Beth, znaczy Elisabeth córeczka Damiena była uroczą towarzyszką i parę razy prawie nazwała mnie mamą, zdążała się powstrzymywać, nie chciałam by dziecko cierpiało ani to, ani jakiekolwiek inne, z trudem wymawiała słowo ciocia. Damien ze swoim zmysłem znajdował się przy mnie i głaskał mnie, musiałam powstrzymywać się by nie patrzeć na swój brzuch, Eli nigdy w nim nie było i nie będzie, nie jest moja, ból zaciskał mi gardło.
-Przepraszam muszę do toalety.- powiedziałam, potrzebowałam się wypłakać i uspokoić.
8 lat temu byłam za młoda na macierzyństwo, Dame jest dużo starszy.
I niby na co liczyłaś idiotko? To nie jej wina, że się urodziła, ale niech go szlag dotykał matki Eli, byłw niej, musiał się wyszaleć jak mówi Deborah.
-Kochanie co się dzieje, wszystko w porządku??- nie musiałam podnosić głowy, by wiedzieć, że mój Mate mnie znalazł.
-Myślałam, że czytasz mi w myślach.
-Czemu miałbym to robić, skoro sama możesz mi powiedzieć?
-Przepraszam, ja..., na prawdę się staram, i z Beth ale to boli, choć nie powinno, że dotykałeś jej matki a dziś mnie.
Jego dłonie złapały mnie i podrzuciły jakbym nic nie ważyła, bo jako wilk czy wilkołak miał podwójną siłę. Owinął swoją talię moimi nogami, bym czuła go całego jak najbliżej a ręce trzymał złączone pod moimi pośladkami, za każdym razem gdy próbowałam się ruszyć przechodził mnie dreszcz, a Damien zamykał oczy i jęczał.
-Czujesz to?Tylko to się liczy, miłość między nami, nasze pożądanie, każda rozkosz, którą właśnie przeżywam będąc z tobą, Eli wie o jej matce a teraz wie o tobie. Wie, że święty nie byłem, ale teraz życie poświęcę by ci udowodnić, że moje uczucia do ciebie są prawdą.
Każde z jego słów bolało, moje ciało i dusza wyrywają się do niego, rozum każe mi się wycofać, a ja przecież zgodziłam się na spędzanie czasu z nim.
-Wiem, że 8 lat temu byłam za młoda i niegotowa, nie wiem czy i teraz jestem, wiem że być może nie chciałeś mnie zranić, sama się zraniłam, ciężko mi będzie zapomnieć o uczuciach, które były we mnie gdy wyjechałeś, nie mówię, że od razu ci zaufam, że zaufam sobie. Mam tylko jedną prośbę do ciebie i twojego wilka.
-Mojego wilka? Zaciekawiłaś mnie ukochana.
-Nie chcę jeszcze byście mnie oznaczyli, ugryźli, wiem, że on twój wilk się tego domaga z zazdrości i dlatego, że mi nie ufa, ja....
-Skarbie, posłuchaj mnie bardzo uważnie, nigdy ale to przenigdy nie zrobię niczego by cię zranić, mogę poczekać, aż sama mi powiesz że tego chcesz.
-"Nie masz zbyt wiele czasu bez oznaczenia, wataha nam padnie."
-Zamknij się, nie stracę jej drugi raz, ona decyduje.
-"Mięczak."
-Zamilcz wszarzu.
Widząc, że odpłynął myślami i duchem rozważając pewnie kwestie ugryzienia i mojego zachowywania się milczał, więc to chyba byłoby na tyle, zsunęłam się z jego bioder by mógł dumać w spokoju ale jego dłonie uniemożliwiły mi odejście. Schylił się do mojej szyi i zaczął ją całować i przeciągać nosem po niej, musiałam przygryźć wargę by powstrzymać jęk.
-Damien...
-Ćśśś...., spokojnie, zaufaj mi.
Pieszczota była tak erotyczna, intymna,zmysłowa, bałam się że upadnę ale trzymał mnie mocno.
-Doprowadzasz mnie do szaleństwa Kochanie, jestem taki nakręcony na ciebie, że chyba zaraz wybuchnę, chcę zawsze móc wybuchać w tobie jako Twój Mąż.
-Powinniśmy wyjść, tamta trójka będzie się niepokoić.
Roześmiał się, a ja potrzebuję odetchnąć inaczej zemdleję. Nagle rozlega się się pukanie do drzwi.
-Te, gołąbeczki, korzenie tam zapuściliście? Nie chcę być jeszcze ciocią.
-Bez obaw Deb.- odkrzyknęłam.
-Właśnie Skarbie, musimy omówić kwestię potomstwa, Deb daj nam jeszcze chwilkę.
-Damien, cicho!
-Spokojnie, żartowałem, poczekamy tyle ile będzie trzeba, żebyś też przestała brać tabletki.
-Mówisz jakby to było coś złego, dzięki nim mniej cierpię co miesiąc.
-Tatusiu, robicie mi siostrzyczkę?
Mordowałam go wzrokiem.
-Kwiatuszku będziesz musiała się jeszcze uzbroić w cierpliwość.-odezwała się Deborah
-Dlaczego? Tania kocha Tatusia, a Tatuś Tanię.
-To nie takie proste.
-No to co? Ja chcę siostrę.
Odwróciłam się tyłem do Damiena i dałam mu z łokcia w brzuch i wyszłam z toalety.
-Eli, co powiesz na podwójną watę cukrową i rundkę na każdej karuzeli na koszt taty i cioci Deb?- zapytałam małą chcąc odwrócić jej uwagę.
Deb uniosła brew z zaskoczenia a ja posłałam jej całusa i powiedziałam: Też cię kocham.
Dzień mijał szybko, skupiałam się na poznaniu małej Beth, to przesłodka i bardzo błyskotliwa dziewczynka. Nagle coś mi się przypomniało..., powinnam porozmawiać z tatą, on nie wie co się dzieje, mnie ciągle w domu nie ma i na dodatek te rachunki.
-Co się dzieje, jesteś jakaś inna?
-Wydaje ci się, po prostu się zamyśliłam.
- Gadaliście o twoim durnowatym pomyśle o dodatkowej pracy?
-To nie jest durnowaty pomysł, i nie, nie gadaliśmy, zgodziłam się tylko spędzać czas z nim i Eli.
-Mówisz serio? Co o tym myślisz?
-Nie wiem, ale wiem jedno najpierw muszę wyjaśnić ojcu, że ciągle jestem nieobecna, a on jest sam.
-Powinnaś go z kimś umówić.
-Myślisz, że nie chciałam? Poza tym są ważniejsze rzeczy, jak np. sterta rachunków.
-Pozwolisz sobie pomóc?
-Damien i tak zrobi co będzie chciał bylebym tylko nie martwiła się niczym. Dla niego życie jest proste.
-Ciociu Taniu! Ciociu Taniu!
-Idę!- zawołałam, próbując przyjąć łagodną minę dla małej.
Nie zliczę ile razy tego dnia brałam małą Beth w ramiona, jednocześnie czując w sobie dojmującą bolesną pustkę w sercu bo to dziecko nie było częścią mojego ciała ani nie wyszło z niego, ale mówi się, że trzeba kochać wszystkie dzieci, nie prosiły się na ten świat, tyle dzieci nie ma rodziców, które by je kochali.
CZYTASZ
"Przeznaczenie z lasu"
Manusia SerigalaDziewczyna mieszkająca z ojcem, tajemniczy obserwator z lasu, poznali się kilka lat wcześniej przez przyjaciółkę dziewczyny, potem on zniknął, ona została według niej sama, ale czy na pewno...? Jaka jest prawda? Dowiedzcie się sami...