10. Refleksje

184 11 0
                                    

James i Syriusz, tak jak było napisane w liście wrócili w miarę szybko.

Gdy tylko weszli do pokoju wspólnego zostali otoczeni wianuszkiem współczujących przyjaciół i wielbicielek.

Lily nie była wśród nich.

Stała z tyłu pokoju wspólnego, aby podejść, gdy James zostanie sam.

-Cześć.
Podniósł wzrok znad zeszytu.
-Cześć.

Przez chwilę panowała cisza.

-Ja... Przykro mi z powodu twojego ojca. Słyszałam, że był niezwykłym czarodziejem.

James uśmiechnął się blado.
-Miło, że tak sądzisz. Tak, będzie nam go brakować.

-James... Gdybyś kiedykolwiek potrzebował wsparcia... Możesz na mnie liczyć.

-Dziękuję. Wybacz, ale muszę już iść. Dumbledor mnie o coś poprosił.
Oddalił się i wyszedł z pokoju wspólnego.

° ° °

Miał na nazwisko Potter. Na imię James. Miał brązowe oczy i burzę nieułożonych włosów na głowie.

I zdecydowanie nie był nim.

Nie śmiał się bez przerwy. Nie robił psikusów. I jej nie podrywał.

Lily powinna się cieszyć. Przecież tak bardzo przeszkadzało jej to jak Potter się zachowywał, jaki był arogancki i zuchwały. Jak się do niej zalecał i na okrągło popisywał.

Chciała, żeby po prostu był miły jak zwyczajny kolega. I był. Był całkowicie przeciętny, normalny i nie odstający od norm społecznych.

Lily sądziła, że to przejściowe. Że potrwa, dwa, trzy tygodnie, a potem James powoli zacznie wracać do starego siebie. No cóż. Nie wracał.

Na lekcjach siedział cicho, odzywał się tylko gdy nauczyciel go zapytał, zwykle miał pracę domową i uważnie notował. Na posiłkach kulturalnie jadł i rozmawiał z innymi o całkowicie zwyczajnych i przyziemnych sprawach takich jak ocena z ostatniego eseju, czy smak tarty rabarbarowej. W pokoju wspólnym po cichu odrabiał lekcje, a następnie zamykał się w dormitorium i nie wychodził, aż do śniadania.

Co jakiś czas pojawiał się nawet w bibliotece, chodząc między półkami i wertując ogromne księgi, gorączkowo czegoś szukając. Lily kilka razy proponowała, że mu pomoże, bo bibliotekę znała jak własną kieszeń, za każdym razem jednak z uśmiechem na ustach odmawiał, mówiąc, że da sobie radę.

Minęło półtora miesiąca od jego powrotu. Jego zachowanie od samego początku nie uległo zmianie.

Nie był już tamtym Jamesem Potterem. I Lily czuła, że tamten już nigdy nie wróci.

° ° °

-Nigdy nie sądziłem, że zabraknie Ci Jamesa Pottera.
-Ja też nie, uwierz.

Siedziała w kącie pokoju wspólnego razem z Remusem. Wydawał się on jej najodpowiedniejszą osobą do tej rozmowy. Znał Jamesa, znał ją, był mądry i umiał radzić sobie w trudnych sytuacjach.

-Doprawdy Lily chciałbym umieć Ci pomóc. Ale musisz zrozumieć Jamesa. Mimo, że nie jest dorosły, jest głową rodziny. Chce zapewnić bezpieczeństwo swojej matce, bo jest jedyną osobą, która jej została. Po prostu dorósł. Owszem szybciej i gwałtowniej niż powinien, ale nic na to nie poradzimy.

-Remusie, czy on... Kiedykolwiek myślał o mnie na poważnie?

Lupin spojrzał jej w oczy.

-On zawsze myślał o tobie na poważnie.

° ° °

Dla Lily było to jak nóż w serce. Owszem, na początku cieszyła się, że James się od niej odczepi, ale z czasem zaczęło jej tego brakować. Zrozumiała, że za każdym jego ,,Evans" kryło się ,,Lily", a za każdym ,,Umówisz się ze mną" ciągle niegasnąca nadzieja na zgodę.

Na zgodę, której nie dostawał.

A na którą wciąż czekał.

I od tego dnia Lily postanowiła mu ją dać.

Jestem!
Dobra rozdział wreszcie jest, nieco przygnębiający, ale to dopiero rozgrzewka do następnych!

Co się działo wcześniej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz