Rozdział 8

77 6 1
                                    

Damien

Jadąc do domu złamałem chyba wszystkie przepisy ruchu drogowego, co tutaj robią moi rodzice i dlaczego moja córka nagle zaczęła gorączkować? Jeszcze wczoraj czuła się dobrze. Może stresuje się tym, że nadal nie ma mamy bo nie potrafię przekonać Tani. Czemu też rodzice nie uprzedzili mnie o przyjeździe? Pewnie mama się zmartwiła, że się nie odzywałem i ojca zaciągnęła tutaj.

Po niecałej godzinie parkuję przed domem i ruszam do niego pędem, oby mi u watahy nie sprowadzili.

-Mamo, Tato, Deborah, Elisabeth, jestem!- krzyczę odkładając do koszyka na komodzie klucze od auta.

-Tata, Tata.-woła moje maleństwo wyciągając do mnie rączki a ja od razu biorę ją na ręce.

-Hej, jak się czujesz? Ciocia Deb powiedziała, że troszkę się nam pochorowałaś.

-Była pani doktor, mama cioci Deb, powiedziała, że trochę się przeziębiłam i za parę dni będę zdrowa, babcia pomoże.

-Pewnie, że tak. Jadłaś już coś?

- Czekałam na ciebie.

-No to idziemy do kuchni, tata zrobi ci coś dobrego.

-Eli łobuziaku nie męcz taty!- odzywa się moja rodzicielka.

-Nie męczę babciu.

-Cześć Synku.-mówi mama i nachylam się by mogła mnie pocałować w policzek.

-Czemu mnie nie uprzedziliście, że zamierzacie nas odwiedzić?

-Znasz matkę, zobaczyła że wataha inaczej się zachowuje, wywęszyła, że coś się święci i chciała to osobiście sprawdzić.- odzywa się mój ojciec krocząc w moją stronę z salonu.- Witaj synu.

-Cześć Tato. Rzeczywiście coś się dzieje, ale to bardzo delikatna sprawa, która już wie o porozumieniu i trochę ją to przytłoczyło.

-Nie możesz długo zwlekać.

-Nie mogę jej stracić, złożyłem Tani i jej ojcu propozycję, mają porozmawiać, ona boi się odpowiedzialności jaka będzie na niej spoczywać, ale jest postęp, jadę do niej wieczorem i zostanę na noc, a jutro ona zostanie na noc tutaj.

-Ile jeszcze zamierzasz się tak bawić i czekać?- dociskał śrubę ojciec.

-Ile będzie trzeba, a teraz wybacz muszę nakarmić córkę i skontaktować się z lekarzem.

Tania

Czekając aż woda na herbatę się zagotuje myślałam o wszystkim co powiedział mi Damien, a najgorsze jest to, że nie potrafiłam być zła na niego czy mojego ojca za zatajenie przede mną części naszego życia, o którym nie miałam pojęcia.

-Damiena nie ma?

-Nie ma. Dostał telefon od Deb, że Elisabeth gorączkuje i jego rodzice przyjechali. Więc musiał jechać do domu i wróci wieczorem.

-To cud, że go nie wyrzuciłaś.

Próbowałam, ale dobrze że został bo powiedział mi wszystko i złożył propozycję byśmy z łącznie z tobą, Deb, Thomasem, Eli zamieszkali razem z Damienem u niego. Zamierzaliście mi z mamą w ogóle powiedzieć, że ja i Damien z osobna nie możemy mieć własnego życia?! Myślałam, że możemy sobie ufać Tato i że jesteś ze mną szczery, że nie mamy przed sobą sekretów, a teraz sama cię nie poznaje, co was wtedy ugryzło żeby decydować za mnie i za niego?

"Przeznaczenie z lasu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz