6. Szczególne zastosowanie wyjca

205 12 2
                                    

Następnego dnia Lily zachowywała się tak, jakby nic się nie zdarzyło. No prawie. Rano delikatnie uśmiechnęła się do Jamesa I przestała mówić do niego ,,Potter". To już coś.

Te malutkie zmiany sprawiły, że nastrój Jamesa polepszał się z każdym dniem. Był coraz weselszy I coraz bardziej nadpobudliwy. Żarty I psikusy Huncwoci robili prawie codziennie. Nikt jednak nie miał im tego za złe, bo wszyscy rozumieli odczucia Jamesa, zresztą nie bez powodu.

Tydzień po randce Potter wysłał sam do siebie wyjca. Wyjca, który przekazał całemu Hogwartowi, że umówił się z Evans.

Gdy jak każdego ranka sowy wleciały  do Wielkiej Sali chłopak był bardziej podekscytowany niż zwykle.

Jego dobrego humoru nie zmieniła nawet czerwona koperta. Wręcz przeciwnie, rozemocjonowany James rozerwał ją I dał wyjcowi robić swoje.

Lily patrzyła na niego z niedowierzaniem. Jednak to, co zdziwiło ją jeszcze bardziej to reakcja uczniów, którzy wstali I...Zaczęli bić Jamesowi brawo. Przychodzili I klepali go po plecach, wymieniali uściski dłoni.

A następnego ranka Potter dostał ogromną ilość wyjców zawierających gratulacje z powodu sukcesu.

Od tego dnia, gdy ktoś uroczyście chciał ogłosić swój sukces, wysyłał sam sobie wyjca.

Jednak to nie wyjce były dla Jamesa najważniejsze. Najbardziej liczył się dla niego uśmiech Lily, gdy je otwierał.

                          °    °    °

Evans nie była wścibska. Ani nie chciała być. Ale od pewnego czasu męczyła ją pewna sprawa. Sprawa Remusa Lupina. Czuła, że jej kolega jest inny. Ale inny na swój sposób, nie inteligentny, czy miły. Że jest wilkołakiem.

Po pierwsze jego powtarzające się co miesiąc choroby, akurat w okolicy pełni, oraz tajemnicze zniknięcia. Tekst Pottera odnośnie animagów i ksywka - Lunatyk.

To była pierwsza sprawa, która ją męczyła. Druga to Rogacz, który od ich ostatniej randki zaczął zachowywać się inaczej. Był żywszy i  weselszy, a co więcej Lily zauważyła, że sama taka była. To musiało o czymś świadczyć.

Ale to wcale nie znaczyło, że zgodzi się na kolejną randkę. No, a przynajmniej nie od razu.

-Evans!- Krzyknął z drugiego końca pokoju wspólnego James.- Umówisz się ze mną, znowu?

Serce Lily zaczęło bić szybciej. Zignorowała je i odparła chłodno:
-Nie.

Potter zawył żałośnie na cały pokój wspólny. Uciszył go Syriusz, zatykając mu ręką buzię, za co Potter uderzył go w brzuch. Black oddał i już po chwili wyplątała się z tego niezła szamotanina, którą przerwał dopiero Remus.

Wyglądał na zmęczonego. Pod oczami miał ogromne wory, był blady i sprawiał wrażenie, jak gdyby miał się zaraz rozpaść na milion malutkich kawałeczków. Mówił cichym drżącym głosem, a mimo to przyjaciele od razu go posłuchali. Co więcej, Syriusz odprowadził Remusa do pani Pomfrey.

Lily była pewna, że dziś jest pełnia. Nie pozwalało jej to zasnąć bardzo długo. W końcu wstała z łóżka i podeszła do okna.

Po błoniach spacerował ogromny jeleń. Lily już nieraz go widziała i zawsze miała wrażenie, że ten się na nią gapi. Tak było i tym razem. Zwierzę zwiesiło swe duże brązowe oczy na niej.

Nagle dopadła ją senność. Szybko wróciła do łóżka, jednak nawet zasypiając miała w głowie jedną myśl.

Gdzieś już widziała to spojrzenie...

Co się działo wcześniej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz