Rozdział 9

44 4 0
                                    

Damien

-Dzień dobry Kochanie :) - biorę łyk kawy i podchodzę do mojego małego rozczochranego szczęścia, siadam na łóżku, wolną dłonią dotykam jej ciepłego policzka. Przysuwam się i całuję jej czoło. Czuję jak próbuje zabrać mi kubek ale zwinnie go od niej odsuwam by nie mogła dosięgnąć.- Najpierw śniadanie.-Tani reakcja zamienia się w grymas niezadowolenia.

-To nie fair.

-Co takiego jest nie fair?

-Ty możesz pić kawę a mi nie dajesz.

-Tylko dlatego, że wcześniej wstałem i zjadłem śniadanie mój śpiochu,a ty na pusty brzuszek nie będziesz pić kawy bo sobie zaszkodzisz.

-Nie raz tak robiłam i jakoś nic mi nie było.

-To było zanim znowu się pojawiłem, przy mnie będziesz o siebie dbać.

-Mówiłam już, że nie uznaję dyktatury?

-To nie dyktatura tylko troska, a teraz bez marudzenia dupcia w górę, czeka nas długi dzionek.

Moja maruda zerwała kontakt wzrokowy i obrażona niemal rzuciła mi kołdrą w twarz, w milczeniu ruszyła w stronę białej komody wyciągając najpotrzebniejsze rzeczy  i chwilę potem z hukiem zaszyła się w toalecie pod prysznicem. A już było tak dobrze,widzę jednak że ktoś się tu doprasza o kilka klapsów w ten słodki mały tyłeczek, odstawiam kubek na szafkę nocną przy łóżku, zsuwam z bioder spodnie dresowe i ruszam do mojej sfoszonej królewny przetrzepać ten nieznośny zadek.

****

Tania

Czuję go za sobą gdy poprawiam kucyk kitki, jego głowa miękko ląduje w zagłębieniu mojej szyi, z zamkniętymi oczami nosem sunie w górę i w dół mojej szyi co wywołuje we mnie nieproszoną w tej chwili reakcję w postaci fali przyjemności.

-Damien...

-Mmm...

-Nadal jestem na ciebie zła.

-Wiem.-odpowiada spokojnie wtulając się we mnie od tyłu jeszcze bardziej.

-Zawsze już tak będzie?

- Jak skarbie?

-Że będziesz dyktował co mam robić a co nie licząc, że się podporządkuję? Na miłość boską to tylko kawa rozpuszczalna, najsłabsza jaka może być, bo tylko taką piję.

-Kocham Cię.

Już chcę się odezwać ale odwraca mnie przodem do siebie i ucisza zapierającym dech w piersiach pocałunkiem, powolnym, czułym, pełnym ciepła.

-Kocham Cię. Nie powinienem był wchodzić do pokoju z kawą, wtedy byś się nie denerwowała, przepraszam. Kocham Cię, to jedyne co mi przychodzi do głowy i co jest rozsądne i chcę byś jak najdłużej mnie kochała.

-To nie takie proste, nie może tak być, że za każdym razem będziesz mnie całował i mówił to wszystko jakby to miało załatwić sprawę bo nie załatwi, żyłam w ten sposób niemal od zawsze, zrozum. Jestem dorosła więc nie traktuj mnie jak dziecka i skoro ja mam zaufać tobie, tak samo musisz zaufać temu co robię.

-Tak będzie, jednak spróbuj zrozumieć, że jako wilkołak mam cztery razy szybszy metabolizm i kawa mniej mi zaszkodzi niż tobie.

"Przeznaczenie z lasu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz