A...ha...-wdychając zapach mojego rozmówcy odpływam w sen.

2 godziny później...

-Jak ona się czuje?

-Jest osłabiona, nawet nie ma siły mówić.

-Widzisz do czego doprowadziłeś? Teraz chyba już rozumiesz dlaczego chroniłam ją przed tobą.

-To wina tego, że blokowała więź i nasz kanał komunikacji. Przyzwyczai się.

-Bo zamierzasz jej to narzucić.

-Sama to zaakceptuje, wierz mi, nie zamierzam powtórzyć błędu, który popełniłem wtedy, nie musisz już jej chronić.

-Czyżby?

-Nie dam jej sobie odebrać.

- Jestem jej przyjaciółką, to mój obowiązek i przywilej być przy niej, nie masz pojęcia przez co przechodziła i jak ciężko było ją pozbierać wciąż od nowa. Nie odebrałam ci jej, sam z niej zrezygnowałeś, a wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Nigdy nie przestała wierzyć, że wrócisz, aż w końcu wyleczyła się z ciebie, przynajmniej częściowo.

-To się zmieni, wynagrodzę jej wszystko.

-Jak? Czasu nie cofniesz.

-Coś wymyślę.

Deborah już miała się odezwać mierząc groźnie przyjaciela wzrokiem, gdy nagle ich uwagę zwrócił tupot małych stópek.

-Ciocia, ciocia, wiedziałam, że to ty.- powiedziała dziewczynka owijając rączkami talię Deb.- Czemu się kłócicie?

Deb spojrzała na Damiena morderczym wzrokiem w stylu: "Powiedz lub zrób coś"

-Nie kłócimy się Skarbie, po prostu Ciocia troszkę się zdenerwowała. 

-Na mnie?

-Skądże, rybko? Na twojego tatusia, czasem ma rozumek Kubusia Puchatka.

Damien podszedł do dziecka, zakrył małej na chwilę uszy i powiedział:

"Przeznaczenie z lasu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz