Rozdział 5 część 2

73 6 0
                                    

Tania stojąc przy oknie za firaną dostrzegła, że prowadził Thomas, mała Elisabeth z jej ojcem z tyłu, nie wiedział jeszcze, że nie miała zamiaru siedzieć z nim. Uzgodniła z facetem przyjaciółki, że tylko uda taki zamiar i kiedy Deb zamie jej miejsce w aucie zamiast niej Thom zablokuje drzwi by Damie nie mógł zmienić moich planów uniknięcia bliskości z nim.

Gdy chcąc usiąść z przodu obok kierowcy czułam na sobie wzrok Damiena, udawałam że nie słyszę jego nawoływań, za to zobaczyłam jak jego ręka zamyka przede mną drzwi. Odwrócił mnie twarzą do siebie, przyciskając mnie do tych drzwi, słyszałam tylko dudnienie krwi w uszach i czułam jego dłonie na moim ciele i usta pochłaniające moje. Pożądanie i tęsknota wybuchły ale mimo to muszę go trzymać na dystans, nie zniosę utraty kolejnej osoby jeśli się przywiążę.

Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i odepchnęłam lekko, nie patrząc mu w oczy otworzyłam drzwi i wsiadłam koło Thomasa zamykając się od zewnątrz. Przez resztę drogi jak tylko mogłam unikałam mojego przeznaczonego i starałam się skupiać na trajkotaniu Eli.

Mimo jej 8 lat nasza wyprawa wprawiał ją w podekscytowanie, jak i radochę, że nie przepuści żadnej karuzeli, no może prawie każdej bo tej dla dorosłych jak diabelski młyn były zdecydowanie nie dla niej. Mnie zaczynała boleć głowa od blokowania kontaktu myślowego z Damienem, który nie będąc zachwyconym gniewnie marszczył brwi. Thomas i Deb próbowali rozśmieszać nas ale kiedy zobaczyli, że nie odnieśli zamierzonych rezultatów poddali się.

Na miejscu...

-Co to ma być i co wy do ciężkiej cholery wyprawiacie?

-O co ci chodzi Deb? Pretensje do Damiena, to nie on musi oszukiwać ojca, to nie on musi się martwić i harować.

-A ty znowu swoje, jesteś zbyt logiczna. Wyluzuj chociaż dzisiaj dla Elisabeth.

-To trzymaj z daleka ode mnie mojego mate.

I w tej samej chwili wyjęła telefon pokazując mi wiadomość: " Od: Damien

Nie próbuj trzymać mnie z daleka od mojej kobiety ani jej ode mnie, poproś ją o chociaż jedną chwilę sam na sam."

Kiwam głową na NIE i kieruję się do Beth (bo tak ją nazwałam w myślach, wolę ten skrót jej imienia niż Elisabeth czy Eli) do auta by odpiąć małej pasy.

-Czemu nie rozmawiasz z tatusiem?- słyszę głos małej w głowie, co mnie zaskakuje, a jej oczy wywiercają mi dziurę w głowie.

-Trochę boli mnie główka, wiesz?

-Przeze mnie?

-Ależ skąd Skarbie. Po prostu troszkę się nie wyspałam.

- Tata też nie spał, spacerował po domu i był nawet w moim pokoju kiedy myślał, że śpię.

-Może coś go bolało?-zapytałam mimo woli.

-Nie wiem, ale jest smutny jak ty.

-Nie martw się, przejdzie mu, a teraz chodźmy bo ciocia Deborah znowu będzie krzyczeć.

-Ciocia Deb jest śmieszna.

-Jeszcze nic nie wiesz...-pomyślałam.

Odsuwałam się gdy przy jakiejkolwiek okazji próbował mnie złapać za rękę. Deb ganiła mnie wzrokiem, próbowałam się uśmiechać dla Beth, żeby się niczego nie domyśliła. Jedno jest pewne, nie mogę dłużej unikać Damiena. Ucieczka od problemów to nie rozwiązanie, trzeba im stawiać czoła. Nie mogę być pewna czy znów mnie nie zostawi, ale wtedy było inaczej, wtedy go nie znałam i nadal nie znam, nie wiem czy powinnam chcieć poznać. Do cholery z tym, mam inne zmartwienia, znalazłam rachunki, a raczej ich stertę, ojciec potrzebuje pomocy, my potrzebujemy, musimy chociaż oboje znaleźć nową pracę lub dodatkową by nie stracić domu, choć komornik też chyba zostawił jakieś pisma.

"Przeznaczenie z lasu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz