1. Ostatnie rozpoczęcie roku

349 18 1
                                    

James w ostatniej chwili wbiegł do pociągu Express Hogwart. Czerwona lokomotywa ruszyła w momencie, gdy Potter odbił się nogą od peronu.

Zaczął iść wąskim korytarzem szukając swojej bandy.

Znalazł. W jednym z przedziałów siedziało trzech chłopców. Jeden miał trochę dłuższe czarne włosy, przystojną twarz i właśnie się śmiał ukazując komplet zdrowych, równych białych zębów. Drugi chichotał nerwowo. Z wyglądu przypominał szczura. Miał mocno zarysowaną szczękę, rzadkie szare włosy i nos z garbem. Trzeci był blondynem zaczytanym w jakiejś książce o mądrym spojrzeniu. Wszedł do środka.
-Rogacz!
To był czarnowłosy przystojniak.
-Łapo!
Zaczęli poklepywać się wzajemnie po plecach ze śmiechem.

-Glizdek!
I już po chwili witał się z chłopcem o szczurzym wyglądzie.

Dopiero teraz blondyn spojrzał na niego.
-Rogacz.
-Lunatyk!

Po skończonych ceremoniach powitalnych usiadł obok Remusa.

-To co? Jaki kawał na początek roku?
Blondyn pokręcił głową z niedowierzaniem.
-Przed chwilą wsiadłeś do pociągu.
-I co z tego? Rok szkolny trzeba od czegoś zacząć! Tym bardziej, że to nasz ostatni.
-Hmmm... Przefarbowanie fartuchu Filcha na różowo?
-A coś z większą, no wiesz...
-Zaczarowanie świec, żeby wosk skapywał na głowę Snape'a?
-Idealnie! A znasz takie zaklęcie?
-A czy istnieje zaklęcie którego Lunatyk by nie znał?-Spytał Syriusz.
James się zaśmiał.
-Racja.

Nagle w drzwiach stanęła Lily Evans. Była odwrócona bokiem i z kimś rozmawiała. Dopiero gdy skończyła spojrzała na nich.
-Chyba pomyliłam przedziały...
-Jak już jesteś to zostań Evans.
-Chciałbyś Potter.
-Owszem, chciałbym. A jeszcze bardziej chciałbym żebyś się ze mną umówiła.
Przewróciła oczami.
-Czy kiedykolwiek Ci się to znudzi?
-Dopiero, jak się ze mną umówisz Evans!

Odwróciła się i wyszła trzaskając drzwiami do przedziału. Łapa spojrzał na niego z niedowierzaniem.
-Uparta jest.
-Wiem.
-Stary, szalejesz za nią od sześciu lat!
-I od roku próbuję zaprosić na randkę.

                            °    °    °

Od razu po wejściu do szkoły udając grzecznych chłopców usiedli w Wielkiej Sali przy stole Gryfonów i obserwowali Ceremonię Przydziału. Do chwili, gdy jeden z nich machnął dyskretnie różdżką rzucając zaklęcie niewerbalne.

Potem uroczystość przerwał wrzask dobiegający ze stołu Ślizgonów. Chłopak z czarnymi, tłustymi włosami i cerze koloru papieru poderwał się ze swojego miejsca. Krzyknął. Wszyscy na niego spojrzeli.
-Coś się stało panie Snape?
-Ja... Nie.
Usiadł.

Przy stole Gryfonów czterech przyjaciół przybiło pod stołem piątki. Kapiąc wosk zostawiał na głowie Smarka plamy,  włosy były jeszcze bardziej tłuste niż zwykle, a on sam patrzył na nich wściekły. Nie tylko on. Rudowłosa dziewczyna siedząca z nimi przy stole wyglądała jakby była gotowa ich zamordować na miejscu. James puścił do niej oko. Odwróciła się w drugą stronę.

-Oj Rogaś, Rogaś...-westchnął Syriusz- chyba Evans strzeliła focha.
-Wiem.-Mruknął kwaśno James.
-I co zamierzasz z tą wiedzą zrobić?
-Jeszcze nie wiem. Może spróbuję oczarować swoją osobowością?
-James, robisz to od lat.
-I póki co- Remus uniósł wzrok znad książki- bezskutecznie.

Potter w milczeniu pokiwał głową. Był jaki był. Jeśli Evans nie pokocha go takim jakim jest...

Powracam!
Tym razem wzięłam na warsztat Huncwotów I mój ukochany ship- Jily. Nie wińcie mnie jeśli będzie go tutaj za dużo - nie umiem się opanować. Jako, że Huncwoci nie przestają psocić nie powiem Wam ,,Koniec psot" . Mogę tylko rzec:
                        To jeszcze nie koniec psot!

Co się działo wcześniej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz